
I znów od kilku dni trwa bicie piany przez polityków opozycji, którzy albo są odporni na wiedzę, albo mają kłopoty z przyswojeniem rzeczywistości, bo w przeciwnym razie zostaje tylko wprowadzanie kolejnego chaosu do i tak bardzo trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się cała Polska. Poseł Robert Tyszkiewicz interweniuje w sprawie, w której sam zachował się nieodpowiedzialnie.
Ponad tydzień na ulicach polskich miast, w tym także i Białegostoku, trwała „świetna zabawa” z udziałem nastolatków. Wyszli pokrzyczeć wraz z dorosłymi. Ale to właśnie nastolatki stanowiły większość wszystkich obecnych na zgromadzeniach w czasie, kiedy wprowadzone zostały obostrzenia sanitarne. Z tego przede wszystkim powodu podlaski kurator oświaty wystosowała kilka dni temu apel do dyrektorów i nauczycieli podlaskich szkół, aby ci zaapelowali do uczniów o nie branie udziału w zgromadzeniach. Zgromadzeniach, które były i nadal są nielegalne, jeśli bierze w nich udział powyżej 5 osób.
W ślad za tym ministerstwo edukacji wydało oświadczenie, w którym zapowiedziało wyciągnięcie konsekwencji wobec pracowników edukacji, którzy zachęcali nastolatków do protestów lub sami w nich brali udział. W tym oświadczeniu wyraźnie jest napisane, że chodzi przede wszystkim o względy zagrożenia epidemicznego. Choć dodano również jeszcze jedną ważną rzecz – ważną z punktu widzenia kształcenia dzieci i młodzieży.
- Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób – przekazała w oświadczeniu Anna Czerwińska, rzecznik prasowy resortu edukacji.
Tego wydaje się kompletnie nie rozumieć między innymi poseł Robert Tyszkiewicz. Przekazał bowiem w mediach społecznościowych, że wystąpił z interpelacją do ministra edukacji, w której domaga się wyjaśnień odnośnie procedur, jakie podejmować mają kuratorzy oświaty wobec nauczycieli i dyrektorów szkół.
„Z oburzeniem przyjąłem przytoczony fragment komunikatu. Traktuję go jako kolejną odsłonę rzeczywistego, niedopuszczalnego wywierania nacisku na środowisko nauczycielskie. Kategorycznie sprzeciwiam się wszelkim formom wywierania presji na postawy i poglądy uczniów i nauczycieli. Wzywam Pana Ministra do zaprzestania szkodliwej, pogłębiającej społeczne podziały retoryki i poszanowania zapisów konstytucji, gwarantującej wolność wyrażania swoich poglądów” – napisał w interpelacji do ministra edukacji poseł Tyszkiewicz.
Pomijając już fakt, że poseł powołuje się na Konstytucję, która w Polsce zakazuje przerywania ciąży w określonych sytuacjach, co było bezpośrednią przyczyną protestów trwających ponad tydzień na ulicach polskich miast, poseł nie rozumie najwyraźniej, a może raczej celowo pomija, że kiedy ludzie wychodzili na ulice, obowiązywał zakaz zgromadzeń publicznych powyżej 5 osób. Ten zakaz zresztą obowiązuje też obecnie. I niezależnie od wszystkiego, każda osoba, w tym nauczyciele, którzy złamali zakaz, w świetle prawa mogą odpowiadać prawnie – za spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego. Nauczyciele tym bardziej w takich sytuacjach powinni w pierwszej kolejności informować uczniów o zakazie uczestnictwa w protestach powyżej 5 osób wydanym w związku z epidemią koronawirusa i nie powinni dawać złego przykładu uczniom swoim uczestnictwem w takich masowych protestach.
Poseł także pominął znaczący fakt, że wszystkie protesty odbywały się pod hasłem „wypierdalać”, a na dodatek w ich trakcie skandowano także inne wulgaryzmy, chętnie podchwytywane przez osoby nieletnie. Jest to co najmniej mało wychowawcze, więc zwrócenie na to uwagi przez Ministerstwo Edukacji wydaje się mieć nie tylko sens, ale jest też wręcz obowiązkiem.
Polska Konstytucja gwarantuje swobodę wyrażania poglądów i tego nikt nie kwestionuje w ministerstwie. Jednak forma, czas i miejsce już niestety tak. Gdyby w Polsce nie było wprowadzonych obostrzeń sanitarnych w związku z epidemią, nikt nie zwracałby uwagi na tłumy, nawet gdyby wyszły z takim samym hasłem, czyli „wypierdalać”. Problem polega jednak przede wszystkim na tym, że uczniowie, nauczyciele oraz wszystkie inne osoby, które wyszły w masowych protestach, naraziły na utratę zdrowia i życia tysiące niewinnych i nieświadomych innych osób. Mimo, że można było zaprotestować w internecie, wywieszając na swoich domach, oknach czy posesjach transparenty lub kartony, aby widzieli to inni ludzie, można było zamanifestować swoje niezadowolenie w inny sposób, ale na pewno nie w taki, jaki oglądaliśmy wszyscy przez ostatnie dni.
Dobrze byłoby, gdyby poseł Tyszkiewicz, ale też inni politycy, w tym Lewicy przyswoili sobie jeszcze jedną cenną lekcję z tych protestów – broniąc takiej formy protestów, jakie oglądaliśmy, są odpowiedzialni za śmierć wszystkich ludzi, którzy zakazili się przez te protesty, a później dołączą do grona zmarłych z powodu COVID-19.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie