Reklama

Podwyżka cen alkoholi przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego

02/05/2015 16:06


Wczoraj gruchnęła w całej Polsce informacja o tym, że czekać nas może ogromna podwyżka cen alkoholi. Projekt Narodowego Programu Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych sugeruje, abyśmy płacili 32 zł za czterdziestoprocentową wódkę i 4 zł za pięcioprocentowe piwo. Efekt raczej będzie odwrotny od zamierzonego.

Kiedy urzędnicy zabierają się za tworzenie nowych rozwiązań wynikają z tego głównie same nienajlepsze projekty. Podobnie wygląda to i w przypadku podwyżek cen alkoholu. A właściwie, wprowadzenia cen minimalnych. I nie chodzi tu bynajmniej o to, żeby państwo zarabiało więcej na akcyzie, przynajmniej nie wynika to wprost z założeń. Podstawowym priorytetem w tym przypadku jest obniżenie poziomu sprzedaży alkoholu w ogóle i dość znaczne ograniczenie punktów, w których można by było go nabyć.

Narodowy Program Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przeliczył, że obecnie mamy za dużo punktów, w których można kupić alkohol. Gdyby podniesiono ceny alkoholu, do kwot o jakich napisaliśmy powyżej, liczba sklepów oraz lokali z koncesją miałaby się nawet pięciokrotnie zmniejszyć w porównaniu do tego, co jest dziś. Ponadto program zakłada całkowity zakaz reklamy alkoholu.

I to jest właściwy kierunek. Od dawna jestem za tym, żeby można było bimber kupować. Teraz w sumie państwo samo dąży do tego, żeby pić zdrowo. Tak trzymać – powiedział Paweł.

Jeśli komuś się wydaje, że jak podniesie ceny to liczba klientów się zmniejszy, albo że mnie ludzi będzie piło alkohol, to powinien się młotkiem walnąć w głowę i to porządnie. Mogę się założyć, że dopiero wtedy to się zacznie handel na czarnym rynku. Najgorzej jednak, że ludzie będą pili niesprawdzony nigdzie alkohol i to dopiero będzie tragedia – komentuje Danuta.

Tak sobie myślę, że to najbardziej dobije małych przedsiębiorców. Bo kto koncesję utrzyma? Tylko duży, jakieś Biedronki, Lidle i Auchan. Nasi znów dostaną o tyłku. Nie wiem, kiedy ktoś w tym kraju zacznie myśleć – komentuje Mirosław.

Moim zdaniem to nic nie da. Kto pił do tej pory i tak będzie pił. Jak nie kupi w sklepie, bo go nie stać, pójdzie do handlarzy, albo sam będzie bimber pędził – uważa Jacek.

Nie wiem dlaczego w tym kraju zawsze trzeba kombinować z czymś co nie działa i wiadomo, że nie zadziała. W takiej Szwecji np. ktoś wymyślił, żeby nagradzać kierowców, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami, a karać mocno tych, co jeżdżą niepoprawnie. Jest bezpieczniej. Uważam, że jak się chce ograniczyć sprzedaż alkoholu, to najpierw trzeba wymyślić jak zachęcić do niepicia, a nie ograniczać ludziom dostęp. W USA mafia na tym kokosy zbijała. Tak samo będzie w Polsce – mówi Krzysztof.

Na razie nikt przy pomyśle się nie upiera. To tylko projekt, ale jak widać – praktycznie nikt z naszych rozmówców nie ma o pomyśle polegającym na podwyżkach cen – dobrego zdania. To tylko wycinek wypowiedzi z tych, które przeprowadziliśmy. Każdego rozmówcę zapytaliśmy o to, czy pija alkohol w różnych sytuacjach i każdy odpowiadał twierdząco. Jednak ani jedna osoba nie powiedziała, że w związku z podwyżkami cen przestanie pić alkohol w ogóle.

Przypominamy, że w związku z podwyżką akcyzy w ubiegłym roku państwo polskie straciło miliony z tytułu wpływów do budżetu. Zyskała na tym wyłącznie szara strefa. Wiele wskazuje na to, że w przypadku ustalenia cen minimalnych będzie dokładnie podobnie. Możliwe, że jednak skala zarobków szarej strefy, zwiększy się jeszcze bardziej niż można to dziś zakładać.

(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Edwin-Land)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do