Reklama

Nie tylko kobiety potrzebują aborcji, bo także potrzebują jej trans mężczyźni i osoby niebinarne

12/11/2020 15:41

Prawa do pełnej aborcji na każde życzenie dla kobiet domagają się protestujący, którzy wychodzą na ulice pod hasłem „To jest wojna”. Ale to nie wszystko, bo aborcji, jak się okazuje, potrzebują także trans mężczyźni i osoby niebinarne. Takie postulaty padły w Białymstoku w poniedziałkowy wieczór.

Protesty i demonstracje są już zdecydowanie mniej liczne niż te, które wychodziły w pierwszych dniach. W Białymstoku niespełna dwa tygodnie temu ulicami przeszło około 18 tys. ludzi, a w poniedziałek, 9 listopada, na Rynku Kościuszki zebrała się około setka uczestników. Z czego część zebranych, to dziennikarze, operatorzy i fotografowie, policjanci w cywilu i obserwatorzy, którzy przysłuchiwali się i przyglądali protestowi.

Ta mniejsza frekwencja może wynikać nie z tego, że chodzi o kwestie obostrzeń sanitarnych, ale z tego, że protesty w dalszym ciągu odbywają się pod hasłem: „To jest wojna”, co nie wszystkim pasuje. I być może z tego powodu protestujących jest mniej, bo w kontekście prawa aborcyjnego padają już wyłącznie postulaty oraz żądania bezwarunkowej aborcji na każde życzenie. Choć nie tylko to.

- Chciałam powiedzieć, że nie tylko kobiety potrzebują aborcji, ale także trans mężczyźni i osoby niebinarne. To po pierwsze. A po drugie musicie wiedzieć, choć mam nadzieję, że już wiecie, ale warto to przypomnieć, że aborcja farmakologiczna w Polsce jest legalna. Robienie sobie samej aborcji tabletkami jest legalne i do 12 tygodnia ciąży przez WHO zalecane jako odpowiednia metoda – mówiła jedna z aktywistek. – Sytuacja jest chujowa i trzeba walczyć, trzeba wychodzić na ulice i pokazywać swój wkurw. I pamiętać, że aborcja na żądanie teraz i zawsze, ale mamy inne opcje. Warto z nich korzystać, warto się wspierać, warto sobie pomagać – dodała.

Nieco wcześniej, jedna z organizatorek prosiła, aby podczas protestów zachowywać dystans społeczny oraz nie używać wulgaryzmów. To dość znamienne, ponieważ wszystkie dotychczasowe protesty zawierały całą masę wulgaryzmów, których nie zabrakło, jak widać, także i w poniedziałek na Rynku Kościuszki, mimo wyraźnej prośby organizatorki. To być może jest kolejnym powodem, dla którego protesty straciły na impecie i frekwencji. Choć jak można przeczytać w licznych komentarzach w internecie, części popierających do tej pory protesty w głównej mierze chodziło o utrzymanie dotychczasowego kompromisu aborcyjnego. Nie spodobało się również upolitycznienie protestów – o tym także pisała część internautów nawet na naszym profilu redakcyjnym na Facebooku.

Poniedziałkowy protest oprócz haseł proaborcyjnych odbywał się również pod hasłem krytyki obecnego ministra edukacji. Tak było niemal w całym kraju. W Warszawie pod siedzibą MEN zebrała się spora grupa ludzi. Natomiast w Białymstoku jedna z uczennic, tegoroczna maturzystka narzekała, że nie może uczyć się w szkole, bo zmuszona została – jak można było zrozumieć wypowiedź – przez ministra edukacji do nauki zdalnej. A to uznała jako ograniczanie jej praw.

- Nie pozwolę, by polski rząd wybierał homofobów i ludzi odbierającym prawa innym. Na przykład taki minister Czarnek, taki dziad, nie pozwala nam normalnie się uczyć, dla uczniów. Ja jestem maturzystką, mam teraz ograniczone prawo do możliwości edukacji. Jest wprowadzony kolejny lockdown i kolejna wielka narodowa rzeź. Tym razem to będzie kwarantanna, innym razem może wprowadźmy jeszcze podatki kolejne, jeszcze większe. Mamy coraz mniej praw i coraz niżej się kłonimy dla pana Kaczyńskiego, kiedy wchodzi. Jeden minister nie będzie trzymał Polski za sznurek – wykrzyczała do mikrofonu maturzystka.

Tym razem, w poniedziałkowy wieczór, w proteście na Rynku Kościuszki w Białymstoku, nie uczestniczyło wielu polityków. Można powiedzieć, że nie przyszedł z nich prawie nikt, poza obecnymi tam działaczami Partii Razem oraz Wiosny. Na miejscu obecny był poseł Lewicy Paweł Krutul, którego poproszono o potrzymanie banneru z hasłem manifestacji. Było też kilka osób z lokalnego Komitetu Obrony Demokracji.

Protest na Rynku Kościuszki trwał niespełna godzinę i zakończył się przy jeszcze mniejszej liczbie uczestników. Pod koniec zgromadzenia organizatorzy zaapelowali do zgromadzonych, aby w internecie zgłaszali profile faszystowskie, choć nie wskazano o jakie dokładnie chodzi i które to profile. Natomiast chwilę później organizatorki zwróciły się do zgromadzonych, aby nie rozchodzili się pojedynczo tylko w grupach, a w razie czego, mają szukać funkcjonariuszy, do których jeszcze niedawno Strajk Kobiet krzyczał: „Jebać psy”. Zresztą przed rozejściem się garstka pozostała na Rynku Kościuszki zaskandowała jeszcze hasło „Jebać PiS”, „To jest wojna”, „Solidarność naszą bronią” oraz „Nie odpuszczamy” i na tym właściwie protest się zakończył.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do