Reklama

Przeprowadzają się do nas z ościennych gmin

07/10/2016 10:37

W Białymstoku liczba ludności utrzymuje się od wielu lat na podobnym poziomie. Liczba urodzeń może nie jest jakaś porywająca, ale za to stabilna. Zawdzięczamy ją przede wszystkim mieszkańcom sąsiednich gmin, którzy się tu sprowadzają. Bo rzadziej migrują do naszego miasta osoby z innych wojewódzkich miast w Polsce.

Rok 2015 to kolejny rok, w którym wzrosła liczba migracji wewnętrznych. Polacy coraz częściej zmieniają miejsce zamieszkania i coraz częściej przeprowadzają się daleko od swoich rodzinnych miejscowości. W ubiegłym roku około 400 tys. Polaków zdecydowało się na przeprowadzki. Najwięcej oczywiście wybrało Warszawę jako miejsce do pracy i do życia. Stosunkowo sporo ludzi wybrało także Wrocław, Gdańsk, Poznań oraz Kraków. I trudno się dziwić, ponieważ w tych miastach najłatwiej jest o pracę i wyższe wynagrodzenia niż w innych stolicach wojewódzkich.

Białostoczanie, jeśli decydują się na przeprowadzkę, najczęściej wybierają Warszawę. Zdecydowanie rzadziej kuszą emigracją inne wyżej wymienione miasta. Co ciekawe, sporo białostoczan przeniosło się również na południe, do Lublina. Za to do Białegostoku napływa sporo mieszkańców z powiatów i gmin bezpośrednio sąsiadujących ze stolicą Podlasia. Najczęściej swoje miejsce w naszym mieście widzą mieszkańcy Sokółki, Czarnej Białostockiej, Juchnowca Kościelnego, Supraśla, Tykocina oraz Nowego Dworu. W 2015 roku swoją przyszłość z Białymstokiem słabo za to wiązali mieszkańcy byłego województwa łomżyńskiego – czyli z powiatów kolneńskiego oraz zambrowskiego.

Białystok jest mniej interesujący także dla mieszkańców Puńska, Sejn lub Wiżajn, czyli północnych regionów Podlasia. Najwyraźniej też w Hajnówce, Czeremsze, Dubiczach Cerkiewnych, Siemiatyczach i Klukowie żyje się na tyle dobrze, że Białystok nie ciągnie jak magnes. Do naszego miasta napływa najwięcej mieszkańców z własnego województwa, choć trzeba przyznać, że zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego wracają coraz częściej niedawni emigranci warszawscy.

W tym miejscu trzeba dodać jeszcze jedną ważną rzecz. Mianowicie taką, że rdzenni mieszkańcy Białegostoku coraz częściej przeprowadzają się tuż poza granice administracyjne miasta. Budują domy na przedmieściach i dojeżdżają tu tylko do pracy lub do rodziny. Podobnie dzieje się w innych dużych miastach Polski. Potrzebujemy ciszy, spokoju, przestrzeni, której Białystok już zwyczajnie nie posiada. Każda niemal wolna przestrzeń jest zagospodarowywana przez budownictwo mieszkaniowe wielorodzinne, więc zwartą i ściśniętą zabudowę na dodatek z hałasem ulicznym.

Hałas, smród i brak przestrzeni dla siebie, to były główne powody, dla których zdecydowaliśmy się wybudować dom za miastem. Mamy tam swój ogródek, widok na las i nie ma takiego ruchu. Poza tym wybudować dom za miastem jest dużo taniej niż w samym mieście – mówi naszej redakcji Sylwia, która przeprowadziła się z rodziną do Olmont.

Kończymy teraz budowę i mam nadzieję, że w przyszłym roku zamieszkamy już w ciszy i spokoju. Przynajmniej człowiek będzie miał gwarancję, że na wiosce nikt bloku nie postawi pod oknami. Mojej matce, która mieszka na osiedlu Mickiewicza, taka atrakcja teraz grozi. My będziemy mieli blisko, bo raptem przed Kurianami dom się wykańcza. Do Białegostoku można dojechać w 10-15 minut – mówi Mariusz.

Z danych GUS wynika, że Białystok, pomimo wielu niedogodności, wciąż jest magnesem dla mieszkańców mniejszych miejscowości naszego województwa. To oni przede wszystkim utrzymują stałą liczbę obywateli, ale także i liczbę urodzeń. Niekiedy ci, którzy się tu sprowadzili, także po jakimś czasie też decydują się na migrację w kierunku głównie Warszawy, gdzie są zupełnie inne perspektywy do życia.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do