
Szczegółowej instrukcji mydlenia oczu można się nauczyć od ręki. Dlatego też – skoro już się uczyć, to się uczyć od najlepszych. Jak to się robi na oczach publiczności i w sferze publicznej, pokazuje zespół mistrzów składający się z dyrektora szkoły, fundacji, prezydenta Białegostoku i radnego, który występuje obecnie w roli byłego radnego. Póki co jedynie hajs się zgadza, a przynajmniej zgadza się na koncie jednego z członków mistrzowskiego zespołu.
Być może nie każdy odnotował, bo podanie tej informacji nastąpiło w trakcie długiego weekendu. W miniony poniedziałek Tomasz Janczyło poinformował, że składa mandat radnego z dniem 1 maja tego roku. Zatem można mówić o nim już jako o byłym radnym. Wiele nie mówił na temat powodów swojej rezygnacji z tej funkcji. Enigmatycznie wyjaśnił, że ma inne plany polityczne, a związane są z innym miejscem niż Białystok. To w zasadzie tyle z oficjalnych wyjaśnień.
Z nieoficjalnych wyjaśnień dowiedzieliśmy się, że powodem rezygnacji było zatrudnienie Tomasza Janczyło w jednej z białostockich szkół. Sprawa wygląda nieciekawie i lepiej, by zniknął z oczu. Od kilku miesięcy opisujemy tę sytuację, której wyjaśnienia, jak nie było, tak nie ma. Przypominamy w skrócie, że w jednej ze szkół w ubiegłym roku wygrała konkurs na dyrektora placówki sekretarz związku zawodowego, którym kieruje Janczyło, po czym zatrudnia w swojej placówce Tomasza Janczyło i od razu zwalnia go z obowiązku świadczenia pracy. W międzyczasie okazało się, że związek zawodowy nie miał odpowiedniej ilości członków, aby można było zatrudnić i od razu zwolnić go ze świadczenia pracy. Do tego doszedł kolejny aspekt – uprawnień niezbędnych do zatrudnienia Janczyły, bo te zakwestionowało Kuratorium Oświaty.
To tylko wstęp, ponieważ te uprawnienia, które rzekomo miały być odpowiednie do zatrudnienia nadała mu inna szkoła – konkretnie w Downarach, gdzie zastępcą dyrektora placówki był Tomasz Janczyło, a placówka prowadzona jest przez fundację należącą do Tomasza Janczyły, jako fundatora. Nie, nie ma tu za wiele tego samego nazwiska. Wszystko się zgadza. Hajs też do niedawna się zgadzał, głównie na koncie byłego radnego. I wszystko wskazuje na to, że nadal się zgadza, ponieważ nie poszedł za ciosem i po złożeniu mandatu radnego nie złożył rezygnacji z pracy.
- Z przeprowadzonej kontroli wynika, iż w okresie od 1 września 2017 r. – 18 października 2017 r. OZZ PO nie spełniała warunku wymaganej liczby członków uprawniającej do zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy dwóch pracowników. W tym zakresie w wystąpieniu pokontrolnym, Dyrektor ZSP nr 4 została zobowiązana do wyjaśnienia z OZZ PO sprawy bezpodstawnego korzystania ze zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy przez Pana Tomasza Janczyło, w wymienionym okresie. Dyrektor ZSP nr 4 poinformowała Departament Edukacji, że wezwała OZZ PO do wyjaśnienia wyżej określonej kwestii. W odpowiedzi na to pismo, na konto ZSP nr 4 wpłynęły przekazane przez OZZ PO środki finansowe, tytułem zwrotu wynagrodzenia – odpisał radnym Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, pytany o te sprawy w interpelacji.
Pomijając już fakt, że dyrektorka szkoły pisała i wyjaśniała sprawę liczby członków związku zawodowego z samą sobą, ewentualnie ze swoim pracownikiem w szkole, a szefem związku zawodowego w jednej osobie, można by uznać, że temat jest wyjaśniony i zamknięty. Tak niestety nie jest. Ten wątek opiszemy jednak w kolejnym artykule. Wydaje się bowiem, że wyciąganie pieniędzy publicznych na etat bez pracy trwał w tej placówce nieco dłużej.
Jest jeszcze kwestia uprawnień Tomasza Janczyły, które w ogóle pozwoliły na zatrudnienie go w białostockiej szkole, niezależnie od tego, czy świadczy pracę, czy nie. Pisaliśmy o tym kilka tygodni temu, że Kuratorium Oświaty zakwestionowało stopień awansu zawodowego nauczyciela kontraktowego dla Janczyły.. Prezydent stwierdził w odpowiedzi na interpelację radnych, że w CV byłego radnego Janczyło wszystko się zgadzało, a on nie może też sprawdzać dokumentu wydanego przez inną szkołę, czyli tę w Downarach, która stopień nadała. Co istotne w tym przypadku, dokumentu, na podstawie którego Janczyło otrzymał zatrudnienie w Białymstoku.
„Urząd Miejski nie wystąpił do Kuratorium Oświaty w celu potwierdzenia prawidłowości nadania stopnia awansu zawodowego nauczyciela kontraktowego Panu Tomaszowi Janczyło, bowiem Urząd Miejski nie jest organem uprawnionym do występowania w tej sprawie. Do realizacji zadań w przedmiotowym zakresie w wystąpieniu pokontrolnym zobowiązany został pracodawca Pana Tomasza Janczyło – Dyrektor ZSP nr 4 w Białymstoku. Opinia Kuratora Oświaty stwierdzająca, że stopień awansu zawodowego został nadany z naruszeniem przepisów prawa nie jest decyzją w sprawie stwierdzenia nieważności aktu i w związku z tą opinią Urząd Miejski nie może podjąć żadnych czynności” – odpisał na interpelację radnym Tadeusz Truskolaski.
Urząd Miejski może podjąć czynności i powinien je podjąć, przede wszystkim wobec dyrektora placówki, który zatrudnił pracownika nie dopełniając obowiązków w sposób co najmniej rażący. Ale skoro nie może, to być może kto inny zawierał umowę z dyrektorem placówki. Z tym, że nie za bardzo wiadomo, kto inny mógł by to być, ponieważ organem prowadzącym także i tę szkołę jest Urząd Miejski w Białymstoku. Zastanawia fakt również i tego, od czego jest Departament Edukacji w tym urzędzie, który natychmiast powinien zadziałać i podjąć wszelkie czynności wobec pracownika, który został zatrudniony w szkole, choć nie zgadza mu się dokument absolutnie niezbędny do zatrudnienia. Ale skoro też nie może, to być może zrobi to jakikolwiek inny departament. Z tym, że inny departament zapewne jeszcze bardziej nie będzie mógł tego zrobić.
Tymczasem Tomasz Janczyło nie tylko pracuje cały czas w tej samej szkole i pobiera wynagrodzenie, choć nie świadczy pracy, to na dodatek jego własna fundacja, która wydała mu dokument w postaci nadania stopnia awansu zawodowego nauczyciela kontraktowego, wycofała ten dokument z obiegu. Co ciekawe, Urząd Miejski o tym wie, choć to do Kuratorium Oświaty wpłynęły dokumenty w tej sprawie. Ale nadal nie robi nic, bo Tomasz Janczyło odwołał się od decyzji własnej fundacji, kiedy wypłata regularnie wpływa na jego konto, być może bezpodstawnie.
„Kuratorium Oświaty w Białymstoku nie powiadamiało żadnej instytucji z uwagi na to, że decyzja wydana przez organ I stopnia jest nieprawomocna. Od decyzji stwierdzającej nieważności decyzji administracyjnej dotyczącej nadania stopnia nauczyciela kontraktowego, zainteresowanemu nauczycielowi, służy odwołanie do organu sprawującego nadzór pedagogiczny w terminie 14 dni (art. 9b ust. 7 pkt 2 Karty Nauczyciela). Pan Tomasz Janczyło wniósł odwołanie do Podlaskiego Kuratora Oświaty od tej decyzji. Postępowanie w powyższej sprawie jest w toku. Jednocześnie informuję, że od decyzji Podlaskiego Kuratora Oświaty stronie będzie przysługiwała skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego” – wyjaśnia Podlaski Kurator Oświaty w Białymstoku.
Zatem – jak dotąd – w tej sprawie są stanowiska, opinie i decyzje, z którymi nikt i nic nie może zrobić. Wszystko kręci się wokół przesyłania dokumentów pomiędzy instytucjami i urzędami. Szkoda, że kręci się także wokół publicznych pieniędzy, których od września 2017 roku do 3 marca 2018 wypłacono blisko 20 tysięcy złotych. Nikt się nie przejmuje, że być może niezgodnie z prawem i że ktoś kiedyś najprawdopodobniej te pieniądze będzie musiał zwrócić. Ważne, że Tomasz Janczyło nie jest radnym Platformy Obywatelskiej w Białymstoku, bo ma inne plany polityczne. A że nadal otrzymuje wynagrodzenie z Białegostoku, choć nie pracuje i być może w ogóle nie mógł być zatrudniony, prezydenta, który ma pilnować finansów publicznych, mało to interesuje. Wszak on nic nie może. Tak właśnie się mydli oczy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie