
Mimo, że Prokurator Generalny wysłał wniosek do Parlamentu Europejskiego jeszcze w lipcu 2021 roku, to dopiero teraz stosowne dokumenty trafiły do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku i mogła ona przedstawić w końcu zarzuty Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Jest oskarżony o spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Sprawa ma swój początek jeszcze w maju 2019 roku. Wówczas, na chwilę przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, Włodzimierz Cimoszewicz, który był zaproszony przez Platformę Obywatelską na listy Koalicji Europejskiej, jako kandydat do Parlamentu Europejskiego, spowodował wypadek na jednej z ulic w Hajnówce. Potracił starszą kobietę, którą prawidłowo poruszała się rowerem po przejściu dla pieszych. Wtedy jednak Włodzimierz Cimoszewicz miał nie zgłosić tego zdarzenia i oddalić się z miejsca wypadku.
Dopiero lekarze szpitala, do którego trafiła później kobieta, powiadomili Policję, że miał miejsce wypadek. Dlatego ruszyło śledztwo. W jego wyniku ustalono, że kierującym był właśnie Włodzimierz Cimoszewicz, który jechał autem bez ważnych badań technicznych. Policjanci przekazali jeszcze, że był trzeźwy. Jednak okazało się, że poszkodowana w wypadku kobieta, oprócz otarcia twarzy i ręki, doznała także złamania kości podudzia. Ale sprawca wypadku nie wezwał karetki do poszkodowanej 70-latki. Krótko po tym zdarzeniu, kiedy sprawę opisywały już media, w sieci pojawiło się oświadczenie syna Włodzimierza Cimoszewicza, Tomasza Cimoszewicza, byłego już posła Platformy Obywatelskiej.
„W dniu dzisiejszym 4 maja w godzinach porannych doszło w Hajnówce do przykrego zdarzenia z moim udziałem. Kierując samochodem, potrąciłem przejeżdżającą przez przejście dla pieszych rowerzystkę. Na szczęście, dzięki mojej niewielkiej prędkości 30 kilometrów na godzinę, poszkodowana Pani odniosła niegroźne obrażenia. Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy i po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala. W tej chwili znajduje się w domu. Wyrażam ubolewanie z powodu tego zdarzenia i szczególne współczucie poszkodowanej. Jest mi bardzo przykro z powodu tego niefortunnego wydarzenia w dniu jej urodzin. Pewnym usprawiedliwieniem był fakt jazdy pod słońce. Nie wykluczam również, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie” – przekazał w imieniu byłego premiera syn Tomasz, poseł Platformy Obywatelskiej.
Jak widać, nie było wątpliwości, co do sprawcy wypadku, bo Włodzimierz Cimoszewicz przekazał, że spowodował wypadek. Jednak śledczy, zanim zebrali wszystkie dowody, które pozwoliłyby przedstawić mu zarzuty z kodeksu karnego, polityk Lewicy i Platformy jednocześnie, zdobył mandat europosła i uzyskał immunitet. Zatem aby przedstawić te zarzuty, najpierw posłowie w Parlamencie Europejskim musieli przeprowadzić procedurę uchylenia tego immunitetu. Co stało się faktem dopiero w marcu ubiegłego roku. Mimo, że wniosek w tej sprawie od Prokuratora Generalnego trafił do Parlamentu Europejskiego jeszcze w lipcu 2021 roku.
„Mając na uwadze, że w tym przypadku Parlament nie znalazł dowodów wskazujących na zaistnienie fumus persecutionis, czyli okoliczności wskazujących na leżący u podstaw postępowania sądowego zamiar zaszkodzenia działalności politycznej posła, a tym samym Parlamentowi Europejskiemu; (...) podejmuje decyzję o uchyleniu immunitetu Włodzimierza Cimoszewicza” – przekazano w sprawozdaniu Parlamentu Europejskiego.
Od tamtej pory Parlament Europejski nie przekazywał właściwej informacji polskiej Prokuraturze, aby ta mogła w końcu postawić zarzuty Włodzimierzowi Cimoszewiczowi, choć przecież immunitet był uchylony. Dlatego Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która prowadziła sprawę, miała związane ręce. Do teraz. Bo w końcu właściwe dokumenty trafiły do śledczych i oficjalnie polityk postawiony został w stan oskarżenia. Włodzimierz Cimoszewicz w końcu usłyszał zarzut spowodowania wypadku i zbiegnięcia z miejsca zdarzenia.
- W dniu 31 stycznia Włodzimierzowi C. został ogłoszony zarzut spowodowania wypadku drogowego i zbiegnięcia z miejsca zdarzenia – przekazał prokurator Andrzej Stelmaszuk, zastępca prokuratora okręgowego w Białymstoku. – Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień i prawa do odmowy odpowiedzi na pytania – dodał.
Można podawać pełne dane oskarżonego, ponieważ w rozmowie z portalem Onet Włodzimierz Cimoszewicz zgodził się na to. Do tego przekazał dziennikarzom, a w zasadzie powtórzył, że nie przyznaje się do winy i że sprawę będzie musiał wyjaśnić sąd. Sąd z pewnością wyjaśni, bo taka jest jego rola. Oskarżonemu o spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca przestępstwa grozi do 4,5 roku więzienia. Prokuratura uznała, że nie ma potrzeby stosowania środka zapobiegawczego wobec oskarżonego, na przykład w postaci tymczasowego aresztowania.
(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Senat RP)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie