
Dyrektor Departamentu Inwestycji Urzędu Miejskiego w Białymstoku będzie miał teraz nie lada problem. Bo będzie mu o wiele trudniej bronić się przed zarzutami prokuratorskimi. Kilka dni temu w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie zapadło orzeczenie odnośnie ekranów akustycznych wybudowanych przy Kazimierza Wielkiego. Mieszkańcy dowiedli, że ustawiono je w sposób niezgodny z prawem.
Od samego początku był problem z ekranami akustycznymi, które wybudowano przy ulicy Kazimierza Wielkiego. Mieszkańcy pukali się w czoło, kiedy okazało się, że aby wyjść na główną ulicę, muszą przemierzyć nawet około 2 kilometry pieszo. Tymczasem urząd miejski problemów nie widział, bo przecież miało być ciszej, więc po wybudowaniu ekranów, ciszej będzie. Nikt nie chciał słuchać ludzi mieszkających na osiedlu Wygoda i Jaroszówka, nawet wówczas, kiedy zapowiadali skierowanie sprawy do sądu. Miasto wciąż upierało się przy swoim stanowisku.
Dziś już wiadomo, że upór się nie opłacił. Na początku lipca tego roku w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie skład orzekający postanowił, że ekrany akustyczne ustawiono niezgodnie z prawem. Dokładniej rzecz ujmując – uchylona została decyzja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który pozwolił na wybudowanie ekranów akustycznych w takiej formie, jaką mamy obecnie przy Kazimierza Wielkiego. To bardzo cieszy wszystkich mieszkańców, którzy przez kilka lat próbowali dowieźć swoich racji. Ale zapadłe orzeczenie jest jednocześnie bardzo złą wiadomością dla Dyrektora Departamentu Inwestycji, który od niedawna ma postawione zarzuty prokuratorskie. I to właśnie za budowę tych samych ekranów akustycznych, o których 4 lipca wypowiedział się WSA w Warszawie.
- Teraz pan dyrektor Ostrowski będzie miał poważny problem. Do tej pory bronił swojego stanowiska o budowie ekranów właśnie na podstawie decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Sąd uchylając tę decyzję, wyjął najpoważniejszy argument z jego ręki, a to otwiera zupełnie nowe możliwości przed mieszkańcami, którzy domagali się zupełnie innej budowy tych ekranów – komentuje naszej redakcji Maria Bzura ze Stowarzyszenia Niepokonani 2012, które było jedną ze stron społecznych tego postępowania.
Stowarzyszenie Niepokonani 2012 walczy od kilku lat z patologiami urzędniczymi i w Białymstoku naprawdę ma co robić. To właśnie za te ekrany akustyczne i ich, co najmniej dziwną budowę, będzie przed wymiarem sprawiedliwości odpowiadał dyrektor Departamentu Inwestycji w Urzędzie Miejskim w Białymstoku. Niedawno informowaliśmy, że sąd zdecydował o postawieniu mu aktu oskarżenia, ponieważ mogło dojść do jego działania niezgodnego z prawem.
Przypominamy, iż chodziło o to, że na pewnym odcinku Kazimierza Wielkiego najpierw ekrany budowano, a następnie zdemontowano istniejące elementy. Niestety, odbyło się to bez żadnej decyzji. A to już może oznaczać naruszenie prawa budowlanego. Do tego część elementów z rozebranych ekranów rozpłynęła się w powietrzu wraz z pieniędzmi, które za nie zapłacono. Urząd Miejski tłumaczył najpierw, że tych ekranów nigdy nie budowano. Następnie zmienił zdanie, że budowano, ale tylko fragmenty. Ostatecznie stanęło na tym, że część elementów przeniesiono w inne miejsca, gdzie powinny się znajdować ekrany, zaś główną tezą obrony urzędu była decyzja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który kilka tygodni po rozbiórce uznał, że na rozebranym odcinku Kazimierza Wielkiego, ekrany akustyczne nie są potrzebne.
- Decyzję, żeby ekranów nie było wydała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która w tym zakresie zmieniła decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Tego zresztą chcieli mieszkańcy. Na tej lokalizacji ekrany nie są potrzebne, bo poziom hałasu był badany i stwierdzono, że nie jest za głośno – wyjaśniała około dwóch lat temu obecna dyrektor Departamentu Dróg Miejskich, Bożena Zawadzka.
Problem w tym, że mieszkańcy chcieli zupełnie odwrotnie i ostatnie orzeczenie sądu w Warszawie spełnia ich oczekiwania. Po uchyleniu decyzji GDOŚ, znika koronny dokument urzędników, na który się powoływali dla obrony swoich decyzji. Znika także argument o tym, czego chcieli mieszkańcy, bo wywalczyli przed sądem to, czego rzeczywiście chcieli. Obecnie więc tłumaczenia magistratu nie są ani uzasadnione prawnie, ani logicznie. W tym miejscu każdego dnia przejeżdża wiele samochodów powodujących hałas i to dlatego mieszkańcy domagali się ochrony przed hałasem.
Dyrektor Departamentu Inwestycji na pewno się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Nie sądził, że będzie musiał pojawić się w sądzie w roli oskarżonego. I będzie musiał znaleźć argumenty, które zaprzeczą dowodom złożonym w trakcie postępowania, zanim sąd zdecydował o postawieniu mu aktu oskarżenia. Tymi dowodami są między innymi zdjęcia oraz nagrania, na których widać ekrany akustyczne. Teraz dochodzi jeszcze uchylona decyzja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, która niejako sankcjonowała wykonany przez urząd i firmę budowlaną stan rzeczy.
Podczas składania wyjaśnień oskarżony urzędnik podkreślał, że fragmenty ekranów zdemontowano, zanim jeszcze były ukończone, ponieważ przeniesiono je w inne miejsca, w których takie trzeba było ustawić. Miał tym spowodować oszczędności, aby nie trzeba było kupować innych i montować dodatkowo tam, gdzie wskazywała decyzja środowiskowa oraz raport środowiskowy. Niestety, obecnie wszystkie fakty wskazują na coś zupełnie przeciwnego. Nie ma oszczędności, tylko dodatkowe koszty. Ekrany akustyczne najpewniej trzeba będzie postawić w tym miejscu, z którego je rozebrano, a to kolejny koszt. Oprócz tego…
„zasądza od Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na rzecz E.O kwotę 200 (dwieście) złotych, M. i J. B. solidarnie kwotę 200 (dwieście) złotych, J. i K. N. solidarnie kwotę 200 (dwieście) złotych, K. B. kwotę 200 (dwieście) złotych, H. K. kwotę 200 (dwieście) złotych, C. J. kwotę 200 (dwieście) złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego” – czytamy w sentencji wyroku WSA z dnia 4 lipca 2017 roku.
Oskarżony urzędnik zarzucał mieszkańcom, którzy postawili go przed wymiarem sprawiedliwości brak logiki w podawaniu argumentów. Podkreślał, że część składanych przez nich wyjaśnień jest nieprawdziwa. Teraz sam będzie musiał znaleźć argumenty dla własnej logiki, która nakazała mu budowę i demontaż ekranów akustycznych na podstawie decyzji, której już nie ma.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie