Reklama

Przejazd Białostocką Komunikacją Miejską wcale do tanich nie należy

17/05/2021 10:35

Wiele razy białostoczanie słyszeli już od prezydenta Białegostoku i jego zastępców, że nasza komunikacja miejska wcale do drogich nie należy. Jest to tylko część prawdy, ponieważ faktycznie do drogich nie należy, bo należy do bardzo drogich. Choć trzeba przyznać, że nie należy do najdroższych. Najwięcej za bilety płacą bowiem mieszkańcy Gdyni oraz Krakowa.

W Białymstoku, podobnie jak w innych miastach w Polsce, podrożały ostatnio bilety komunikacji miejskiej. W stolicy Podlasia ceny poszybowały w górę na krótko przed wybuchem epidemii. Podwyżki zaś tłumaczono mniejszymi wpływami do kasy miasta z tytułu podatków, a także wzrostu cen części zamiennych, energii elektrycznej, jak i koniecznością zwiększenia wysokości wynagrodzeń. Zastępca prezydenta odpowiedzialny za transport zbiorowy przekonywał wręcz, że albo za bilety trzeba będzie płacić więcej, albo po ulicach Białegostoku będzie kursowało mniej autobusów.

- Nikt nie jest zadowolony z powodu podwyżek, ale też nikt nie byłby zadowolony, gdybyśmy musieli ograniczyć funkcjonowanie komunikacji miejskiej, czyli na przykład o 20% zredukować liczbę kursów – przekonywał tuż przed podwyżką cen biletów Zbigniew Nikitorowicz, zastępca prezydenta Białegostoku.

Białostoczanie słyszeli również od innych przedstawicieli władz miasta, że nasz transport zbiorowy wcale do drogich nie należy. Jak zwykle zresztą uskuteczniano przy tym wyliczanki w postaci łamigłówki, aby tylko pokazać, że Białostocka Komunikacja Miejska nie jest droga, jak np. warszawska czy łódzka. Tylko jak by na sprawę nie patrzeć, to właśnie droższa od warszawskiej i łódzkiej jest komunikacja białostocka. Na pewno dla podróżnych, którzy kupują bilety jednorazowe lub krótkoterminowe.

Można wręcz powiedzieć, że faktycznie – Białostocka Komunikacja Miejska nie jest droga, bo tak się składa, że jest bardzo droga. Dla przykładu, w Warszawie i w Kielcach bilet jednorazowy kosztuje 3,40 zł, podobnie jest w Olsztynie i w Toruniu, we Wrocławiu z kolei za bilet zapłacimy 3,20 zł, natomiast w Łodzi i w Szczecinie 3 zł. Kiedy taki sam bilet w Białymstoku kosztuje 3,50 zł.

Czy wobec tego w Polsce można pojechać gdzieś na droższym bilecie? Owszem, tak. W kilku miastach. Najwięcej za bilet zapłacą mieszkańcy Gdyni 4,10 zł, Krakowa i Poznania 4 zł, Gdańska 3,80 zł, Rzeszowa i Częstochowy 3,60 zł. I na tej podstawie widać, że nasz transport zbiorowy do najdroższych nie należy, ale do bardzo drogich już tak. A to raczej nie przełoży się na większą liczbę pasażerów. Jeśli do tego dołożymy jeszcze gigantyczne pieniądze wpakowane w infrastrukturę drogową przede wszystkim dla aut osobowych, nie należy się spodziewać, że kierowcy zaczną się z własnych aut przesiadać do autobusów miejskich.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do