Dziś nie wiadomo czy w przyszłym roku obejrzymy zaplanowaną premierę wielkiej sztuki „Zemsta Nietoperza”. Wczoraj Rada Miasta zdecydowała, że nie będzie więcej finansować z budżetu miasta najdroższej placówki kultury w całym województwie. Opera będzie musiała sobie poradzić finansowo sama. Będzie musiała utrzymać się ze środków, które otrzymuje z urzędu marszałkowskiego, ministerstwa kultury i wpływów z biletów.
Ponad 1,5 mln złotych trafiło do miejskich placówek kultury zamiast do Opery i Filharmonii Podlaskiej. W poprzednich latach operę podlegającą urzędowi marszałkowskiemu finansowaliśmy również jako mieszkańcy miasta. Wykupowana była usługa artystyczna w postaci premiery spektaklu, która miała na celu również promować nasze miasto. W tym roku radni już wcześniej mieli wątpliwości co do zasadności takiego finansowania i postanowili w konsekwencji pieniądze rozdzielić pomiędzy białostockie muzea czy galerie.
- Mam wątpliwości. Tu na przykład mam taką informację z oficjalnych dokumentów, że projekt plakatu, podkreślam – projekt plakatu – ma kosztować 10 tys. złotych. Miejskie jednostki projekty robią za 2,5 tys. złotych. Nie rozumiem, dlaczego opera chce wydać cztery raz więcej. Stać? Może stać. Na bogato. Tak samo przewidziano 50 tys. na promocję, także w Warszawie. Z całym szacunkiem, ale kto tu będzie jechał z Warszawy na „Zemstę Nietoperza”? Ja jako radny nie mogę zagłosować i dać 60 tys. na plakaty i promocję kosztem placówek kulturalnych z Białegostoku – mówił radny Wojciech Koronkiewicz.
Nie tylko plakaty opera przygotowuje drożej. Prawie dwa razy więcej będzie kosztowała kolejna edycja Festiwalu Halfway. W 2016 roku na organizację festiwalu zapisano w budżecie opery ponad 500 tysięcy złotych. Dotychczas było to niecałe 400 tys. Dyrektor opery, Damian Tanajewski, obecny na posiedzeniu Rady Miasta, tłumaczył wyższe koszty festiwalowe tym, że zaplanowany jest koncert w innej przestrzeni, pomiędzy budynkiem opery, a restauracją Camelot.
- To będzie już piąta edycja festiwalu i uznaliśmy, że warto coś dodać. To oczywiście zwiększa koszty organizacji wydarzenia – wyjaśniał Damian Tanajewski.
- Dobrze by było, jakby więcej pracy poświęcono promocji Halfway Festiwal. To temu powinno się poświęcać więcej uwagi. Być może pracownicy opery powinni siąść razem z organizatorami Up to Date Festiwal i wspólnie popracować nad pomysłami. Im się udaje doskonale. Skoro festiwal ma być prawie o połowę droższy, to niech promocja będzie lepsza – mówił radny Piotr Jankowski.
- Jako klub radnych Prawa i Sprawiedliwości podjęliśmy już decyzję o przyznaniu 300 tys. złotych na Halfway Festiwal z rezerwy celowej. Pozostałe środki będą rozdysponowane pomiędzy białostockie placówki kultury. Możemy rozmawiać w sprawie finansowania opery, ale dopiero na 2017 rok, kiedy będzie powołany dyrektor artystyczny, który przedstawi szczegółowy kosztorys, a nie tylko wydatki. Chcemy znać również wpływy z biletów. Tak to powinno wyglądać – skwitował radny i zarazem szef Komisji Kultury – Krzysztof Stawnicki.
Za utrzymaniem finansowania z białostockiej kasy Opery i Filharmonii Podlaskiej opowiadali się radni Platformy Obywatelskiej. Podkreślali, że przecież znajduje się ona w Białymstoku i to głównie mieszkańcy naszego miasta korzystają z bogatej oferty kulturalnej tej jednostki. Niemniej głosami większości radnych w 2016 roku tylko 300 tysięcy złotych trafi na konta opery. Pieniądze mają zostać przeznaczone na organizację Festiwalu Halfway.
Na premierę „Zemsta Nietoperza” radni pieniędzy nie przekazali. Na razie nie wiadomo czy opera zrezygnuje z tej sztuki czy pozostawi ją w swoim planie artystycznym. Pozostałe środki, zgodnie z zapowiedzią szefa Komisji Kultury radni rozdzielili pomiędzy placówki podlegające Prezydentowi Białegostoku.
Komentarze opinie