Reklama

Pracownicy ZUS są w gotowości startowej

30/12/2016 18:11

Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z warszawskiej centrali, potwierdza, że chętnie weźmie udział wraz z innymi pracownikami w zjeżdżaniu na byle czym. Trzeba jednak poczekać na śnieg, a potem umówić się konkretnie co do daty i miejsca z osobami, które na początku grudnia zachęcały na Facebooku do tego z dachu budynku ZUS w Białymstoku. Jak wiadomo, tamto wyzwanie miało po prostu zwrócić uwagę na ważną akcję na rzecz potrzebujących dzieci. Urzędnicy Zakładu podchwycili pomysł, ale zaproponowali bardziej właściwe miejsce - stok czy pagórek.

Na początku przypomnijmy. Niewiele ponad miesiąc temu na Facebooku utworzono wydarzenie pod hasłem zjazdu na byle czym z dachu siedziby białostockiego oddziału ZUS. Wszystko miało się dziać od 30 grudnia 2016 do 1 stycznia 2017. Ów pomysł, jeśli można to tak nazwać, spotkał się żywym zainteresowaniem tysięcy internautów, co podchwyciły także lokalne i ogólnopolskie media. Tyle że wszystko okazało się żartem. Organizatorzy tłumaczyli, że chodziło o zwrócenie uwagi na mający odbyć się wkrótce kiermasz, na którym mają być zbierane pieniądze dla dzieciaków z oddziału hematologii. O faktycznym powodzie wywołania takiego zamieszania na portalu społecznościowym mieli poinformować tuż przed kiermaszem, by właśnie na nim zjawiło się jak najwięcej białostoczan.

Promocja z odziałem ZUS w tle stała się na tyle głośna w kraju, że szybko zareagować postanowiła centrala Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Do Białegostoku przyjechał sam rzecznik prezesa wyłącznie z tego powodu, organizując przy tym konferencję prasową. Okazało się, że ma poczucie humoru. Stwierdził co prawda, że to jasne, iż nie ma mowy o zjeżdżaniu z dachu budynku, ale rzucił wyzwanie: pozjeżdżajmy z jakiegoś stoku w województwie podlaskim. Zapowiedział, że zachęci do tego pracowników biura prasowego centrali oraz będzie namawiał inne osoby zatrudnione w Zakładzie. Miałby to być konkurs, w którym dowolne drużyny zmierzyłyby się z przedstawicielami ZUS. Zaproponował, by podczas takiej akcji zebrać gadżety, maskotki, fanty dla potrzebujących dzieci. Zapewnił, że jest otwarty na propozycje.

Rzecznik wymienił się kontaktami z Maciejem Grygorczukiem, jednym z inspiratorów zjazdu na byle czym z dachu budynku ZUS. Obaj zapowiedzieli w obecności dziennikarzy chęć współpracy.

Jako że pierwotny termin akcji, właściwie Facebookowego żartu, minął, postanowiliśmy zapytać rzecznika ZUS Wojciecha Andrusiewicza (na zdjęciu), jak się sprawy mają.

- Tak jak zadeklarowałem podczas mojej wizyty w Białymstoku, jestem gotowy do rywalizacji w zjeździe na byle czym w każdym terminie. Czekam na kontakt ze strony pana Macieja i omówienie możliwego projektu. Niestety pogoda nam nie sprzyja i stąd na razie trudno cokolwiek zorganizować. Liczę, że jak śnieg dopisze, będę mógł odwiedzić Białystok i wziąć udział w rywalizacji, która dodatkowo będzie stanowiła wsparcie dla chorych czy też biednych dzieci - mówi Wojciech Andrusiewicz. - Moi współpracownicy zainteresowani rywalizacją byli dużo wcześniej. Nadal pozostają w tzw. gotowości startowej. Tak jak i ja, w każdej chwili gotowi są udać się do Białegostoku. Na możliwą rywalizację bardzo przychylnie patrzą pozostali pracownicy centrali Zakładu. Każda inicjatywa, która w efekcie może pomóc dzieciom, zawsze cieszy się u nas zainteresowaniem.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do