Reklama

Pas na Krywlanach jeszcze nie powstał a już kosztował nas prawie trzy razy drożej

04/12/2015 13:17


Jak na razie z budowaniem jakichkolwiek elementów, które miałyby stanowić w przyszłości podwaliny pod większe lub mniejsze lotnisko, idzie nam raczej gorzej niż źle. Wydano już około 4,5 mln. złotych na budowę regionalnego portu lotniczego, który nie powstanie. Do tego niedawno zapłaciliśmy niemal trzy razy drożej za wykonanie dokumentacji projektowej na budowę pasa startowego na Krywlanach. A to jeszcze nie koniec atrakcji.

Jak tak dalej pójdzie to Białystok prześcignie Radom pod względem dostępności lotniczej. Tam co prawda port lotniczy wybudowano, ale nie ma praktycznie żadnych lotów. U nas dla odmiany lotów w ogóle nie ma żadnych, za to pieniądze władowane w budowę nieistniejącego wciąż lotniska poszły już dość spore. Zapowiada się, że wkrótce wydamy jeszcze więcej i to bez żadnej informacji, czy ktokolwiek ma zamiar się do tej inwestycji dokładać, oprócz mieszkańców Białegostoku.

W propozycji budżetu na przyszły rok Prezydent Białegostoku zapisał 3 mln. złotych z przeznaczeniem na budowę pasa startowego na Krywlanach. I pewnie miał w tym swój cel, bo to by przede wszystkim znaczyło, że zabrał się za realizację własnych obietnic wyborczych sprzed roku. Niemniej jednak wydaje się, że ta obietnica byłaby w realizacji potwornie droga. Jeśli w przyszłym roku mielibyśmy wyłożyć z własnych kieszeni 3 miliony złotych, raczej trzeba zakładać, że wyłożymy również kolejne 20 milionów, a może i więcej, aby inwestycję dokończyć. Czyli tak jak to robimy od lat przy budowach dróg w mieście. Z bliżej nieznanych nikomu powodów Tadeusz Truskolaski i podlegli mu urzędnicy postanowili wyręczyć Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad i zamiast skorzystać ze środków budżetu państwa, za budowę dróg płacą niezamożni mieszkańcy Białegostoku. Stąd przypuszczenie, że podobnie byłoby z lotniskiem.

Po wielu latach starań, można coś dobrego dla naszego lotniska zrobić. Deklaruję wszelką pomoc także finansową przy tej inwestycji. Wiem, że to lotnisko powstanie – mówił jeszcze w lutym tego roku ówczesny marszałek województwa podlaskiego – Mieczysław Baszko.

Ale Mieczysław Baszko obecnie zasiada w ławach sejmowych, zaś o dofinansowaniu samorządu województwa podlaskiego do budowy pasa startowego na Krywlanach nie ma już ani słowa. Przynajmniej nikt jak na razie nie wychyla się z taką propozycją. Prezydent również jakby zapomniał, że można i trzeba postarać się o pieniądze z zewnątrz, ponieważ mieszkańców naszego miasta zwyczajnie może nie być stać na tego rodzaju inwestycję. Zwłaszcza, że już kosztowała znacznie więcej niż pierwotnie zakładano. Chodzi przede wszystkim o sporządzenie dokumentacji projektowej, która miała kosztować około 500 tys. złotych. A już wiadomo, że wyniosła ponad 1 mln 250 tys. złotych. Do tego należy doliczyć ponad 964 tys. złotych na budowę ogrodzenia, które miało zostać zrealizowane do 2 października tego roku. Mamy końcówkę listopada, a ogrodzenia jak nie było, tak nie ma.

Ogrodzenie lotniska to pierwszy inwestycyjny krok na drodze do powstania tego typu lotniska na Krywlanach. Liczymy na to, że wspólnymi siłami lotnisko na Krywlanach zmieni się jak najszybciej, by jak najszybciej mogło służyć mieszkańcom naszego miasta i zwiększać jego atrakcyjność inwestycyjną – mówił jeszcze w czerwcu tego roku zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński.

Nie tak dawno temu, bo może nieco dalej niż rok temu, jeden z dyrektorów zarządzających lotniskami aeroklubowymi mówił otwarcie, że ogrodzenie lądowisk albo lotnisk to kompletnie zbędny wydatek. Możliwe, że mu się odmieniło, albo znów ktoś chce w Białymstoku zrobić z ludzi idiotów – mówi nam osoba związana z aeroklubem, która prosiła o zachowanie anonimowości.

Mając takie wypowiedzi, trudno to wszystko ogarnąć i uznać za sensowne postepowanie. W projekcie budżetu na 2016 rok znajdujemy jeszcze informację o wydatkach na uzbrojenie terenów inwestycyjnych na Krywlanach. Można tylko się zastanawiać jak w tej sytuacji będzie wyglądało lotnisko, o ile w ogóle kiedykolwiek powstanie. Obszar Krywlan kurczy się w zastraszającym tempie. Pas startowy to tylko część infrastruktury niezbędnej do przyjmowania nawet niewielkich samolotów. Zaś Tadeusz Truskolaski zapowiadał w swoim programie wyborczym, że chce dostosować Krywalny do przyjmowania także większych maszyn.

Dla otwartości i atrakcyjności inwestycyjnej miasta i regionu niezwykle ważna jest komunikacja lotnicza. Budowa portu regionalnego przesuwa się w czasie. W związku z tym niezbędne jest utwardzenie pasa startowego na istniejącym lotnisku na Krywlanach oraz przekształcenie go w lotnisko użytku publicznego. To zadanie dla naszego samorządu. Dzięki temu już niedługo możliwa będzie komunikacja lotnicza małymi i średniej wielkości samolotami z naszym miastem” – czytamy w programie Komitetu Truskolaskiego.

Oprócz tego, że w tym programie wyborczym pojawiło się kłamstwo, ponieważ w trakcie, gdy powstawał ów program, było wiadomo, że budowa lotniska regionalnego nie przesuwa się w czasie, ale jest niemożliwa, czytamy jeszcze o samolotach średniej wielkości. Takie samoloty powinny zabrać na pokład maksymalnie od ok. 150 pasażerów do niemal 200. Tymczasem wiadomo, że pasa startowego dłuższego niż 1350 metrów wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną na Krywlanach wybudować się nie da. To nie wystarczy do startu lub lądowania średnich samolotów. Po okrojeniu jeszcze terenów przyległych, można się zastanawiać czy wystarczy miejsca na jakąkolwiek infrastrukturę techniczną.

Co ciekawe właśnie o takim pomyśle mówili ponad 4 lata temu przedstawiciele białostockiego aeroklubu. Mieli nawet gotowy projekt budowy pasa startowego za około 12 mln. złotych. Teraz mowa jest o 20 mln., choć jak praktyka wskazuje, budowa pochłonie znacznie więcej. Skoro już wszystkie koszty poszło bardzo mocno w górę, to raczej nie należy się spodziewać, że raptem się zmniejszą, kiedy inwestycja będzie się miała ku końcowi. Wciąż nie ma także informacji czy do budowy dołoży się urząd marszałkowski, albo budżet państwa.

Jak na razie wydaliśmy z naszej wspólnej kasy blisko 4,5 mln złotych, żeby nie było lotniska regionalnego. Bo trudno inaczej nazwać wszystkie wydatki poniesione na ten cel, patrząc na tragiczny finał wieloletnich starań. Niemniej dziś nie ma ani jednej osoby, która poczuwałaby się do odpowiedzialności za te miliony wyrzucone w błoto. Teraz wydaliśmy jeszcze prawie milion na ogrodzenie, którego nie ma i zapłaciliśmy za dokumentację techniczną niemal trzy razy więcej niż zakładano. Wydaje się, że w tej sytuacji, albo ktoś powinien zająć się na serio lotniskiem na Krywlanach, albo ktokolwiek, kto się na tym zwyczajnie zna. Inaczej będziemy dokładać do inwestycji, która przerośnie możliwości finansowe mieszkańców Białegostoku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ yaruman5)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do