
Nikt inny, jak tylko Straż Miejska, obwinia radnego Henryka Dębowskiego o to, że blokował marsz równości, który przechodził ulicami Białegostoku w lipcu 2019 roku. Dlatego sąd rozpoznaje sprawę, w której zeznawali świadkowie. Wszyscy potwierdzili, iż radny nie brał udziału w żadnej blokadzie. Jeden ze świadków zostanie jeszcze przesłuchany w lipcu tego roku.
Nie udało się zakończyć procesu w sprawie rzekomego blokowania marszu równości w Białymstoku. Białostocka Straż Miejska obwinia o ten czyn radnego Henryka Dębowskiego, ale robi to wyłącznie na podstawie zdjęć prasowych i z monitoringu. Strażników nie przekonuje fakt, że radny Dębowski, jak twierdził, był pod Katedrą wraz z setkami i tysiącami wiernych, którzy odmawiali różaniec, a po modlitwie zmierzał w stronę dziedzińca Pałacu Branickich, gdzie trwał Piknik Rodzinny.
W tym celu radny Dębowski musiał przejść obok marszu równości, który w zasadzie w tym samym czasie przechodził niedaleko Kościoła Najświętszej Maryi Panny. I to było powodem, że zarówno on, jak i inni uczestnicy różańca, na krótką chwilę weszli na ulicę, po której przechodził tęczowy pochód. I wtedy właśnie zostały zrobione zdjęcia przez pracowników mediów, które posłużyły do obwinienia radnego o blokowanie marszu. Z tym, że takiego zdarzenia nie potwierdzają naoczni świadkowie, którzy byli na miejscu, razem z radnym Dębowskim.
Zeznawali na jego korzyść przed sądem i potwierdzali, że radny był na modlitwie, miał przy sobie różaniec, modlił się wraz z nimi. A nawet po modlitwie, kiedy z nimi rozmawiał, nie informował nikogo, że ma zamiar blokować marsz, obrażać, czy atakować kogokolwiek.
- Nic szczególnego tam nie było. Pan radny był osobą wyciszoną, nie zdenerwowaną, spokojną. Staliśmy przed kościołem na placu, pan Henryk nie wykazywał żadnych oznak, że ma plan iść kogokolwiek atakować, czy robić przykrość – mówił przed sądem jeden ze świadków.
- Widziałem, że pan Dębowski się modli, bo był zwrócony do katedry, może się lekko przemieszczał, trudno mi powiedzieć. To było bardzo religijne spotkanie, budujące duchowo, modliliśmy się o wartości i pan radny zachowywał się właśnie adekwatnie do tego co miało miejsce – zeznała inna osoba, będąca wówczas na miejscu.
Sąd musiał jednak odroczyć zakończenie sprawy, ponieważ nie stawił się wezwany jeszcze jeden świadek. To dyrektor gabinetu politycznego marszałka województwa podlaskiego, który również był obwiniony przez Straż Miejską w Białymstoku o kierowanie nielegalnym zgromadzeniem. Sąd pierwszej instancji uniewinnił go od tego czynu, ale straż miejska odwołała się od orzeczenia, a sąd apelacyjny jeszcze nie wyznaczył terminu rozprawy.
Radny Henryk Dębowski nie przyznaje się do blokowania marszu i domaga się uniewinnienia. Otrzymał już przeprosiny od prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, który w dość niewybrednych słowach powiedział, że udział polityków PiS w nielegalnym zgromadzeniu i blokowaniu marszu równości uważa za bulwersujące i godne pożałowania. Za te właśnie słowa w ramach ugody przed sądem Tadeusz Truskolaski przeprosił już radnego Dębowskiego i ta sprawa została zakończona.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie