W całej Polsce, więc i w Białymstoku, policja przyjrzy się działalności klubów nocnych. Chodzi przede wszystkim o sprawdzenie czy nie dochodzi w nich do czynów zabronionych. Ma to związek z doniesieniami o oszustwach dokonywanych w klubach go-go, o których głośno było w ostatnim czasie.
W sierpniu tego roku Komendant Główny Policji powołał ogólnopolską grupę policjantów, mającą zbadać sprawy dotyczące oszustw zgłaszanych przez klientów sieci klubów ze striptizem. Na czele grupy stanął wiceszef Biura Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji. W skład grupy powołanej w sierpniu tego roku weszli policjanci z Biura Służby Kryminalnej KGP, z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, a także funkcjonariusze zajmujący się handlem ludźmi oraz po jednym funkcjonariuszu z każdej z komend wojewódzkich.
Klienci klubów skarżyli się na wysokie rachunki, jakie przyszło im płacić za alkohol; twierdzili, że mogli być odurzani środkami podanymi w alkoholu. Ich zgłoszenia zazwyczaj kończyły się w prokuraturze umorzeniami lub odmową wszczęcia postępowania. Głównie z powodu braku dowodów. Teraz policja chce sprawdzić to wszystko dokładniej.
Siedziba firmy, prowadzącej kluby w kilkudziesięciu miastach w całej Polsce, znajduje się w Krakowie. Ostatnio pozmieniały nazwy, choć sposób prowadzenia działalności pozostał taki sam.
- Jeszcze powinni sprawdzić sposób rekrutacji do pracy. Skąd ludzie współpracujący z klubami mają dane do takich osób jak ja? Mam już dość, bo co jakiś czas dzwoni do mnie telefon w sprawie pracy, która na mnie czeka. Najpierw w Cocomo, a teraz w Kiss. A ja nawet nigdy tam swojego CV nie wysyłałam – mówi nam Paulina.
- I bardzo dobrze. Dosyć tego. Człowiek spokojnie nie może po ulicy przejść, bo cały czas jakaś panienka męża zaczepia. Trochę kultury by się nauczyły bezwstydnice jedne. A najlepiej to takie coś zamknąć – podzieliła się z nami Elżbieta Brańczuk.
Policjanci będą analizować okoliczności zdarzeń, sprawdzać, czy zachodzą podobne mechanizmy, tak jak było to przy poprzedniej nazwie działalności klubu. Sprawdzą czy w ewentualnym procederze brały udział te same osoby pracujące w klubie, czy można mówić o przestępczym charakterze tych zdarzeń. Funkcjonariusze wypracowali również wytyczne, dotyczące postępowania w przypadku zgłoszeń. Jedną z nich jest proponowanie pokrzywdzonym poddania się badaniom krwi i moczu w celu sprawdzenia, czy nie podano im substancji psychotropowych.
W kraju prowadzonych jest ponad 50 śledztw w sprawie klubów. Wszystkie historie są podobne. Mężczyźni twierdzą, że wypili kilka drinków, zapłacili za striptiz, a później obudzili się z rachunkami na kwoty średnio od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rekordzista w jedną noc wydał aż milion złotych z konta firmy.
Komentarze opinie