Reklama

Pogrom był, ofiar nie stwierdzono

30/08/2019 10:38

Aż się chce powiedzieć: Jakie miasto, taki pogrom. To byłby chyba całkiem dobry komentarz do tego co się wydarzyło w Białymstoku w dniu 20 lipca tego roku, kiedy ulicami przechodził marsz równości. Ale najbardziej odda tę sytuację inny komentarz, zawarty w tytule: pogrom był, ofiar nie stwierdzono.

Po marszu równości w Białymstoku, a nawet jeszcze w jego trakcie, lewicowe i liberalne media wraz ze środowiskiem LGBT i aktywistami lewicowymi, rozkręciły tradycyjnie istne medialne szaleństwo. Pisano o atakach, pogromach, rannych i zabitych po stronie uczestników tego marszu. To były pierwsze doniesienia, które przedostały się dalej do przestrzeni internetowej i utwierdziły nieświadomych ludzi, co do wyimaginowanych oraz zmyślonych zdarzeń. Jakich? Że stała się w Białymstoku rzecz straszna.

W rzeczywistości nie stała się rzecz straszna. Nie było żadnych pogromów, ani rannych, ani tym bardziej zabitych. Wszystko co się stało, to wulgaryzmy w przestrzeni publicznej i zanotowany jeden przypadek pobicia, za które będzie tłumaczył się przed sądem zatrzymany w tej sprawie mieszkaniec… Moniek, a nie Białegostoku. Histeria wywołana okrzykami urosła jednak do rangi nie wiadomo jakiej, którą obnażył boleśnie dla działaczy lewicy, lewicowych mediów, aktywistów LGBT i innych krzykaczy poseł Marek Jakubiak.

Szanowni Państwo w lipcu świat obiegły informacje o agresji, brutalności, nienawiści do marszu LGBT pisali też o tabunach agresywnych bijących na lewo i prawo faszystów w Białymstoku. Zadałem pytania a oto odpowiedzi” – napisał na swoim profilu na Facebooku poseł Marek Jakubiak i zamieścił skany pism, jakie otrzymał od białostockich szpitali.

Te skany pism znajdziecie w naszej fotogalerii, ale w tym miejscu poinformujemy, że żaden szpital nie zanotował ani jednego przypadku pobicia. Nie przyjęto w dniu tak zwanego pogromu, ani jednego poszkodowanego z grona marszu równości, tudzież nikogo z przypadkowych uczestników licznych zgromadzeń. Żaden ze szpitali nie musiał nawet nakleić plasterka na otarty naskórek. Dlaczego? Ponieważ w tak zwanym pogromie nie znalazła się ani jedna jego ofiara.

Choć odpowiedzi do posła Jakubiaka nie spłynęły od wszystkich szpitali działających w Białymstoku, to Policja informowała, że nie miała żadnych zgłoszeń z żadnego szpitala. Bo tak się składa, że gdyby przypadek pobicia został odnotowany w jakimkolwiek szpitalu, to ten szpital musiałby poinformować o takim zdarzeniu Policję, ponieważ ciąży na nim taki obowiązek.

Wniosek z tej sytuacji nasuwa się wyłącznie jeden – w Białymstoku nie doszło do żadnych pogromów, ataków, ani masowych pobić. Były wyłącznie wyzwiska i blokady marszu równości w kilku miejscach. Poza tym nikomu nie stało się kompletnie nic.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do