Czy burmistrz Wasilkowa i starosta białostocki pozwolili prywatnemu inwestorowi na profanację cmentarza? Czy w Wasilkowie doszło do profanacji cmentarza i kto jest za to odpowiedzialny? Te kwestie wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Białymstoku.
Kilkanaście dni temu przy ulicy Kościelnej w podbiałostockim Wasilkowie w miejscu starego cmentarza prawosławnego i unickiego wjechał ciężki sprzęt. Rozpoczęła się budowa nowego pawilonu handlowego. Inwestor odkupił ten teren od gminy Wasilków i miał wszystkie pozwolenia na rozpoczęcie prac. Mimo tego, że mieszkańcy Wasilkowa doskonale pamiętają czasy, kiedy na tym miejscu płonęły znicze na grobach pochowanych tam ludzi.
O tym, że na Kościelnej był cmentarz wiedzą wszyscy starzy mieszkańcy Wasilkowa. Pochówki odbywały się tam ponoć jeszcze tuż przed wojną, ale cmentarz od dawna był już nieczynny. Niewiele zostało po grobach ale fakt istnienia cmentarza potwierdzają księgi parafialne i postawione tam jakiś czas temu dwa pamiątkowe krzyże.
- Kilka lat temu – przy okazji innej inwestycji – wykopywane ludzkie szczątki. Wtedy pochowano kości na cmentarzu prawosławnym i odbył się normalny pogrzeb i nabożeństwo. Wiadomo było, że tam był cmentarz i leżą ludzie. Dlatego tam postawione są krzyże i posadzono tam Dęby Pamięci – mówi starszy mieszkaniec Wasilkowa spotkany niedaleko ulicy Kościelnej. – Wszyscy wiedzieli co tam było, a czasami na 1 listopada ludzie stawiali tam jeszcze znicze – dodaje.
Zgodnie z polskimi przepisami cmentarz, który został zamknięty i od 40 lat nie odbywają się na nim pochówki, może zostać przeznaczony na inny cel. Wyjątkiem są obiekty zabytkowe i miejsca pamięci. Zanim nieczynny cmentarz zostanie zmieniony w cokolwiek innego trzeba przenieść ludzkie szczątki i godnie pochować. Niezbędna jest do tego ekshumacja i zgoda właściwego prokuratura. Do tego dochodzi jeszcze zabezpieczenia nowego miejsca pochówki i obrzędy religijne z tym związane. Zgodnie z polskim prawem odpowiada za to właściciel posesji, który chce zacząć zabudowę. W 2004 roku Antoni Pełkowski ówczesny burmistrz Wasilkowa, a obecnie starosta białostocki, wydał zgodę na postawienie na terenie byłego cmentarza, lokalu o charakterze usługowo-handlowym. Wcześniej gmina sprzedała działkę osobie prywatnej. W 2014 roku ten sam burmistrz przeniósł decyzję na innego inwestora.
- To profanacja. Cały Wasilków wiedział co tam było. Niech się burmistrz nie zasłania niewiedzą, bo musiał wiedzieć że tam leżą ludzie. Poza tym były jeszcze dokumenty w parafii prawosławnej. Można było to sprawdzić – oburzał się inny z mieszkańców czekających na pobliskim przystanku autobusowym. Kilku starszych ludzi czekających wraz z nim kiwało potakująco głowami.
- Tam wcześniej chaszcze były, krzaki. Nic tam nie było po dawnym cmentarzu. Dopiero niedawno postawiono tam na skraju krzyże i tablicę katyńską. Trawę zasieli i kostka została położona – dodaje drugi.
Obecnie teren jest ogrodzony i zamknięty. Wokół niego stanęło wysokie drewniane ogrodzenie, ale roboty zostały wstrzymane po tym jak dziennikarz TVN24 nagrał wykopywanie ludzkich kości, które potem były przewożone wraz z ziemią na prywatną działkę. Wezwana policja z Wasilkowa najpierw nie widziała powodów do interwencji. Po interwencji u przełożonych, dopiero policjanci z Białegostoku, podjęli czynności. Pojawił się tam również wojewódzki konserwator zabytków wraz z przedstawicielem Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Nie mieli wątpliwości, że to teren nieczynnego cmentarza. Ostateczny kres robót położył Wojewódzki Konserwator Zabytków, który wstrzymał ją do wyjaśnienia sprawy.
Trzeba tu koniecznie dodać, że zgodnie z polskimi przepisami prawa, jeśli na terenie budowy zostaną wykopane szczątki ludzkie, należy natychmiast przerwać wszelkie prace i powiadomić wojewódzkiego konserwatora zabytków. W przypadku przedsiębiorcy z Wasilkowa tak się nie stało. Ani nie wstrzymał prac, ani nie powiadomił stosownego urzędu. Dlatego sprawą teraz zajmie się prokuratura
Na terenie dawnego cmentarza miał powstać dwukondygnacyjny budynek o powierzchni ponad 400 mkw. Obecne władze Wasilkowa tłumaczą, że decyzje są prawomocne, a wydał je poprzedni burmistrz. Były burmistrz – aktualny starosta białostocki – o swoich decyzjach z czasów rządzenia Wasilkowem i obecnej roli milczy. Choć teraz jako starosta wydał pozwolenia na budowę i w związku z tym mógł też wstrzymać prace. Telewizji TVN, która zajęła się tematem tłumaczył, że nie ma takiej potrzeby, aby starosta zapoznawał się dokumentacją. Podobno ma przedstawić obszerniej swoje stanowisko po powrocie rzecznika prasowego, który wraca z urlopu. Możliwe, że zrobi to na początku przyszłego tygodnia.
Temat, jak wspomnieliśmy, bada już prokuratura. Musi sprawdzić czy nie doszło do naruszenia art. 262 kodeksu karnego mówiącego o profanacji miejsca pochówku.
- Znieważaniem jest zmiana ustalonego położenia zwłok i przeznaczenia grobu, rozkopanie grobu, rozbicie pomnika, wyrzucenie trumny lub ciała z grobu, zbezczeszczenie i uszkodzenie zwłok, umieszczenie na nich lub obok nich obelżywych napisów, wyszydzanie zwłok lub ich części albo ich poruszanie wśród obelżywych i szyderczych uwag. W literaturze podkreśla się, że w ocenie, czy dany czyn stanowi zniewagę należy brać pod uwagę przyjęty w kulturze i obyczajowości, nacechowany szacunkiem i powagą stosunek do śmierci, zwłok i prochów ludzkich oraz mogił i cmentarzy. Znieważenie nie musi być dokonane publicznie ani w obecności innej osoby lub osób – wyjaśnia radca prawny.
Obecnie teren budowy jest zabezpieczony, prace zostały wstrzymane. Tylko mieszkańcy Wasilkowa są wzburzeni, że z takiego powodu są na ustach całej Polski. Problemu by nie było, gdyby inwestor postąpił zgodnie z prawem i po poinformowaniu wojewódzkiego konserwatora zabytków, przeniósł szczątki ludzkie w godny sposób do innego miejsca pochówku. Do sprawy jeszcze wrócimy.
Komentarze opinie