To, że potrzebne są kontrole na drodze nie ulega żadnej wątpliwości. Inspektorzy ITD. kontrolują stan autobusów i samochodów ciężarowych. Ale po co było im dokładać zwykłe kontrole drogowe i obsługę fotoradarów?
Dotychczas pomiarem prędkości zajmowała się policja i straż miejska. Czy mundurowi nie umieli obsługiwać urządzeń? Trudno powiedzieć, ale od niedawna wszystkie fotoradary przeszły pod „opiekę” Inspekcji Transportu Drogowego. Dodatkowo inspektorzy otrzymali możliwość zwykłej kontroli drogowej, na podobnych zasadach, co policja. Problem polega jednak na tym, że nie mają takich uprawnień i muszą często posiłkować się siłami drogówki.
- Chyba dużo osób pozatrudniali do inspekcji. Ostatnio jak jechałem na trasie z Warszawy do Białegostoku minąłem aż cztery kontrole ITD. Widziałem też jak kręcili się pod wiaduktami, że niby coś sprawdzali. Ale co można sprawdzać pod wiaduktem? Pewnie siedzieli z ukrytym radarem w samochodzie – powiedział nam Krzysztof (nazwisko do wiad. redakcji).
Obecnie inspektorów może być nieco więcej na z uwagi na roboty na trasie do Jeżewa. Ale trudno zakładać, że podobnych czynności nie może prowadzić policja, która również ma swoje patrole w różnych miejscach. Jeszcze trudniej oprzeć się wrażeniu, że cedowanie zadań policji na ITD nie ma nic wspólnego z karaniem mandatami kierowców. Owszem ma. Tak się składa, że inspektorzy transportu drogowego działają w mocno zbiurokratyzowanej strukturze, z oddziałami terenowymi i całą masą innych urzędników, którzy wykonują swoją pracę zza biurek. Przecież ktoś musi łożyć na ich utrzymanie. Policjanci często pouczali, nie karząc za drobne przewinienia, inspektorzy IDT już nie.
Wygląda na to, że scedowanie zadań straży miejskiej i policji na ITD miało na celu także wyciąganie pieniędzy z kieszeni kierowców. Powierzenie jej zadań, które się dublują raczej trudno uzasadnić innym, racjonalnym wytłumaczeniem.
- Policja karała często i słusznie. Ale inspektorzy to jak się przyczepią, to potem jeszcze firmę nachodzą, kontrolują dokładnie, żeby nałożyć jak największe kary. Wystarczy, że na trasie złapią za przekroczenie prędkości, a jak się jedzie służbowym autem, to prawie można być pewnemu, że szybko ktoś się pojawi z kontrolą w firmie – skomentował Mirosław, kierowca TIR – a.
Kierowcom w tym wypadku polecamy przede wszystkim jeździć zgodnie z przepisami. Obecnie jest trochę urządzeń, które pomagają uniknąć kar. Między innymi radio CB, choć ostrzeganie się wzajemne nie jest zgodne z prawem. Pomaga także aplikacja Yanosik. Pytanie, po co Inspekcja Transportu Drogowego otrzymała większe uprawnienia nadal pozostaje otwarte.
Komentarze opinie