
Co prawda nie jest to taka sama skala, jaka była w 2021 roku, ale kryzys migracyjny na granicy polsko – białoruskiej cały czas trwa. Dotychczasowa polityka poprzedniego rządu wobec nielegalnych migrantów była powszechnie krytykowana przez polityków obecnej koalicji rządzącej, jak i organizacji działających pod granicą. Co się zmieni? Raczej niewiele. O tym między innymi rozmawiamy z posłem Sebastianem Łukaszewiczem.
Przeciwko budowie zapory na granicy polsko – białoruskiej głosowała przede wszystkim Platforma Obywatelska. Ta inwestycja przez polityków tej formacji była zresztą krytykowana od samego początku. Podobnie jak przez organizacje – tak zwane humanitarne – działające pod granicą polsko – białoruską. Później głosy tego tandemu dość mocno się rozjechały. Kiedy Platforma wraz z koalicjantami stanęła u steru władzy, okazało się, że nie tylko zapora jest niezbędna, ale jeszcze zapowiedziano jej rozbudowę w tych miejscach, gdzie jej jeszcze nie ma.
Podobnie było z tak zwanymi push backami, czyli odprowadzaniem lub przewożeniem nielegalnych migrantów do granicy z Białorusią, gdzie mieli możliwość legalnego przebywania. Bo, jeśli ktoś jeszcze nie wie, to wszyscy cudzoziemcy usiłujący się przedzierać nielegalnie do Polski, posiadali ważne rosyjskie i białoruskie wizy pobytowe lub tylko białoruskie. Na dodatek sami wybrali sobie Rosję czy Białoruś, jako kraj bezpieczny i dlatego tam przylecieli lotami rejsowymi. Dziś kwestia push backów dzieli dawnych sojuszników. Bo Platforma Obywatelska wspólnie z politykami innych formacji rządzących stoi na stanowisku, że nie można wpuszczać każdego nielegalnego migranta do Polski, a co innego twierdzą aktywiści.
Push backi stosują praktycznie wszystkie państwa na świecie zmagające się z nielegalną migracją. Bo to jedyny dziś skuteczny sposób nie wpuszczania do kraju ludzi, którzy nie korzystają z legalnej drogi do przebywania w nim. Nie inaczej jest w państwach Unii Europejskiej.
- Zacznijmy od tego, że Komisja Europejska daje ciche przyzwolenie na push backi i wszyscy o tym doskonale wiemy. Nawet minister Maciej Duszczyk, który odpowiada dziś za politykę migracyjną w rządzie Donalda Tuska, sam mówi, że uchodźcy czasami wolą wywózki, wolą push backi niż być tutaj, w Polsce. A to oznacza tylko jedno, że ten cały wisk, który był po tamtej stronie w czasie kampanii wyborczej i przed kampanią wyborczą, że my tutaj mordujemy ludzi, że leśnicy ze strażą graniczną zakopują migrantów w lesie, to jest jedno wielkie kłamstwo, które miało na celu podsycanie emocji i wpisywało się w politykę Rosji, w politykę Białorusi – mówi w rozmowie z nami poseł Suwerennej Polski Sebastian Łukaszewicz.
Jak zapowiedziało już ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji pusk backi się skończą. Ale będą za to wywózki humanitarne. Czyli po prostu uśmiechnięte i demokratyczne wywalanie ludzi na te same druty – jak było to do niedawna określane przez polityków obecnie rządzących formacji oraz mediów usłużnie zawsze niosących ten właśnie przekaz. To w końcu też przekaz samych aktywistów. Jednym z przeciwników stosowania push backów jest obecny wicemarszałek Senatu z Polski 2050, a poprzednio wieloletni wojewoda podlaski i wicemarszałek z Platformy Obywatelskiej Maciej Żywno. Choć nie udało się nam ustalić, czy popiera uśmiechnięte wywózki, bo polityk z naszą redakcją od długiego czasu nie raczy rozmawiać.
- Ja mam nadzieję, że to co mówi Maciej Duszczyk, bo to on jest wskazany na ministra przez Polskę 2050, że on wytłumaczy Maciejowi Żywno, na czym polega nielegalna migracja. Skoro sam mówi, że uchodźcy wolą być zawracani za granicę, z której przyszli lub, że Komisja Europejska daje ciche przyzwolenie na push backi, no to Maciej Żywno po tych słowach i po rozmowie z Maciejem Duszczykiem zrozumie doskonale, że jego działanie i działanie jego grupy w lasach Puszczy Białowieskiej tutaj na Podlasiu, nie przysparzało nam sławy i chluby i nie było do końca legalnym działaniem – twierdzi poseł Sebastian Łukaszewicz.
Ten temat z pewnością w nieodległej przyszłości znów powróci na ważniejsze łamy w mediach. Bo za chwilę znów będzie więcej cudzoziemców pod polską granicą. Organizatorzy przemytu powoli bowiem wznawiają działalność, która nie byłaby możliwa bez współpracy ze służbami Rosji i Białorusi. Czy cudzoziemcy będą wpuszczani do Polski wszyscy jak leci? Czy jednak będą wywożeni na granicę z Białorusią, jak do tej pory, ale z tą różnicą, że teraz funkcjonariuszom Straży Granicznej ma towarzyszyć szerszy uśmiech i być może czułe słówka? Tego zapewne dowiemy się niebawem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie