Na początku tego roku ze stanowiska została odwołana dyrektorka Domu Pomocy Społecznej z Baranowickiej. Prezydent powodów nie podawał, wysłał tylko lakoniczne zawiadomienie do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura sama powody znalazła i postawiła akt oskarżenia przeciwko Ewie B. Chodzi o przywłaszczenie pieniędzy.
Coś pilnego musiało być na rzeczy, skoro z dnia na dzień prezydent zdecydował się rozwiązać stosunek pracy z Ewą B. Zrobił to za porozumieniem stron, ale jednocześnie wysłał zawiadomienie do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Oczywiście każdy przełożony ma prawo rozstać się ze swoim pracownikiem w dowolny sposób, ale w tym przypadku, raczej tak być nie powinno. Na dodatek rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło z jednoczesnym zwolnieniem ze świadczenia pracy. Nie jest to standardowe posunięcie, choć praktykowane zwłaszcza w środowisku pomocy społecznej. Zazwyczaj tego rodzaju zwolnienie ze świadczenia pracy ma zastosowanie w sytuacjach, kiedy istnieje obawa o wynoszenie lub niszczenie dokumentów lub w przypadku niejasności finansowych. Co było powodem takiego stanu rzeczy w tym przypadku? Dopiero teraz jest wiadomo.
- Postępowanie 1 Ds. 320/15 było prowadzone w Prokuraturze Rejonowej Białystok – Południe w Białymstoku. W dniu 30 czerwca 2015 roku przeciwko Ewie B. do Sądu Rejonowego w Białymstoku został skierowany akt oskarżenia o czyny z art. 284 § 2 kk. – informuje nas Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Przywołany przepis z kodeksu karnego wyjaśnia nam Sąd Rejonowy w Białymstoku. Chodzi krótko mówiąc o przywłaszczenie pieniędzy. Śledczy ustalili, że przez cztery miesiące z kasy stowarzyszenia, jakie działało przy Domu Pomocy Społecznej na Baranowickiej zniknęło kilka tysięcy złotych.
- Uprzejmie informuję, iż do Sądu Rejonowego w Białymstoku wpłynął akt oskarżenia przeciwko Ewie Agnieszce B. z Prokuratury Rejonowej Białystok – Południe w Białymstoku. Sprawa otrzymała sygn. XV K 766/15. Zarzuty dotyczą przywłaszczenia kwoty 5092,30 zł na szkodę Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie Otwierajmy Serca przy DPS w Białymstoku. Do aktu oskarżenia dołączono wniosek Prokuratora o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzania rozprawy – wyjaśnia Magdalena Łukaszewicz z Oddziału Administracyjnego Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Możliwe, że więcej nic nie udało się ustalić śledczym po tak lakonicznie skonstruowanym zawiadomieniu. O tym informował nas w lutym Prokurator Marek Winnicki, który sam treść zawiadomienia określił, jako skąpe. Śledczy początkowo nie wiedzieli zupełnie od czego zacząć dochodzenie i czego tak naprawdę dotyczyć miałoby ewentualne przestępstwo.
Na razie nie ma informacji o innych zarzutach dla Ewy B. Możliwe, że takie się jeszcze pojawią. Bo tak się składa, że w styczniu i lutym pracownicy oraz rodzice dzieci umieszczonych w Domu Pomocy Społecznej przy Baranowickiej, mówili o panującym mobbingu oraz zupełnie niejasnych decyzjach podejmowanych przez oskarżoną dyrektorkę. Co ciekawe, to w tym przypadku prezydent Białegostoku zdecydował się rozwiązać stosunek pracy za porozumieniem stron, w którym nie podważał zaufania do dyrektorki, wobec której miał wątpliwości, skoro zdecydował się poinformować Prokuraturę. Przystał na jej prośbę odejścia z pracy. Za to w przypadku zwolnionego Sebastiana Wichra z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków, zaufanie utracił. Choć to on powiadomił o nieprawidłowościach, których prezydent najwyraźniej badać nie zamierza. Nie odsunął bowiem od stanowisk osób, do co których można mieć podejrzenia, że dopuszczały się działań niezgodnych z prawem. Za to do Domu Pomocy Społecznej kontrolę wysłał, na dodatek pozwolił na zwolnienie dotychczasowej zastępy oskarżonej dyrektorki, a następnie powołał bez konkursu nowego szefa placówki.
Warto również wspomnieć, że w przypadku nieprawidłowości w Domu Pomocy Społecznej przy Baranowickiej, to Prezydent Białegostoku jest organem prowadzącym zarówno placówkę, jak też pełni funkcję nadzorczą nad zarejestrowanymi stowarzyszeniami, w tym nad Stowarzyszeniem Na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie Otwierajmy Serca przy DPS w Białymstoku. Rodzice, ale przede wszystkim pracownicy Domu Pomocy Społecznej mówili, że niejasności i nadużycia trwały zbyt długo. Informowali magistrat o tym, co się dzieje, ale nikt nie podejmował żadnych czynności.
- Była delegacja u pani prezydentowej Przygodzkiej, pisaliśmy też do Rzecznika Praw Dziecka. Nikt nic nie zrobił. Wszyscy wszystko wiedzieli i każdy siedział cicho. A teraz jak sprawa wyszła na jaw, to każdy głupiego udaje. Pozostaje tylko liczyć na to, że prokuratura się dopatrzy tych przewinień, a sąd surowo ukarze potwora, jakim była dyrektorka – mówiła nam jeszcze w lutym tego roku jedna z pracownic DPS na Baranowickiej.
- Termin posiedzenia wyznaczono na dzień 8 września 2015 r. godz. 8:55 s. II w przedmiocie rozpoznania wniosku prokuratora o skazanie bez rozprawy i orzeczenie uzgodnionych z oskarżonym kar lub innych środków przewidzianych przez kodeks karny – posiedzenie jest jawne – informuje Marta Orzechowska z Sądu Okręgowego w Białymstoku.
Urzędniczka wysokiego szczebla, na którą przez kilka lat rodzice i pracownicy skarżyli się, odeszła z pracy za porozumieniem stron i na własną prośbę. Teraz stanie przed wymiarem sprawiedliwości, który zdecyduje co stanie się z nią dalej. A nam trudno jest nie porównać tej sytuacji do okoliczności zwolnienia Sebastiana Wichra, który za to, że jest cenionym specjalistą i zdobył się na odwagę poinformowania o nieprawidłowościach, został wyrzucony z pracy za brak zaufania. Ocenę tych dwóch zwolnień w wykonaniu prezydenta Białegostoku pozostawiamy ocenie czytelników. Sprawę oskarżonej Ewy B. postaramy się zrelacjonować, o ile sąd nie wyłączy jawności sprawy.
Komentarze opinie