Kostrzyński Woodstock wystartował na dobre. Chciałoby się napisać, że pierwsze dni koncertowe za nami, ale byłoby to wielce krzywdzące uproszczenie. Na Przystanku dzieje się cała masa przeróżnych rzeczy. Podejrzewam, że całe 3 dni koncertowe nie starczyłyby na zwiedzenie wszystkich, możliwych atrakcji i sprawdzenia każdego z zakamarków festiwalowego pola. Postaram się przedstawić kilka miejsc, do których udało mi się dotrzeć oraz opowiedzieć o kilku ludziach, których miałem przyjemność poznać.
Podsumowanie 2 dni festiwalu zacząć należy od kilku faktów: Już około pół miliona ludzi dotarło i bawiło się na Przystanku, a kolejni są jeszcze w drodze na ostatni dzień koncertowy. Przy takim tłumie ludzi o różnego typy incydenty nie trudno. Jak podkreślają policjanci - impreza jest jednak bardzo bezpieczna. Pierwszego dnia odnotowano znikomą liczbę interwencji.
Zanim przejdę do festiwalowych ciekawostek, słów kilka o muzyce. Woodstockowicze świetnie przyjęli koncert legendarnego już zespołu Big Cyc. Dżej Dżej, Skiba i spółka zagrali swoje największe przeboje i pokazali, że się absolutnie nie zestarzeli (mimo, że członkowie zespołu dobiegają lub przekroczyli pięćdziesiątkę). Oprócz tego, na dużej scenie wystąpił m.in. Kamil Bednarek, reaktywowany Atari Teenage Riot i Ugly Kid Joe. Absolutnym hitem dużej sceny okazał się jednak koncert Goorala wraz z Zespołem Pieśni i Tańca „Mazowsze". Połączenie muzyki elektronicznej, drum`n`bassu, czasami dubstepu z góralskim śpiewam i tańcem Mazowsza sprawiło, że woodstockowa publika kompletnie oszalała. Warto dodać, że Mazowsze występowało oczywiście w swych klasycznych strojach, prezentując przy tym tradycyjne polskie tańce. Udało mi się porozmawiać z przypadkowo poznanym woodstokowiczem z Berlina, który to co działo się na scenie, podczas koncertu Goorala, określił jednym zdaniem - „it`s absolutely awesome !” 1 dzień zakończył koncert zdobywcy nagrody publiczności - statuetki Złotego Bączka za najlepszy koncert 18. Przystanku Woodstock - zespołu Happysad.
Drugiego dnia, muzycznie niewątpliwym wydarzeniem był koncert legendarnej kapeli Farben Lehre, która zaprezentowała doskonałe dopracowane covery klasycznych już punkowych utworów. Ze sceny popłynęły znajome akordy z Sex Pistols, Buzcocks czy Ramones. Doskonały koncert dał również Anthrax. Drugi dzień zamknęła cicha i spokojna, w porównaniu do zespołów wyżej Maria Peszek. Swój występ zakończyła jakże wymownym utworem „Sorry Polsko”.
Z początkiem festiwalu, otwarty został oczywiście wielki namiot Akademii Sztuk Przepięknych, gdzie odbyły się ciekawe spotkania z Piotrem Metzem, gen. Romanem Polko oraz Peterem Jennerem. Ostatnie z wymienionych było absolutnie pierwszym spotkaniem, prowadzonym w całości w języku angielskim. Wczoraj w namiocie sztuk przepięknych gościł między innymi Kuba Wojewódzki, któremu publika zgotowała gromkie sto lat z okazji pięćdziesiątych urodzin.
Ponadto, udało mi się trafić do stoiska promocyjnego województwa lubuskiego. Warto dodać, że na Przystanku obecni są lubuscy oficjele tj. Elżbieta Polak – Marszałek Województwa, Jerzy Ostrouch – Wojewodaa Lubuski i Andrzej Kunt – Burmistrz Kostrzyna nad Odrą. Dosłownie non stop, w wielce skoordynowany sposób podkreślają i zachwalają region w którym umiejscowił się Przystanek. Co do samego stoiska – możemy w nim wydoić krowę. Mimo, że jest z plastiku z jej z lateksowych wymion leci biały płyn, symbolizujący prawdziwe, lubuskiego mleko. Oprócz tego, stoisko promocyjne województwa lubuskiego oferuje możliwość darmowego skorzystania z komputera czy podładowania telefonu komórkowego. Wszystko oczywiście jest za darmo i z krową na wypasie – bo tak brzmi hasło zachęcające do odwiedzin lubuskiej łąki.
Chcę również koniecznie wspomnieć i podkreślić piękny gest Orkiestry i Jurka Owsiaka, skierowany w stronę upamiętnienia rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. W czwartek, o godzinie 17 tłum pod główną sceną na chwile zastygł w cisz i bezruchu - ku pamięci bohaterów. Dodatkowo niewątpliwą atrakcją był przelot 4 samolotów odrzutowych, które nad zgromadzonym wielotysięcznym tłumem rozpyliły biały i czerwony proszek, układając tym samym na niebie polską flagę.
Naprawdę zaczynam żałować, że nie potrafię być w dwóch miejscach, w tym samym czasie. Jako że Przystanek dobiega końca postaram się, poza relacją spod sceny głównej, o opis życia na polu namiotowym. A warto wiedzieć, że tak naprawdę cały Przystanek Woodstock to jedno wielkie pole namiotowe…
Wszystko co się dzieje na Przystanku, możecie śledzić w internecie na oficjalnym fan page wydarzenia.
[wzslider]
(Tekst: Erpe, Zdjęcia udostępnione przez Rasmusa Lindgrena z portalu Festivalphoto.net)
Komentarze opinie