Reklama

Paliwo drożało – drożały bilety komunikacji miejskiej. Paliwo potaniało – a bilety nie!

13/01/2016 13:17


Być może Białystok nie zalicza się do miast z najdroższym transportem publicznym. Jednak nasza oferta w stosunku do ceny jest dość uboga. Owszem jest wygodnie, bo mamy nowy tabor, ale chyba przyszła pora, aby zastanowić się nad obniżką cen biletów naszej komunikacji miejskiej.

Przypominamy, że obecne ceny biletów zawdzięczamy poprzedniej Radzie Miasta. Trudno się dziwić, że ówcześni radni podjęli decyzję o zwiększeniu cen wszystkich praktycznie biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Kiedy uchwała w tej sprawa była najpierw dyskutowana, a później przegłosowana, ceny benzyny czy nawet diesla, sięgały niemal 6 złotych za litr. Wówczas podwyżka cen była uzasadniona, właśnie tym aspektem. Ale teraz warto wrócić do tematu, ponieważ podobnie jak na początku zeszłego roku, ceny paliw – poszły w dół. I prawie takie się utrzymały przez cały rok.

W tym roku analitycy i wszelkie prognozy wskazują, że ceny paliw będą jeszcze spadać. Wkrótce mamy płacić niewiele ponad 3 złote za litr benzyny i podobnie za ropę. Ale ceny biletów komunikacji miejskiej, jeśli nie ulegną zmianie, wciąż pozostaną na poziomie takim, jakby paliwo kosztowało niemal dwa razy drożej. Warto by było spojrzeć na tę sytuację właśnie z tego puntu widzenia. Być może jest sens w tym, aby obniżyć ceny biletów, bo taki ukłon w stronę mieszkańców mógłby skutkować tym, że więcej osób zdecydowałoby się przesiąść z aut osobowych do miejskich autobusów.

Powiem, że inicjatywa warta rozważenia. Dziś bardziej opłaca mi się jechać swoim samochodem, niż autobusem. Za pojedyncze bilety w dwie strony to samochodem mogę pojechać z Nowego Miasta do Wasilkowa i z powrotem. Jakby było taniej, to pewnie bym jeździł empekiem – mówi nam Mikołaj Pawluczuk.

Bilety są za drogie. Nie opłaca się jeździć autobusami. Raz, że wolniej, dwa że drogo. Jakby było taniej, to pewnie bym jeździł – komentuje Piotr Karpowicz.

Podobnych opinii zebraliśmy więcej. Kierowcy mogliby zamienić swoje cztery kółka na miejskiej autobusy. Dziś jednak, przy obecnych cenach paliw, bardziej dla wielu z nich opłaca się jechać nawet samemu samochodem, niż korzystać z transportu publicznego. Niektórzy mówią, że nawet taksówką bywa taniej. Choć cena, to nie jest jedyny argument. Mieszkańcy chcieliby częstszych połączeń, głównie z tak zwanych sypialnianych dzielnic miasta – jak Słoneczny Stok czy Dziesięciny. Dobra oferta i tania oferta miałaby możliwość opustoszyć nieco coraz bardziej zatłoczone ulice.

Same władze Białegostoku od dawna już mówią, że zależy im na rozwoju transportu publicznego. Wiele inwestycji zostało wykonanych dokładnie w tym celu. Przede wszystkim buspasy, po których mogą się poruszać autobusy i od niedawna także taksówki. Nawet system zarządzania ruchem został kupiony między innymi w celu dostosowania przepływu ruchu w taki sposób, aby uprzywilejować komunikację zbiorową. Pojawiło się centrum przesiadkowe przy Sienkiewicza i Alei Piłsudskiego. Kolejne planowane jest przy dworcu PKS i PKP. Właśnie po to, aby zachęcić mieszkańców do korzystania z takiej formy poruszania się po Białymstoku.

W ubiegłym roku interpelację do Prezydenta Białegostoku pisał radny Wojciech Koronkiewicz. Już wtedy prosił o możliwość rozważenia zmiany cen biletów, aby były tańsze i przez to bardziej dostępne. Niestety prezydent takiej możliwości rok temu nie widział. Podkreślał, że utrzymanie spółek komunikacyjnych to duży wydatek dla budżetu miasta i spółki nie zarabiają na własne utrzymanie. Trzeba do nich dopłacać.

W roku 2014 r. wydatki na komunikację miejską w Białymstoku wynosiły 123 316 485 zł, natomiast dochody wynosiły 79 998 381,21 zł. W roku 2015 wydatki i dochody planowane są odpowiednio na poziomie 123 260 410 i 81 700 000 zł. Mając na względzie wysokość dofinansowania usług komunikacyjnych z budżetu miasta, brak jest przesłanek do zmniejszenia dochodów poprzez obniżenie ceny biletów” – odpowiedział radnemu Koronkiewiczowi Tadeusz Truskolaski.

Być może prezydent się nieco pomylił. Bo nie wiadomo czy mieszkańcy nie korzystaliby chętniej z komunikacji zbiorowej, gdyby bilety były tańsze. Z naszych rozmów przeprowadzonych z mieszkańcami, wynika, że jest to jak najbardziej możliwe. Białostoczanie deklarowali chęć zamiany własnego auta na autobus miejski, pod warunkiem obniżenia cen. A przecież większa ilość pasażerów, nawet przy niższych opłatach za przejazdy, zwiększyłaby wpływy z biletów i w ostateczności mogłoby wyjść na to samo, co zapisano w budżecie miasta.

W tej sprawie piszą do nas także i czytelnicy. Oni także są zdania, że wraz z obniżką cen paliw, warto by było rozważyć niższe opłaty za przejazdy komunikacją miejską. Byłoby to z zyskiem dla mieszkańców, dla środowiska naturalnego i w końcu również w zgodzie z polityką władz miasta, które – jak przypominamy – są zainteresowane zwiększeniem udziału transportu publicznego w ruchu miejskim.

Mamy nowy rok, znaczące obniżki cen paliw, a bilety jak mają wysoką cenę tak mają. Pamiętam podwyżki były zawsze razem ze wzrostem cen paliw na światowych rynkach - teraz mamy zupełnie inną sytuację, ale zmian w cenie nie widać – napisał do nas Krzysztof.

Białystok to ma być miasto studenckie. Jest przecież program, który ma tu ściągać studentów. Ale ceny biletów nie są na kieszeń studenta. Dobrze by było to zmienić, skoro ceny paliwa poszły mocno w dół – to słowa skierowane do naszej redakcji przez Milenę.

Niektóre z miast w Polsce stawiają wręcz na bezpłatną komunikację. Są to głównie mniejsze miasta naszego kraju, w których mieszka mniej niż 100 tysięcy mieszkańców. Z bezpłatnej komunikacji zbiorowej od kilku lat korzystają za to mieszkańcy Tallina w Estonii. Tam akurat chodzi przede wszystkim o ekologię, ponieważ sytuacja z utrzymującym się smogiem była właściwie już dramatyczna. Od niedawna władze Krakowa zapowiedziały bezpłatne przejazdy dla mieszkańców w dniach, kiedy nad miastem będzie się unosiła cała tablica Mendelejewa i nie będzie czym oddychać. Za darmo jeżdżą mieszkańcy Żor i kilku innych miast. Inne przygotowują się do uruchomienia bezpłatnego transportu.

Możliwe, że więcej pieniędzy na utrzymanie komunikacji miejskiej znalazłoby się, gdy w końcu prezydent Białegostoku zdecydował się na likwidację trzech spółek transportowych, które ze sobą nie konkurują, ale tak naprawdę generują dodatkowe koszty. Wówczas ceny biletów na pewno miałyby szansę ulec zmniejszeniu. Jeśli prezydent nie będzie chciał podjąć takiej decyzji, zawsze zostają radni. To oni bowiem ostatecznie decydują w uchwałach o cenach biletów. Wkrótce zapytamy ich o zdanie w tej sprawie. Być może uda się doprowadzić do obniżki.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do