Reklama

Najpierw praca, potem…

20/10/2013 13:00
Swoboda, pieniądze i szeroko rozumiana wolność to najbardziej pożądane rzeczy współczesnych kobiet. Rodzina oraz wypoczynek stanowią znacznie mniejsze zainteresowanie jako cel sam w sobie. Aby zdobyć to pierwsze można pracować tak ciężko i tak długo, aż nie wiadomo kiedy staje się to nałogiem.

Pracoholizm to poważny problem w krajach cywilizowanych. W Japonii choroba ta przybrała na tyle groźne rozmiary, że rząd musiał odgórnie zareagować, by zatrzymać ten niebezpieczny rozwój wirusa. W dzisiejszym świecie pogoń za pieniądzem jest tak ogromna, że nie mamy czasu sami dla siebie. O ile zegar biologiczny mężczyzny tyka podobnie, to kobietom jakby trudniej połapać się w upływającym czasie. Niekiedy na oddech i zmiany w życiu jest już po prostu za późno.

Uzależnienia jest leczyć bardzo trudno. Jest to choroba, która wymaga stałych spotkań ze specjalistami lub grupami terapeutycznymi. Mariola Popławska prowadząca wspólnie z mężem niewielką firmę w Białymstoku musiała skorzystać z terapii i spotkań u psychologa.
- Moje leczenie w sumie trwa nadal. Stale muszę się kontrolować. Zaczęło się od tego, że chciałam za wszelką cenę udowodnić mężowi, że potrafię. Kiedy pobieraliśmy się, ja nie miałam nic. On był z takiej lepszej rodziny. Nie chciałam wyjść na obiboka. Nawet nie wiem kiedy, stałam się dla niego opryskliwa, nie miałam dla niego czasu. Praca była najważniejsza. Trwało to dopóki nie wylądowałam w szpitalu na kardiologii – wspomina. – Mąż namawiał mnie na dziecko, którego ja też chciałam, ale ciągle nie byłam na nie gotowa, bo jeszcze mieszkanie trzeba było zmienić na większe, a to odłożyć trochę grosza na czarną godzinę.

Kobiety bardzo często nie zdają sobie sprawy, że takim postępowaniem krzywdzą najbliższych. Mężczyźni szybciej zdają sobie sprawę z natłoku obowiązków i potrafią wyhamować. Kobietom przychodzi to z większym trudem.
- W szpitalu dowiedziałam się, że musze zwolnić tempo. Poza tym, że miałam zawał, to przeżyłam załamanie jeszcze z innego powodu. Okazało się, że zajście w ciążę nie będzie dla mnie już takie proste – opowiada Mariola. – Podjęłam w końcu leczenie, ale teraz mam już 42 lata i szanse na dziecko spadają z każdym rokiem. Żałuję, że nie miałam wcześniej czasu, by zadbać o zdrowie, dowiedzieć się o tym. Pieniądze i praca były najważniejsze. Nadal chodzę do psychologa, bo boję się, że znów wpadnę w wir pracy, by sobie jakoś zrekompensować fakt, że pozostaniemy małżeństwem bez dziecka. Dziękuje tylko Bogu, że mąż został przy mnie i nadal mnie wspiera.

Jak rozpoznać, że jest się pracoholikiem? Jeśli nie potrafi się przestać myśleć o swoich obowiązkach i odciąć się od problemów zawodowych nawet w piżamie, a urlop i czas spędzony z rodziną to źródło największego stresu, lepiej skontaktować się z poradnią uzależnień.

(ASM)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do