Reklama

Propaganda polityczna za publiczne pieniądze to inicjatywa o znaczeniu ogólnopolskim

15/11/2022 15:38

Jedne grafiki można wyświetlać na budynku urzędu miejskiego w Białymstoku, innych nie można. I choć wprost nie pada, że trzeba być we właściwej opcji politycznej lub chociaż z nią współpracować, żeby grafika została wyświetlona, to fakty dokładnie na to wskazują. Bo bez problemu wyświetlane były symbole Unii Europejskiej w ramach akcji politycznej, ale już grafiki wsparcia dla życia natrafiły na problemy i wyświetlane nie były. Bo propaganda polityczna to nie to samo co akcja społeczna.

Jest takie powiedzenie: „papier wszystko przyjmie”. I trzeba przyznać, że w Białymstoku przyjmuje dość mocne treści. Te wychodzą z urzędu miejskiego, zwłaszcza gdy o coś niewygodnego dla prezydenta pytają radni, patrzący prezydentowi Truskolaskiemu na ręce. Na przykład tak, jak było to w przypadku radnego Pawła Myszkowskiego, który chciał wiedzieć, jaki jest koszt wyświetlania grafik na budynku magistratu.

Pytania o koszty wyświetlania takich grafik były o tyle zasadne, że w ostatnich latach białostoczanie mogli widzieć podświetlony magistrat w różnego rodzaju barwy i logotypy. W szczególności dwa ostatnie lata pokazały, że budynek magistratu oraz inne budynki pozostające w zarządzie Miasta Białystok, które powinny być dla wszystkich pozbawione elementów propagandy politycznej, takimi nie były. Dość wspomnieć o podświetleniu budynków na zielono w ramach akcji solidarności z polityką białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Mimo, że oficjalnie prezydent przekazał, iż to zielone światło było w geście solidarności z uchodźcami przedzierającymi się nielegalnie do Polski. Z tym, że ci ludzie nie są i nie byli uchodźcami. Przerzut cudzoziemców z Białorusi do Polski miał i nadal ma charakter zorganizowany i jest zwyczajnie próbą destabilizacji sytuacji w naszym kraju.

Innym przykładem było podświetlenie budynków miejskich w barwy Unii Europejskiej, w tym samego budynku urzędu miejskiego przy ulicy Słonimskiej. Było to w ramach nie planowanej wcześniej akcji politycznej, zorganizowanej przez samorządowców przeciwnych polskiemu rządowi. Z czym zresztą się nie kryli, bo większość z nich jest albo członkami Platformy Obywatelskiej, albo sprawują urzędy z jej poparciem i dzięki zawiązanym koalicjom – jak ma to miejsce w Białymstoku. Jest to o tyle istotna informacja, ponieważ niedawno prezydent odmówił wyświetlenia grafiki na budynku magistratu organizatorom Podlaskiego Marszu dla Życia.

Zwrócili się do mnie organizatorzy Podlaskiego Marszu dla Życia, który 2 października br. odbył się w Białymstoku. Poinformowali mnie, że skierowali do Pana wniosek – prośbę o wyświetlenie przygotowanej wcześniej przez nich grafiki promującej życie na ścianie budynku Urzędu Miasta w okresie bezpośrednio poprzedzającym marsz i otrzymali odpowiedź odmowną, która uzasadniona była brakiem środków na ten cel w budżecie miasta Białystok w bieżącym roku” – napisał w interpelacji do prezydenta Białegostoku radny Paweł Myszkowski.

I stąd też radny dopytywał prezydenta Białegostoku o koszty wyświetlania takich grafik, bo być może jest to bardzo droga rzecz. Chociaż z drugiej strony, skoro znalazły się pieniądze na wspieranie polityki Łukaszenki, którego służby pchają cały czas do Polski nielegalnych migrantów, to być może znalazłyby się i na promocję życia, jako takiego. Wszak w jednym i w drugim przypadku ponoć chodzi o wartość życia ludzkiego. Okazało się, że nie do końca tak jest. Bo życie mieszkańców Podlasia nie znalazło akceptacji, ani zainteresowania prezydenta, bo być może za drogo kosztowało poinformowanie o tym, że to ważna sprawa.

Zdjęcie z treścią interpelacji radnego Pawła Myszkowskiego

Jednak nie dowiemy się, czy drogo, czy nie, ani tego, ile kosztowało wyświetlanie grafik lub podświetlanie światełkami – w zależności od sympatii politycznych. Prezydent nie był skory do podzielenia się informacją o kosztach wyświetlania grafik lub światełek. Mimo, że radny Paweł Myszkowski prosił bardzo wyraźnie o wskazanie kosztów poniesionych na ten cel z podziałem na lata i łącznie. Można się jedynie dowiedzieć, że grafiki kosztowały i już.

W odpowiedzi na Pańskie zapytanie z dnia 10 października br. w sprawie wyświetlania grafik na siedzibie Urzędu Miejskiego informuję, iż działania tego rodzaju finansowane były ze środków Kancelarii Prezydenta Miasta lub też podmiotów, które wyraziły zainteresowanie partycypacją w danym przedsięwzięciu. Planowany z dużym wyprzedzeniem terminarz wydarzeń, podczas których podświetlany był budynek Urzędu, uwzględniał święta państwowe oraz miejskie, jak również inicjatywy o znaczeniu ogólnopolskim” – odpowiedział z upoważnienia prezydenta sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.

Wychodzi więc na to, że jeśli jakaś akcja polityczna czy propaganda jakiegoś środowiska politycznego będzie miała zasięg ogólnopolski, to grafika na urzędzie miejskim może się pojawić. Koszt wówczas pozostanie po stronie Kancelarii Prezydenta Miasta lub też podmiotów, które wyraziły zainteresowanie partycypacją w danym przedsięwzięciu. Ale akcja społeczna już na takie przywileje chyba liczyć nie będzie mogła. Przynajmniej nie w Białymstoku.

(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do