Reklama

Na Podlasiu może być naprawdę piekło kobiet

26/09/2024 12:41

Tym razem, to nie tylko hasło, ale rzecz, która może realnie się ziścić. Jeszcze wiosną, a później w sierpniu, pojawiły się zapowiedzi minister zdrowia Izabeli Leszczyny, że trzeba zoptymalizować liczbę oddziałów położniczych. Dla województwa podlaskiego oznacza to likwidację większości porodówek.

Ciężko sobie wyobrazić jak rodząca kobieta ma jechać do szpitala przez godzinę, albo dłużej. Z tym, że to realny scenariusz, jaki może niebawem mieć miejsce. Jeszcze w maju, a następnie sierpniu, minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała tak zwaną optymalizację oddziałów ginekologiczno – położniczych. W praktyce oznacza to po prostu likwidację porodówek lub oddziałów szpitalnych dla kobiet w ciąży.

Byliśmy w Mońkach, gdzie akurat nie ma takiego oddziału i rodzące kobiety muszą korzystać z pomocy medycznej przy porodach, albo w Grajewie, albo w Białymstoku. W każdym przypadku oznacza to około godzinny dojazd do szpitala. Ale jeśli na przykład porodówka w Grajewie zostanie zlikwidowana, rodzącym kobietom zostaje wyłącznie Białystok. A co, jeśli po drodze zdarzy się kolizja lub wypadek, jak miało to miejsce kilkanaście dni temu dzień po dniu?

Zresztą stan dróg w województwie podlaskim nie jest najlepszy. Poruszanie się po nich nawet bez stresu związanego z przyjściem dziecka na świat, potrafi napsuć nerwów. Kiedy trzeba szybko dotrzeć do szpitala, liczą się minuty. Może się okazać, że kobiety będą rodzić w karetkach pogotowia, albo we własnych autach. Izabela Leszczyna nie bardzo się chyba liczy z takimi zdarzeniami, choć zapewniała jeszcze niedawno, że niektóre porodówki zostawi, nawet tam, gdzie rodzi się mniej dzieci.

- Tam, gdzie będzie można zapewnić transport medyczny i kobietę w ciąży możemy dowieść do porodówki lepiej wyposażonej, z anestezjologiem, gdzie dostanie znieczulenie okołoporodowe, poradę laktacyjną (...) to chcę, żeby kobiety rodziły w takich miejscach i im to zapewnię – przekazała w wywiadzie radiowym dla Polskiego Radia.

Ale już pod koniec sierpnia tego roku ta sama Izabela Leszczyna dla TVN powiedziała, że porodówki będą likwidowane tam, gdzie rodzi się mniej niż jedno dziecko dziennie. Po pierwsze dlatego, że nie jest rentowne utrzymywanie takich oddziałów czy szpitali, a po drugie, personel wychodzi z wprawy.

- Jeśli rodzi się mniej niż jedno dziecko dziennie, to staje się niebezpieczne ze względów zdrowotnych dla rodzącej i dla dziecka. Bo personel wychodzi z wprawy – skwitowała Izabela Leszczyna, minister zdrowia.

Likwidacja porodówek w województwie podlaskim, których i tak nie ma przecież w każdym mieście powiatowym, oznaczać może prawdziwe piekło kobiet. Na razie trwają rozmowy z samorządami prowadzącymi placówki medyczne, dyrektorami szpitali i pracuje ponoć specjalny zespół powołany przez minister Leszczynę.

Zamykanie oddziałów i szpitali położniczych to cały czas tylko projekt, który nie wszedł w życie. Jednak patrząc na działania obecnego rządu pomysł może zostać wdrożony od nowego roku i porodówki znikną.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ birth)

Aktualizacja: 26/09/2024 15:40
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do