Kilka tygodni temu starałem się namówić kilkoro ważnych miejskich urzędników do zaakceptowania wizji Białegostoku jako miasta przyjaznego rowerom. Błąd. Przyjaznego rowerzystom.
Na tym etapie mogę tylko powiedzieć, że komentarze o tym, że miasto nie jest otwarte na to by słuchać, są mocno przesadzone. Wystarczyło by zwykły obywatel zaprosił do współpracy kilkoro zdolnych białostoczan, zamknął to w przystępnej formie i doszło do spotkania z kluczowymi miejskimi urzędnikami. To dowód na to, że miasto można sobie namalować przy odrobinie dobrej woli, pokory i nieskończenie dobrych chęciach.
Cieszę się, że chętnych do malowania miasta jest więcej. Za sprawą East Side Street Art (w ramach „XX8 Dni Sztuki Współczesnej”) zrobili to dosłownie. W przestrzeni Białegostoku powstały wielkie obrazy (murale) stworzone przez zdolne dłonie i umysły artystów z Polski i gości zaproszonych z zagranicy.
Od dłuższego czasu z zachwytem patrzyłem na to, co robi w tym temacie Łódź. Zniszczone i mocno doświadczone miasto robiło kilka lat temu wrażenie szarego, smutnego, opuszczonego. Wkrótce pojawiły się pomysły by odbudować włókienniczą tożsamość, docenić industrialny, postfabryczny charakter architektury. Tak Łódź stała się stolicą polskiego designu i mody. Łódzkie Muzeum Sztuki Współczesnej uznawane jest za najlepsze na świecie zaraz po nowojorskim. Zapomniani mistrzowie produkcji filmowych znowu znajdują tu swoje miejsce, a mieszkańcy coraz poważniej myślą o tym, by odtworzyć polską stolicę filmu. Pomysł wspiera swoim nazwiskiem międzynarodowa gwiazda – David Lynch (niestety będący w sporze z prezydentem miasta).
Miejsca, które wielu uznało za brzydkie zostały odkryte przez twórców murali. I tak fundacje takie, jak Urban Forms i jej dyrektor artystyczny Michał Bieżyński odczarowali brzydkie kaczątko. Propagujemy wszelką działalność w ikonosferze miejskiej, która jest przejawem artystycznej kreatywności, ale też narzędziem rewitalizacji społecznej. Naszą podstawową misją jest nasycenie łódzkiej tkanki miejskiej, kreatywną, wielowymiarową, nowoczesną sztuką, która pozwoliłaby znacznie poprawić obecny wizerunek Łodzi, nadając jej prawdziwie artystyczny i oryginalny walor. Głównym narzędziem do realizacji tego celu jest wielkoformatowe malarstwo, tworzone bezpośrednio na elewacjach budynków, które w permanentny sposób zmienia oblicze danej przestrzeni – mówi Bieżyński. Takie arcydzieła możecie zobaczyć również w Białymstoku.
(tekst: Grzegorz Grzybek citybranding.natemat.pl, foto: Piotr Narewski)
Komentarze opinie