
„Działania Rosji od wielu miesięcy stanowią powód do niepokoju. Wymieńmy choćby zajęcie Krymu, czy przedłużający się konflikt w Donbasie” – to tylko część oświadczenia, jakie we wrześniu 2016 roku wydał ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Z tych słów nic sobie nie robili lokalni politycy PO, którzy zaledwie na rok przed rozpoczęciem wojny hybrydowej przeciwko Polsce domagali się przywrócenia małego ruchu granicznego.
Jak bardzo politycy Platformy Obywatelskiej z naszego regionu byli krótkowzroczni i głusi na informacje płynące od przedstawicieli polskiego rządu na temat zagrożeń, jakie stanowi Federacja Rosyjska i Białoruś dla bezpieczeństwa Polski i jej obywateli, widać wyraźnie z perspektywy czasu. Jeszcze w 2016 roku został zawieszony mały ruch graniczny z polskimi wschodnimi sąsiadami, a zasadniczym argumentem już wtedy były względy bezpieczeństwa.
„Ze zrozumiałych przyczyn nie można ujawniać szczegółów działań polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski. Nie możemy jednak patrzeć bezczynnie na zagrożenia, które mogą zdestabilizować nasz kraj. Po zakończeniu szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży, kiedy zawiesiliśmy mały ruch graniczny z naszymi dwoma sąsiadami, nie ustały obawy związane z naszym bezpieczeństwem na północnej granicy. Działania Rosji od wielu miesięcy stanowią powód do niepokoju. Wymieńmy choćby zajęcie Krymu, czy przedłużający się konflikt w Donbasie. Zmieniły się także władze w silnie zmilitaryzowanym okręgu kaliningradzkim, gdzie gubernatorem została osoba mocno powiązana z prezydentem Władimirem Putinem. Odnotowano liczne prowokacje w krajach bałtyckich, a nawet w Polsce” – to fragment dość obszernego oświadczenia Mariusza Błaszczaka, który wówczas pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Mały ruch graniczny nie został przywrócony i cały czas przedstawiciele rządu wskazywali w tym kontekście na względy bezpieczeństwa. Politycy Zjednoczonej Prawicy nie ugięli się jednak pod naciskami polityków Platformy Obywatelskiej, którzy połączyli siły z lokalnymi przedsiębiorcami z naszego regionu. Z perspektywy czasu widać znacznie lepiej, jak krótkowzroczni i naiwni byli, a być może nadal są, tacy posłowie jak Krzysztof Truskolaski, Robert Tyszkiewicz i Tomasz Frankowski.
Zaledwie na rok przed rozpoczęciem wojny hybrydowej przeciwko Polsce z wykorzystaniem nielegalnych migrantów, co było bezpośrednio przygotowaną akcją przed atakiem Rosji na Ukrainę, w Białymstoku politycy PO zapowiadali walkę o przywrócenie małego ruchu granicznego. Wyraźnie lekceważąc wcześniejsze wyjaśnienia tak ministra Mariusza Błaszczaka, jak i służb polskich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo naszego kraju.
- Nie może być tak, że na granicy z Białorusią mamy wybudowany mur. Po uruchomieniu małego ruchu granicznego z Ukrainą sprawa małego ruchu granicznego z Białorusią musi powrócić. Jeśli my wygramy wybory, deklaruję, że mały ruch graniczny z Białorusią będzie uruchomiony – mówił w kwietniu 2019 roku poseł Platformy Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz.
Wtórował mu wówczas europoseł Tomasz Frankowski, który zapewniał nawet, że będzie walczył o zmianę istniejącego wówczas stanu rzeczy w Parlamencie Europejskim. Później ci sami politycy PO, ale i jeszcze poseł Krzysztof Truskolaski, wielokrotnie wracali do tej samej narracji i tych samych argumentów. I to nawet mając wiedzę o tym, że małego ruchu granicznego nie chciał Alaksandr Łukaszenka, który zapewne miał wiedzę o planowanym ataku hybrydowym na polską granicę oraz ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę, także przecież z terytorium Białorusi.
- Argumenty ekonomiczne, choć ważne ustępują wagą przed dużo ważniejszymi – konieczności ochrony kraju przed prowokacjami i próbami destabilizacji państwa. Moją rolą jako ministra spraw wewnętrznych i administracji jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim Polakom. Dlatego też mały ruch graniczny z okręgiem kaliningradzkim zostanie przywrócony tylko wówczas, gdy będziemy mieli pewność, że zniknęły wszystkie powody, dla których został zawieszony – argumentował już 7 lat temu minister Mariusz Błaszczak.
Warto przypomnieć, że ta krótkowzroczność polityków Platformy Obywatelskiej przeniosła się niżej. Bo na początku 2019 roku odbudowaniem żelaznej kurtyny pomiędzy Polską a Białorusią martwił się zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz, który zapowiedział jednocześnie podjęcie odpowiednich działań.
I te nastąpiły, ponieważ wkrótce Rada Miasta, ale głosami wyłącznie radnych PO i pozostałych radnych wspierających Tadeusza Truskolaskiego, przyjęła stanowisko „w sprawie likwidacji przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych wiz zakupowych dla obywateli Białorusi”. Mimo, że akurat likwidacja wiz zakupowych nie była decyzją polskiego rządu, tylko Unii Europejskiej. Ale była to istotna decyzja składowa zawieszonego wcześniej małego ruchu granicznego. Jednak co najważniejsze – tuż przed rozpoczęciem ataku hybrydowego na Polskę i pozostałe kraje bałtyckie, poprzedzającego atak Rosji na Ukrainę.
(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z Facebook.com/ Robert Tyszkiewicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie