
Jeśli prezydent Białegostoku nie potrafi z godnością i szacunkiem odsłonić pomnika Danuty Siedzikówny „Inki”, zrobi to wojewoda podlaski. Na razie struktury miejskie Prawa i Sprawiedliwości wraz z organizacjami pozarządowymi apelują o ponowne zorganizowanie uroczystości i tym razem z udziałem mieszkańców.
- Jeśli pan prezydent nie potrafi sobie poradzić z tak prostym wydarzeniem, bo odsłonięcie pomnika, nie jest zbyt skomplikowane, to będziemy prosić pana wojewodę, aby pomógł nam w organizacji takiego odsłonięcia. I zaznaczam – odsłonięcia, w którym będą mogli brać udział wszyscy białostoczanie – mówił podczas konferencji prasowej Artur Kosicki, szef struktur PiS w Białymstoku. – Prezydent podzielił mieszkańców na lepszych i gorszych. Tak być nie może i stanowczo się temu sprzeciwiamy. Pomnik powinien łączyć a nie dzielić. Pan prezydent tutaj nie stanął na wysokości zadania. Tym bardziej, że pomnik powstał z budżetu obywatelskiego i wszyscy mają prawo brać udział w uroczystościach. Pan prezydent w przeciwieństwie do Inki, nie zachował się jak trzeba – dodał.
To odpowiedź polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale i organizacji kombatanckich wobec skandalicznego zorganizowania uroczystości odsłonięcia pomnika Danuty Siedzikówny „Inki” w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Suchej nitki na zachowaniu prezydenta nie zostawiają działacze organizacji kombatanckich, którzy nie zostali na nie zaproszeni. Nie zostali zaproszeni też ani pomysłodawcy budowy pomnika, ani jego wykonawca. Ci, którzy przyszli z obowiązku patriotycznego, nie zostali wpuszczeni na teren, gdzie stała zaproszona przez prezydenta garstka oficjeli.
- Ponieważ Inka to młoda dziewczyna, powinny być zaproszone szkoły. Nikt nie został zaproszony. Przede wszystkim młodzież mogła się czegoś dowiedzieć w takim dniu. Odgradzanie się między innymi od takich stowarzyszeń jak nasze, bo zasiadaliśmy w sądzie konkursowym koncepcji pomnika, zbieraliśmy podpisy i głosy, nie powinno mieć miejsca – mówiła Stanisława Korolkiewicz z Klubu Więzionych Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku.
- Wielu białostoczan się zjawiło, mimo niesprzyjającej pogody, bo było kilkanaście stopni mrozu. I ku naszemu zdumieniu, nie zostaliśmy tam wpuszczeni. W ogóle cała sceneria była dziwna, bo po jednej, jak i drugiej stronie pomnika, stały namioty imprezowe z podgrzewaczami. Dalej od strony ulicy Skłodowskiej stał szpaler żołnierzy i dopiero dalej, kilkanaście, może więcej metrów, stały metalowe przęsła, poza które strażnicy nie wpuszczali nikogo. I w atmosferze takiego skandalu to wszystko przebiegało – powiedział Zdzisław Panasewicz, który przybył z wieńcem od Fundacji Patria Mater, Fundacji, która zgłosiła projekt budowy pomnika „Inki” do budżetu obywatelskiego.
Przedstawiciele organizacji kombatanckich, piłsudczyków oraz inicjatorów budowy pomnika „Inki” w Białymstoku, podobnie jak i politycy PiS, zwrócili się do prezydenta Białegostoku o zorganizowanie właściwych uroczystości. Uważają, że to, czego byliśmy niedawno świadkami, nie było żadnym otwarciem. Mieszkańcy nie zostali wpuszczeni, nie było zaproszeń nawet do żyjących krewnych Danuty Siedzikówny i jest to ogromne zaniedbanie ze strony służb prezydenta Truskolaskiego. Ale jest coś jeszcze, o czym wspominała Stanisława Korolkiewicz.
- Według nas, nie było to żadne oficjalne otwarcie. Po pierwsze dlatego, że pomnik został postawiony w miejscu, w którym go nie widać od strony ulicy. A zgodnie z założeniami, jakie zostały przedyskutowane i wynegocjowane, miała być przygotowana aleja, miało być oświetlenie i pomnik miał być widoczny od strony ulicy Sklodowskiej – Curie. Jest to sponiewierana godność tej pięknej dziewczyny, która mieszkała w naszym regionie, żeby znajdowała się gdzieś w krzakach – mówiła wyraźnie wzburzona działaczka WiR.
Padła propozycja, aby oficjalne otwarcie pomnika odbyło się 25 maja, w rocznicę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. Do tego czasu pomnik ma być dokończony, to znaczy ma się pojawić alejka oraz właściwe oświetlenie, aby pomnik „Inki” był widoczny od głównej ulicy. Do tego powinny być zaproszone szkoły, młodzież, kombatanci i prawo wejścia na takie uroczystości mają otrzymać wszyscy mieszkańcy, którzy chcą złożyć hołd dzielnej sanitariuszce podziemia niepodległościowego.
Jeśli prezydent nie stanie na wysokości zadania, organizacją uroczystości zajmie się wojewoda podlaski. Ale do tego czasu Tadeusz Truskolaski będzie musiał jeszcze odpowiedzieć na kilka pytań, które przygotował radny Prawa i Sprawiedliwości.
- Chcę wiedzieć między innymi, dlaczego mieszkańcy Białegostoku, oprócz zaproszonych gości, nie mogli wziąć udziału w uroczystości odsłonięcia pomnika, który powstał w ramach budżetu obywatelskiego. Dlaczego przedstawiciele fundacji Patria Mater nie zostali wpuszczeni na uroczystości i mogli złożyć wieniec dopiero po zakończeniu całej ceremonii i co pan prezydent zamierza dalej z tym zrobić – dodał radny PiS, Paweł Myszkowski.
Politycy PiS, razem z organizacjami pozarządowymi i kombatanckimi domagają się przeproszenia mieszkańców Białegostoku za zaistniałą sytuację. Szczególne podziękowania Artur Kosicki, szef Komitetu Miejskiego PiS, skierował na ręce księdza Aleksandra Dobrońskiego, który w przeciwieństwie do prezydenta zachował się jak trzeba. Poprowadził modlitwę oraz przejął opiekę nad mieszkańcami, którzy nie zostali wpuszczeni na teren uroczystości, choć przybyli w mroźny czwartkowy wieczór, aby oddać hołd „Ince” oraz Żołnierzom Wyklętym.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie