
Dla bacznych obserwatorów życia publicznego nie jest to żadne zaskoczenie. Jeszcze w maju tego roku pisaliśmy, że władzę w partii przejmuje Truskolaski. I bynajmniej nie Krzysztof, który aktualnie ubiega się o stanowisko szefa partii w województwie podlaskim, tylko jego ojciec, który nieformalnie znaczną częścią partii kieruje z tylnego siedzenia od wielu już lat.
Poseł Robert Tyszkiewicz poinformował już publicznie, że nie będzie ubiegał się o stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w województwie podlaskim. Wyrósł mu silny konkurent w postaci Krzysztofa Truskolaskiego. Ten sam, który jak tylko zaczęły topnieć słupki sondażowe w Nowoczesnej, z list której dostał się do Sejmu i zaczął politykować, porzucił tonący okręt i zaczepił się w Platformie Obywatelskiej, z której list został wybrany ponownie do Sejmu.
Krzysztof Truskolaski od dłuższego czasu podejmował szereg działań mających wysadzić z siodła Roberta Tyszkiewicza. Spotykał się z politykami tej partii w terenie i otwarcie krytykował dotychczasowego szefa struktur regionalnych. O tym, że czas Roberta Tyszkiewicza w roli tegoż szefa dobiega końca, pisaliśmy jeszcze w pierwszej połowie maja tego roku na naszych łamach. Nie tylko aktywność posła Truskolaskiego miała na to wpływ, bo zdecydowanie większy wpływ miał Tadeusz Truskolaski, który od wielu lat nieoficjalnie kierował Platformą z tylnego siedzenia, nie będąc nawet formalnie członkiem tej partii.
Przede wszystkim dlatego, że to Tadeusz Truskolaski dysponuje stanowiskami i możliwością zatrudniania działaczy partyjnych. Bo to właśnie w urzędzie miejskim, spółkach mu podległych oraz instytucjach poupychani są działacze PO i to od wielu lat. Po tym, gdy kierowanie samorządem województwa podlaskiego przeszło w ręce PiS, Robert Tyszkiewicz stracił jedyny już przyczółek, gdzie mógł gromadzić swoich ludzi. Zresztą wielu członków PO przestrzegało Tyszkiewicza, że na zbyt wiele pozwala prezydentowi Białegostoku, który nawet sam sobie dobierał zastępców z Platformy Obywatelskiej w ramach rzekomej koalicji. Koalicji, która jest mu w pełni podporządkowana w Radzie Miasta.
- Powiedziałem, że z tych wyborów wewnętrznych musimy wyjść bardziej zjednoczeni, a nie podzieleni. Bo co nam po wewnętrznych sukcesach, jeżeli za dwa lata nie uda nam się odsunąć PiS od władzy. Nasze główne zadanie to przygotować Platformę do wyborów samorządowych i parlamentarnych za dwa lata, które muszą być dla opozycji demokratycznej zwycięskie. To jest olbrzymia praca, ale absolutnie do wykonania – przekazał poseł Tyszkiewicz Kurierowi Porannemu, kiedy poinformował, że nie będzie ubiegał się już o stanowisko szefa regionalnych struktur PO.
Poinformował też, że będzie wspierał nowe władze partii, choć sam chce zająć się polityką głównie krajową oraz parlamentarnym zespołem do spraw Białorusi. Ma także plany współpracy w sprawach polityki ogólnopolskiej z Donaldem Tuskiem, z którym jest już po rozmowach.
Dla działaczy Platformy Obywatelskiej w Białymstoku i w województwie podlaskim rezygnacja Roberta Tyszkiewicza z walki o fotel przewodniczącego partii w regionie nie jest żadnym zaskoczeniem. Tym bardziej, że część jego zaplecza politycznego już zdążyła się ustawić przy Krzysztofie Truskolaskim, a niektórzy oficjalnie go poparli w wewnętrznych wyborach. To z pewnością musiało zaboleć Tyszkiewicza, ale sam w sumie pozwolił na taki obrót sprawy. Prawdopodobnie jest to też ostatnia kadencja Roberta Tyszkiewicza w Sejmie, bo usunięcie się w cień może oznaczać też, że albo nie będzie dla niego miejsca na listach wyborczych, albo znajdzie się na takim miejscu, z którego ciężko będzie walczyć o głosy wyborców.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie