
Miesiąc maj obfitował co prawda w upalne dni i temperatury sięgające powyżej 30 stopni Celsjusza, ale w całym kraju mieliśmy do czynienia raczej z mało spotykanym do tej pory zjawiskiem. Zjawiskiem, które wystąpiło niezależnie od siebie w różnych częściach kraju i miało związek z nagłym pojawieniem się dodatkowej przestrzeni na śmieci, bo powoli przestawały mieścić się na wysypiskach. Na Podlasiu tak już działo się kilka razy wcześniej.
- Sądzę, że mamy do czynienia z mafią śmieciową – ocenił w miniony wtorek szef Ministerstwa Środowiska Henryk Kowalczyk, odnosząc się do pożarów wysypisk śmieci.
Zapowiedział, że na posiedzeniu rządu przedstawi informacje w tej sprawie oraz przedstawi stosowny projekt ustawy. I trudno się dziwić tej sytuacji, ponieważ w ostatnich dniach do pożarów wysypisk śmieci dochodziło w różnych częściach kraju. Płonęło m.in. wysypisko w Zgierzu, składowisko opon w Trzebini, w nocy tydzień temu – wysypisko w miejscowości Wszedzień koło Mogilna, a wczoraj ponownie w Studziankach pod Białymstokiem. W miniony poniedziałek rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska poinformowała, że porządek wtorkowego posiedzenia rządu, na polecenie premiera Mateusza Morawieckiego, został uzupełniony o punkt dotyczący informacji ministra środowiska o niewyjaśnionych pożarach wysypisk śmieci.
Dziś, choć wielu polityków, dziennikarzy, ale i zwykłych ludzi czytających poszczególne doniesienia o pożarach, tak naprawdę ma tylko jeden wniosek, ale publicznie nikt nie chce tego powiedzieć, co sądzi. Bojąc się konsekwencji karnych od firm, którym w trakcie pożarów oczyściły się przestrzenie do nowego składowania śmieci. Ale w rozmowach kuluarowych i w rozmowach pomiędzy zwykłymi ludźmi przewija się jeden wątek, że wybuchające pożary nie są przypadkowymi samozapłonami. Niektórzy wręcz twierdzą, że w Polsce od lat działa mafia śmieciowa, która nauczyła się świetnie radzić sobie w swojej branży.
- Poleciłem, by w związku z pożarami na wysypiskach, uzupełnić porządek dzisiejszej Rady Ministrów o punkt w tej sprawie. Nie możemy pozwalać, by przestępcy truli nas, nasze dzieci i niszczyli środowisko – napisał w ubiegły wtorek na twiterze premier Mateusz Morawiecki.
- Problem wynika z niedoskonałego prawa, które zezwalało na gromadzenie odpadów, brak egzekwowania wymogów. Śmieci były często gromadzone w sposób nieograniczony po to tylko, żeby zapełnić składowisko i firmy znikały, tak to było np. w Zgierzu – to już z kolei słowa ministra środowiska, Kowalczyka.
Ale nawet najwyżsi politycy w kraju nie chcą mówić o celowych podpaleniach, skoro nie ma na to twardych dowodów. Te zdobyć będzie z pewnością niezmiernie ciężko. Dość wspomnieć kilkukrotne pożary w podbiałostockich Studziankach. Na dodatek pożar znów wybuchł wczoraj i strażacy mieli pełne ręce roboty, a mieszkańcy Wasilkowa w ciepły wieczór musieli szczelnie pozamykać okna, żeby śmierdzący dym nie dostawał się do środka.
Na przestrzeni kilku ostatnich lat składowisko śmieci w Studziankach paliło się kilka razy, ale ani razu nie udało się jednoznacznie stwierdzić przyczyny pożarów. Za to za każdym razem strażacy poświęcali nie tylko wiele godzin, ale nawet i dni, aby zapanować nad żywiołem. Dzięki każdej takiej akcji zwalniało się bardzo dużo miejsca do składowania kolejnych odpadów, ze szkodliwymi włącznie.
- Zapaliła się hałda w sortowni odpadów o wymiarach 50 m na 20 m i wysokości około 20 m. Na miejscu jest 17 zastępów, w sumie ponad 50 strażaków – mówił jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, w trakcie akcji gaśniczej w Studziankach dyżurny Wojewódzkiej Komendy PSP w Białymstoku, a podobny komunikat można było usłyszeć w miniony, niedzielny wieczór.
Strażacy mówili, kiedy jeszcze się paliło i pracowali wiele godzin nad powstrzymaniem żywiołu, że to albo samozapłon, albo podpalenie. W każdym razie wysypisko śmieci w Studziankach paliło się już po raz piąty od momentu swojego powstania. Poprzednie pożary były niebezpieczne, zwłaszcza pierwszy z 2012 roku. Wówczas ekipy strażaków pracowały wiele dni zanim udało się opanować żywioł. Okazało się, że było to podpalenie, ale sprawców nigdy nie ustalono.
Sortownia śmieci w Studziankach wcześniej należała do jednej z firm zajmujących się gospodarką odpadami, która w tej chwili jest w zainteresowaniu prokuratury. Przypominamy, że byłemu prezesowi oraz członkom zarządu, stawiane są poważne zarzuty o wyprowadzanie majątku firmy, czym mieli działać na szkodę swoich wierzycieli. Chodzić może nawet o kilkanaście milionów złotych. Obecnie właścicielem wysypiska śmieci w Studziankach jest firma z Ostrołęki, ale na miejscu zarządza nim inny podmiot gospodarczy. Niezależnie od wszystkiego, pożary „oczyściły” sporo miejsca i znów można składować nowe śmieci.
- Trudno uwierzyć w przypadek, kiedy kończy się zezwolenie i zaczyna płonąć składowisko. Myślę, że rozsądek nakazuje być bardzo podejrzliwym – ocenił pożary, które wybuchały w Polsce w minionych tygodniach minister Kowalczyk.
Jak tłumaczył, proceder zaczyna się od tego, że firma ma zezwolenie na przywóz surowców wtórnych, kontrole tych śmieci nie są doskonałe i w efekcie "pod płaszczykiem przywożenia surowców wtórnych przywozi się i składuje odpady".
- Brak jest precyzyjnych uregulowań dotyczących kontroli tych składowisk i same zezwolenia na prowadzenie są w rękach starostów – mówił minister, zaznaczając, że – jego zdaniem – nie jest to dobre rozwiązanie. – Sądzę, że mamy do czynienia z mafią śmieciową, dlatego, że jest to proceder przemyślany. Na pewno w Zgierzu był to proceder przemyślany i zaplanowany wcześniej. Tu nie mam żadnej wątpliwości – żadnej segregacji, recyklingu nie było. Było zezwolenie na rok, pozwalające na gromadzenie ogromnej ilości odpadów i porzucenie tego – powiedział minister środowiska.
W Białymstoku od kilku lat funkcjonuje spalarnia śmieci, do której zgodnie z wcześniejszymi założeniami, powinny trafiać do utylizacji odpady i śmieci z sąsiednich gmin. Jak się okazało, spalanie wychodzi bardzo drogo i większość ościennych gmin realizuje utylizację we własnym zakresie. Często zlecając ich wywiezienie na wysypiska. Dalej, scenariusz można sobie dopisać.
Minister Środowiska przekazał, że ustawa odnośnie utylizacji i gromadzenia odpadów, która jest już przygotowana i choć jeszcze konsultowana, powinna trafić w czerwcu pod obrady Sejmu. Jak dodał, będzie prosił premiera, by nadać ustawie wyjątkowy priorytet. Być może po jej przyjęciu pożary cudownie ustaną.
(Źródło: www.kurier.pap.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: OSP Czarna Białostocka)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie