
Na pierwszym peronie wszystko ładnie oświetlone, od góry i z boku. Jeśli podróżny odjeżdża z dalszego peronu z dworca PKS w Białymstoku, musi liczyć tylko na oświetlenie z sąsiedniego dworca kolejowego. To niebezpieczne, a przede wszystkim niezrozumiałe, bo lampy są zamontowane.
To doprawdy ciężko jest zrozumieć, dlaczego na dworcu PKS w Białymstoku, nie można zapalić świateł na peronach, z których odjeżdżają autobusy dalekobieżne. Owszem, sąsiedni dworzec kolejowy jest jasno oświetlony i rzuca światło, ale to światło nie dociera na perony, z których odjeżdżają podróżni autobusami. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że na peronach światła są zamontowane, tylko nie są włączane.
Oszczędności? Być może, bo prąd jest bardzo drogi. Z tym, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to na nim akurat oszczędzać nie wolno, a przynajmniej nie powinno się oszczędzać. Podróżni mówią, że nie czują się bezpiecznie i nie są w stanie przeczytać rozkładów jazdy. Oni też nie rozumieją dlaczego na dworcu PKS nie zapalane są światła na tych dalszych od budynku dworca peronach.
- Ja rozumiem, że prąd podrożał mocno, ale takie obiekty jak dworzec, powinny chyba być jakoś podświetlone. Na pewnych rzeczach oszczędzać nie można. To jest strasznie słabe, że w stolicy województwa nie widać napisu na dworcu i nikt nie zadbał o to, aby na zewnętrznej ścianie frontowej nie było zegara. Powinien też być podświetlony, bo teraz o 16.00 jest już ciemno. Ludzie z pracy wtedy wracają i powinni widzieć godzinę – napisała jeszcze przed minionym weekendem do naszej redakcji pani Alicja.
Byliśmy na miejscu kilka razy, w odstępie kilku dni. Bo być może jednego dnia po prostu ktoś zapomniał włączyć lampy, miał wolne, albo była jeszcze jakaś inna przyczyna braku świateł. Ale wygląda na to, że to stała praktyka. Bo o ile udało się naprawić zerwane bannery, które w weekend zostały porwane przez wiatr, to światła dalej nie są zapalane na dalszych peronach.
Białystok nie ma żadnego innego dworca głównego PKS w mieście. Jest tylko jeden i wypadałoby, aby w stolicy Podlasia, do którego przyjeżdżają ludzie z całego regionu, a także z odleglejszych zakątków Polski, czy zza granicy, wyglądał jak na XXI wiek przystało. Bo wystarczy popatrzeć na sąsiedni dworzec kolejowy. Tam wszystko po zmroku wygląda normalnie. Światła lamp świecą jasno i ludzie nie muszą się bać, że wybiją sobie zęby w ciemnościach. Do tematu będziemy wracać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Fakty Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie