
Przy Dąbrowskiego 14 do końca ubiegłego roku miał się zakończyć remont. Miał, ale się nie zakończył, a nawet się faktyczie nie zaczął. Na dodatek nikt nie zamierza się upominać o zabytek, aby ten został doprowadzony do ładu, zgodnie z warunkami, na jakich został kupiony. Radni kolejny raz zostali postawieni przed faktem dokonanym, gdzie musieli przegłosować bonifikatę na sprzedaż nieruchomości, którą zbył prezydent Tadeusz Truskolaski.
Kamienica w samym sercu Białegostoku, przy Dąbrowskiego 14, stoi i straszy. Mieściła się tam niegdyś piwiarnia Truskolaskiej. Wiele lat później Miasto Białystok określiło warunki przetargu i sprzedało zabytkową kamienicę. Ale zapomniano o kilku ważnych sprawach. Na przykład nie było komu dopilnować wywiązania się z warunków określonych w przetargu, więc i nie było nikogo zdolnego, kto wyegzekwowałby je od nabywcy. Na te sprawy uwagę zwracali radni podczas poniedziałkowego (24 października) posiedzenia Rady Miasta.
- Chciałbym zapytać, co żeście zrobili w tej kwestii, żeby faktycznie wyegzekwować warunki sprzedaży. Przecież prezydent Białegostoku w imieniu mieszkańców ustalił, że do końca 2015 roku miał zostać wykonany remont, co było warunkiem sprzedaży. Sprzedaliście państwo kamienicę za tak atrakcyjną cenę, a dziś faktycznie stoi rudera i absolutnie nic z tego nie mamy. Rozumiem, że skoro kupujący się nie wywiązał z warunków umowy, to umowa jest nieważna. To jest absolutnie niezrozumiałe. To jakiś nowy sposób sprzedawania nieruchomości w super lokalizacjach za niewielkie pieniądze. Co to jest? Za półtora miliona cztery mieszkania? W centrum miasta? – bulwersował się radny Piotr Jankowski.
- Dla mnie ta sprawa jest podejrzana. Nie wiem ile tam jest lokali użytkowych, ale chciałbym się dowiedzieć jaka tam jest powierzchnia użytkowa tych lokali. Za milion czterysta z haczykiem z działką i to w takim miejscu, to ja bym nawet chciał takie coś kupić, szczerze powiem. Myślę, że nawet każdy tutaj z państwa chciałby kupić w takiej cenie. Chcę zapytać czy cokolwiek zostało zrobione, żeby tę kamienicę odkupić? – pytał radny Sebastian Putra.
- Czy nic nie wzbudziło zainteresowania pana prezydenta, naprawdę? Kamienica została sprzedana 28 lutego 2014 roku z warunkiem przeprowadzenia remontu do końca 2015 roku. Natomiast podanie o wydanie pozwolenia na remont wpłynęło dopiero w listopadzie, czyli po pół roku. Potem podanie zostało wycofane i złożone ponownie z wadą prawną, o czym mówił wielokrotnie konserwator zabytków. Skoro prezydent analizował przepływ informacji pomiędzy konserwatorem, a inwestorem, to naprawdę nic nie wzbudziło jego wątpliwości? – to już pytania radnego Wojciecha Koronkiewicza.
Sytuacja z pewnością wymaga wyjaśnienia, ponieważ kamienica z Dąbrowskiego 14, to już kolejna zabytkowa nieruchomość, która bez zgody, a nawet wiedzy Rady Miasta, została sprzedana z bonifikatą. Dopiero Sąd Najwyższy nakazał podjęcie stosownej uchwały i udzielenie bonifikaty tylko 10 procent. W przeciwnym razie dawna piwiarnia Truskolaskiej trafiłaby w ręce nowego właściciela, ale z bonifikatą 50-procentową.
- Gdyby nie było wyroku sądu, to nikt przecież by się nie dowiedział jak została sprzedana nieruchomość, jak zostały zabezpieczone interesy miasta, a widać, że nie bardzo. Co by było, gdyby te uchwały o 10 procentowej bonifikacie nie trafiły na sesję Rady Miasta? – dopytywał radny Tomasz Madras.
Na te i inne pytania zdecydował się odpowiedzieć w imieniu prezydenta jego zastępca – Robert Jóźwiak. Jednak nie był w stanie bezpośrednio na sesji udzielić wiążących informacji, o które pytali radni. Poinformował, że wszystkim radnym odpowie na piśmie i przedłoży do wglądu pełną dokumentację z przeprowadzonego przetargu, na mocy którego zabytek trafił w ręce nowego właściciela. Dodajmy – właściciela, który o kamienicę nie dba. Robert Jóźwiak mówił też do radnych, aby nie uprawiali polityki na takich tematach. I podkreślał, że cała sprawa była procedowana zgodnie z prawem.
Ale ostatecznie Miasto Białystok nie wyegzekwowało od właściciela obowiązkowego remontu, do którego się zobowiązał w akcie notarialnym. I na dodatek stracono bezpowrotnie możliwość odkupienia nieruchomości po cenie zakupu. W tej chwili jest jedynie możliwość odzyskania części pieniędzy z udzielonej wyższej bonifikaty i to na dodatek na podstawie wyroku sądowego, a nie dlatego, że ktoś z urzędników poszedł po rozum do głowy.
Nasza redakcja podnosiła temat tej kamienicy w sytuacji, kiedy była jeszcze możliwość odzyskania nieruchomości. Istniała również i możliwość zobowiązania właściciela do przeprowadzenia remontu zabytku, zgodnie z zawartą umową. Niestety, nikt nie pochylił się nad tą sprawą. Jak to wyglądało i kto zawinił, można poczytać TUTAJ. Faktem jest, że radni w poniedziałek nie dowiedzieli się od urzędników, że wojewódzki konserwator zabytków nawet nic nie wiedział o sprzedaży nieruchomości, więc nie miał żadnych szans wyegzekwowania remontu zgodnie z wytycznymi. Konserwator o sprzedaży nieruchomości z Dąbrowskiego 14 dowiedział się od naszej redakcji. Dopiero później urzędnicy zaczęli prowadzić z nim korespondencję, która w obecnym czasie nie przyda się nawet w toalecie. Bo kamienicy nie można odkupić po cenie zakupu i nie ma żadnej możliwości egzekwowania remontu.
- Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków (PWKZ) nie był wcześniej informowany o zbyciu kamienicy położonej przy ul. Dąbrowskiego 14 w Białymstoku. Dopiero pismem z dnia 15 stycznia 2016 roku Prezydent Miasta Białegostoku poinformował, że nieruchomość posiada nowych właścicieli. Informacja dotarła do PWKZ po nagłośnieniu sprawy w mediach i interpelacji radnego K. Zielenieckiego z 14. 01. 2016 r. – mówił na początku tego roku redakcji DDB Piotr Firsowicz, ówczesny Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Przez bardzo długi czas nie było nawet wiadomo, kto kupił kamienicę przy Dąbrowskiego 14. Takiej informacji nie było w Biuletynie Informacji Publicznej, mimo że odbył się przecie z publiczny przetarg. Za to nie było żadnego problemu, aby na zabytkowej ścianie zarabiać przez dwa lata, nie wykładając w tym czasie praktycznie ani grosza. Nabywca zarabiał na wynajmie przestrzeni reklamowej. Bo ściana budynku z Dąbrowskiego 14 jest jednym z najlepiej wyeksponowanych miejsc reklamowych w Białymstoku. Jest szansa, że wartość zakupu zwróciła się z nawiązką i możliwe, że to właśnie dlatego nabywca nieruchomości nie kwapił się do wykonania warunków określonych przez konserwatora zabytków.
Kamienica przy Dąbrowskiego została wybudowana pod koniec XIX wieku. Kiedyś, na górnych piętrach, mieściły się mieszkania, na parterze – piwiarnia Truskolaskiej. Na podwórzu warsztat. Po wojnie pomieszczenia kamienicy służyły jako lokale komunalne. My natomiast uważamy, że choćby nawet przez wzgląd na szacunek dla nazwiska dawnej właścicielki lokalu, prezydent Truskolaski mógł zatroszczyć się o kamienicę i wyegzekwować remont zgodnie z warunkami zapisanymi w akcie notarialnym.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie