Znany ultramaratończyk z województwa podlaskiego, na którego pół roku temu spadła fala krytyki po tym, jak zostawił w upale psa przywiązanego do bramy schroniska, teraz chce dobrowolnie poddać się karze.
Według prokuratury porzucił kilkunastoletnią, ciężarną sukę: przywiązał ją bowiem do bramy schroniska dla zwierząt w tej miejscowości, w nasłonecznionym miejscu "pozostawiając jednocześnie na działanie warunków atmosferycznych", które zagrażały zdrowiu i życiu zwierzęcia.
Przypominamy, że całe zdarzenie było związane z tym, że maratończyk miał pobiec do Aten i jak twierdził – nie miał z kim zostawić psa. Do ciekawe, miał pobiec do Aten, bo podobno chciał pomagać ludziom. Tymczasem skazał ciężarną suczkę niemal na śmierć. Gdyby nie pracownicy schroniska, zwierzę wystawione na blisko 40 stopniowy upał, najpewniej nie przeżyłoby ani dnia więcej. Suczka była szczenna, co dodatkowo bulwersowało znaczną część społeczności lokalnej, ale także i w całej Polsce. Bowiem informacje o zachowaniu maratończyka obiegły cały kraj.
Piotr Kuryło jest znanym biegaczem. W ubiegłym roku biegł ponad 2 tys. kilometrów na kanonizację Jana Pawła II. Zresztą dość często w jego wywiadach pojawiają się watki o religijności i szacunku do bliźnich. Sam o sobie mówi, że jest dobrą duszą i lubi pomagać. Najwyraźniej nie w przypadku psa, który okazał się przeszkodą w realizacji celów biegowych. Tych ostatnich nie zrealizował. Bo wybuchu skandalu, zawrócił z trasy i biegu już nie dokończył.
Oskarżony złożył wniosek o wydanie wobec niego wyroku bez przeprowadzania rozprawy. Jak powiedział PAP w środę asesor w Prokuraturze Rejonowej w Augustowie Marcin Faszcza, chodzi o karę 1350 zł grzywny oraz 1 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.
(Źródło: www.kurier.pap.pl/ Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z youtube.pl)
Komentarze opinie