Place zabaw nie wszędzie są puste. Nawet kiedy pogoda jest nieco gorsza, dzieci chętnie korzystają z aktywności na świeżym powietrzu. Warunkiem dobrej zabawy i lepszej kondycji najmłodszych mieszkańców Białegostoku są zadbane place zabaw.
W sobotę postanowiliśmy sprawdzić jak przy ładnej pogodzie funkcjonują mieszkańcy kilku białostockich osiedli. W tym dniu dodatkowo było dość sporo imprez w centrum Białegostoku, ale nie wszyscy pojechali, by wspólnie skakać pode sceną. Sprawdziliśmy różne place zabaw i okazało się, że mimo iż dzieci teraz ogólnie mniej uczestniczą w zabawach na świeżym powietrzu, chętniej bywają tam, gdzie faktycznie jest na czym się pobawić.
Tam, gdzie jest sporo atrakcji, widać całe rodziny i dużo dzieci. Chętnie korzystają nie tylko z popularnych huśtawek, ale także innych urządzeń. W miejscach, gdzie plac zabaw pozostał niemal taki sam jak 25 lat temu lub więcej, podwórka świecą pustkami.
- U nas pod blokiem nie ma takich atrakcji. Fajnie by było, jakbym mogła wypuścić córkę i mieć na nią oko codziennie. A tak przychodzimy tutaj tylko w weekendy – powiedziała nam Magdalena Polak, którą spotkaliśmy w parku zwierzynieckim.
- Mieszkam tam dalej, na Chrobrego i tam są stare place. Nikt tam nie zagląda, bo nie ma po co. Piaskownice tylko odnowione. Ale na huśtawkę strach dzieci sadzać. Dlatego jak jest cieplej i mamy czas przychodzimy tutaj – powiedziała z kolei Monika Sadowska.
To właśnie między innymi na osiedlu Piasta jest obok siebie i siłownia na świeżym powietrzu, i plac zabaw dla dzieci. Rodzice przychodzą sobie z maluchami i chwalą taki sposób spędzania wolnego czasu. Wszystko dlatego, że zajęcia mają i rodzice, i dzieci w jednym miejscu. Nawet dziadkowie są zachwyceni.
- Tutaj wnuczek się bawi, a i ja korzystam z tego, że tu jestem. Chociaż trochę sobie kości rozprostuję na tym urządzeniu. Dobra sprawa. Jakby takich placów zabaw było więcej, to i dzieci też by było więcej. Nikt nie siedziałby całymi dniami przed komputerem – powiedział Zdzisław Leończuk.
W innych częściach miasta place zabaw wyglądały podobnie. Tam, gdzie było więcej atrakcji, frekwencja niemal jak za dawnych lat. Zaś zaniedbane place na blokowiskach świeciły pustkami. Białostoczanie z chęcią korzystają z wycieczek rowerowych. Na wszystkich ścieżkach w miniony weekend panował niezły „tłok”.
To być może jest ważny sygnał i wskazówka jednocześnie dla władz miasta, spółdzielni mieszkaniowych oraz wspólnot, aby zadbać o strefy rekreacyjne na poszczególnych osiedlach. Mieszkańcy blokowisk chętnie korzystają z tego typu miejsc, o ile mają faktycznie powód do wyjścia z domu i pewność, że urządzenie się nie rozpadnie po kilku minutach użytkowania.
Komentarze opinie