Reklama

Nikt na razie nie wyrzuci ludzi z ich domów. Wojewoda cofnął rygor natychmiastowej wykonalności

03/10/2015 10:45


Jeszcze w czerwcu mieszkańcy z ulicy Ostrowieckiej, Angielskiej i Łukowskiej otrzymali decyzje z urzędu miejskiego. Na mocy tych decyzji urzędnicy mieli w trybie natychmiastowym przejąć ich posesje pod budowę uliczki osiedlowej. Dorobek całego życia trzeba było spakować w kilka dni i wynieść się nie wiadomo dokąd, nie wiedząc nawet w jakiej wysokości będzie przysługiwało odszkodowanie za utracone nieruchomości. Niektórzy podjęli walkę.

Większość rodzin opuściła swoje posesje w związku z otrzymanymi decyzjami. Niektórzy postanowili walczyć. I wiele wskazuje, że być może to ci waleczni mieli rację. W połowie września wojewoda podlaski cofnął rygor natychmiastowej wykonalności, zapisany w decyzjach urzędu miejskiego. Nie wiadomo jednak jak długo mieszkańcy będą w stanie walczyć o swoje posesje lub godziwe odszkodowania. Od początku sprawa wydawała się co najmniej dziwna. Głównie dlatego, że pośpiech w działaniach magistratu wynikał z chęci budowania uliczki osiedlowej za pomocą specustawy drogowej. Ta zaś pozwala w szybkim tempie wysiedlać ludzi, którzy mieszkają na terenie przeznaczonym pod inwestycje drogowe. Ale w tym przypadku nie chodziło o ważny szlak komunikacyjny, jak droga krajowa, czy wojewódzka, a nawet miejska. Mowa tu o maleńkiej uliczce osiedlowej.

Ta osiedlowa uliczka jednak okazała się na tyle istotna z punktu widzenia władz Białegostoku, że zdecydowano się wyrzucić z domów rodziny, które mieszkały na osiedlu Bema i Przydworcowe bardzo wiele lat. Kiedy mieszkańcy protestowali przeciwko takiemu traktowaniu, zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński – tłumaczył wszystkim na oczach mediów, że inwestycja powstać musi, ponieważ znalazł się prywatny inwestor. Że przecież zapłaci za budowę drogi. Okazało się, że dokłada się do budowy drogi w kwocie 3 milionów złotych.

Szacunkowy koszt inwestycji jaka ma zostać zrealizowana na tym terenie to ok. 3 mln złotych. Zgodnie z porozumieniem zawartym z Inwestorem, koszty budowy nowej miejskiej drogi ponosi Inwestor zaś te związane z wypłatą odszkodowań są po stronie miasta – wyjaśniała nam na początku sierpnia Urszula Boublej z biura prasowego urzędu miejskiego.

Wyliczaliśmy już na naszych łamach, że ten wkład w postaci 3 mln złotych inwestorowi zwróci się z grubą nawiązką. Zwłaszcza, że inwestorem jest deweloper. Zatem kiedy wybuduje wielopiętrowe bloki i sprzeda w nich mieszkania, zarobi na tym znacznie więcej. Za to grunty, które przejmie miasto, bardzo mu się przydadzą na przykład pod parkingi naziemne, które zyska tanim kosztem. Gdyby budował je pod ziemią, poniósłby znaczne koszty.

Nikt nie umiał znaleźć żadnego wytłumaczenia, a przynajmniej nam nikt nie umiał wskazać, w jakim celu do zwykłej budowy uliczki osiedlowej zastosowano przepisy specustawy drogowej. I nade wszystko, po co w decyzjach, które otrzymali mieszkańcy kilku ulic pojawił się zapis o rygorze natychmiastowej wykonalności. Nawet zastępca prezydenta Adam Poliński, kiedy spotkał się z protestującymi mieszkańcami pod urzędem miejskim, twierdził że budowa uliczki nie zacznie się w bieżącym roku. Mówił, że prawdopodobnie nastąpi to w przyszłym roku. Po co zatem ten rygor i pośpiech?

Radny i zarazem szef Komisji Zagospodarowania Przestrzennego w Radzie Miasta – Konrad Zieleniecki, próbował dowiedzieć się dlaczego w tym przypadku zastosowano rygor natychmiastowej wykonalności, co oznaczało, że mieszkańcy musieli zdać natychmiast swoje nieruchomości władzom Białegostoku. Interpelował w tej sprawie do Prezydenta Białegostoku, bo sytuacja wyglądała i w sumie nadal wygląda, co najmniej dziwnie z tym pośpiechem. Odpowiedzi udzielił mu zastępca prezydenta – Rafał Rudnicki, który albo usiłował celowo wprowadzić radnego w błąd, albo możliwe, że jako prawnik nie posiada wiedzy prawniczej, czym zresztą wykazywał się kilka razy już wcześniej.

Dla wszystkich inwestycji drogowych przewidzianych do rozpoczęcia w danym roku składany jest wniosek o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej z rygorem natychmiastowej wykonalności, który pozwala na realne rozpoczęcia inwestycji ujętych w wykazie wydatków zadań inwestycyjnych realizowanych w danym roku kalendarzowym” – odpisał zastępca prezydenta w dniu 5 sierpnia tego roku.

Zastępca prezydenta odpisał tak, kiedy było już wiadomo, że w 2015 roku budowa uliczki się nie rozpocznie. Na dodatek, jak wyjaśniał nam inny z prawników – rygor natychmiastowej wykonalności to tylko uprawnienie. To zaś oznacza, że Prezydent może z niego skorzystać, ale nie musi. W tym przypadku jednak postanowił skorzystać, choć powodów jak nie było, tak nie ma.

Zgodnie z art. 17 ust. 1 specustawy rygor natychmiastowej wykonalności nadaje się decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej ze względu na uzasadniony interes społeczny i gospodarczy. Prezydent Miasta Białegostoku w swojej decyzji uzasadniając nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności w jakikolwiek sposób nie wykazał okoliczności przesądzającej o istnieniu uzasadnionego interesu społecznego lub gospodarczego. Także wnioskodawca nie przedstawił w tej kwestii żadnych dowodów, które świadczyłyby o tym, że taka okoliczność istnieje. Można zatem dojść do wniosku, że taka decyzja mogła zostać wydana z naruszeniem art. 7, 77 i 80 k.p.a. i art. 17 ust. 1 specustawy – tłumaczy mecenas Artur Kosicki.

Najwyraźniej właśnie takie rozumienie tematu podzielił też wojewoda podlaski. Kilka dni temu obwieścił, że wydał postanowienie wstrzymujące natychmiastowe wykonanie decyzji Prezydenta Miasta Białegostoku z dnia 2 czerwca 2015 r., Nr 530/2015, znak: DAR-V.6740.2.2.2015 udzielającej Prezydentowi Miasta Białegostoku zezwolenia na realizację inwestycji drogowej. To oznacza, że te rodziny, które pozostały i nie wyprowadziły się ze swoich posesji, wcale nie muszą ich zdawać w trybie ekspresowym. Teraz mają więcej czasu na przygotowanie się do kolejnego starcia z urzędnikami o zachowanie swoich nieruchomości, albo wysokość odszkodowania za utracone mienie.

Aktualnie Tadeusz Truskolaski spotyka się z mieszkańcami różnych osiedli i konsultuje z nimi przebudowę osiedlowych dróg. Towarzyszy mu nierzadko cała świata innych urzędników, którzy wspierają swojego szefa w rozmowach z mieszkańcami. Można tylko się zastanawiać dlaczego teraz można rozmawiać z mieszkańcami, a z tymi z ulicy Ostrowieckiej się nie dało porozmawiać zanim otrzymali decyzje? Trudno nie zauważyć, że w tle pojawia się ten sam deweloper i inwestor w jednej osobie, którego obecność jest także wyraźna przy innych kontrowersyjnych inwestycjach, nawet tych pozostających na razie na planach. Możliwe, że traktowanie niektórych mieszkańców Białegostoku dość przedmiotowo, ma właśnie związek z działalnością gospodarczą tego dewelopera, której wydają się bardzo sprzyjać najwyższe władze Białegostoku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do