Reklama

Rowerowy Białystok

27/07/2012 10:57
[caption id="attachment_149" align="alignleft" width="226"] Rowerowy Białystok[/caption]

Białystok, jak zresztą wszystkie miasta w Polsce ogarnia moda na rowery. Nie można jeszcze tego nazwać „velomanią”, ale cyklistów w naszym mieście jest mrowie.


Najwięcej rowerów pojawia się w okresie wakacji, kiedy młodzież z braku zajęć gromadnie włóczy się po mieście. Najbardziej popularne miejsca na rowerowe schadzki to Rynek Kościuszki, okolice fontanny na białostockich plantach i plac przed teatrem. Prawdziwą demonstracją rowerowej braci jest słynna, kultowa Masa Krytyczna, która odbywa się w każdy ostatni piątek miesiąca i to bez względu na pogodę i porę roku.


Masa Krytyczna na stałe zagościła w Białymstoku w 2003 roku chociaż zjawisko to pojawiło się na świecie już 25 września 1998 roku, konkretnie w San Francisco, kiedy 48 przypadkowych cyklistów spotkało się na ulicach tego miasta i odtąd zaczęli spotykać się już regularnie w każdy ostatni piątek miesiąca, aby jeździć wspólnie. Ta akcja spodobała się również białostoczanom i czasami pojawiają się na niej setki rowerzystów w różnym wieku.


Masa to nieformalny ruch społeczny, który trwa nieprzerwanie i ciągle znajduje nowych zwolenników. Nie ma tu organizatorów. Trasa powstaje na kilka dni przed akcją na którymś z portali, ale czasami rowerzyści wymyślają ją „ad hoc” na miejscu startu. W Białymstoku tradycyjnie przejazd zaczyna się ok. 18.00 na placu przed ratuszem. Najliczniejsza grupa zwolenników Masy skupia się przy portalu www.rowerowy.bialystok.pl, ale działacze tej organizacji wcale się nie uważają za organizatorów. Na szczęście pojawia się zawsze kilku prowodyrów, bo niezorganizowana akcja powoduje chaos i niepotrzebne „szczepy” z policją, która stara się imprezę ochraniać.


Bo MasaKrytyczna to masowy, gromadny przejazd ulicami miasta dużej liczby rowerzystów. Naturalnie zwraca to uwagę przechodniów, ale jednocześnie wnerwia kierowców. Cykliści zdają sobie sprawę z tego, że jadąc w dużej grupie powodują utrudnienia w ruchu, ale właśnie w tym wszystkim chodzi o to, aby zbadać wytrzymałość miasta na zmasowany ruch rowerowy. W tym celu ciągle zmienia się trasa przejazdu. – My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem – głoszą jej uczestnicy.




[caption id="attachment_155" align="aligncenter" width="240"] Otwarcie sezonu rowerowego w Brześciu[/caption]


Można by zadać pytanie: dlaczego Masa Krytyczna odbywa się w piątki, a nie np. w niedziele? Odpowiedź jest prosta: Masa w sobotę lub niedzielę utrwalałaby niekorzystny wizerunek roweru jako tylko i wyłącznie weekendowej zabawki, jest więc manifestacją osób używających lub pragnących używać roweru w celach komunikacyjnych, a więc do codziennych dojazdów do pracylub szkoły.


Po drugie: w dni powszednie natężenie ruchu rowerowego jest większe niż w weekendy i zdarza się wtedy znacznie więcej wypadków z udziałem rowerzystów niż w dni świąteczne. Głównym powodem jest to, że są ignorowani przez kierowców. Muszą więc ciągle przypominać o swojej obecności na drogach. Po trzecie: doświadczenie pokazuje, że na akcjach organizowanych w soboty lub niedziele frekwencja jest niższa niż na przejazdach piątkowych.



Projektowanie infrastruktury rowerowej nie jest rzeczą prostą. Nasi urzędnicy nie mają w tym zakresie takiego doświadczenia jak inne kraje zachodnie, ale trzeba przyznać, że tamtym też nie idzie tak łatwo. Świadczą o tym liczne międzynarodowe konferencje. Najbardziej znana i renomowana to konferencja Velo–City Global – organizowana przez Europejską Federację Cyklistów.


Gospodarzami tej imprezy mają szanse zostać tylko te miasta,które mają największy wkład w rozwój infrastruktury rowerowej u siebie i w ułatwianieżycia rowerzystom. Ostatnio organizatorami Velo–City były Sevilla i Kopenhaga. Niestety, imprezami tego typu nie interesują się nasi urzędnicy, ale czasami bywają na nich białostoccy rowerzyści.


Prace nad infrastrukturą rowerową w Białymstoku ograniczają się jedynie do „wrzucenia” ścieżek rowerowych na plany nowych lub modernizowanych ulic. Dlatego kilometraż dróg rowerowych, owszem zwiększa się, ale nadal pełnią one bardziej funkcję rekreacyjną niż komunikacyjną. Miejmy nadzieję, że będzie się to zmieniało na lepsze, bo miasto ma w planach dobudowanie ścieżek, uzupełniając te już istniejące, a w budżecie przewidziano na to milion złotych.


Białostoccy cykliści chcieliby jednak mieć w Białymstoku infrastrukturę drogową, która będzie zaprojektowana również z myślą o nich. Liczą jednak, że pojawią się kiedyś u nas specjalne pasy ruchu rowerowego na jezdniach, że zostaną zastosowane nowe rozwiązania (śluzy rowerowe, kontrapasy na ulicach).


Ścieżki takie powinny powstawać kosztem jezdni, a nie chodnika i stanowić powinny spójny system. Rowerzyści jednak radzą sobie jak mogą. Odważniejsi jeżdżą normalnie po jezdni, a ci bardziej sfrustrowani złośliwymi odzywkami kierowców korzystają nielegalnie z chodników. Piesi z kolei też kulturą nie grzeszą i bezkarnie łażą po ścieżkach rowerowych ,nierzadko narażając na szwank i siebie, i rowerzystów. Cóż, nowa kultura wchodzi powoli i z oporami.


Obserwując białostockich rowerzystów łatwo zauważyć, że dzielą się oni na kilka grup. Jedną z nich tworzą tradycjonaliści, którzy roweru używają jako środka lokomocji. Nie wyróżniają się specjalnie z tłumu swoim ubiorem. Panie często pojawiają się w zwiewnych sukienkach, bo w końcu po to wymyślono im„damki” i coraz częściej widać na rowerach panów „w gajerkach”, czasem nawet z laptopem na bagażniku. Królują tutaj tradycyjne rowery miejskie, niezbyt kosztowne, aby nie stały się łupem złodziei, często zaopatrzone w kosze. Druga grupa to ci, co lubią być trendy. Nawet na krótką przejażdżkę ubierają się jak na „Tour de Pologne”: spodenki z wkładką z gąbki a`la pampers, kaski, okulary, szpanerskie rękawiczki i w ogóle wszystkie „debeściarskie” gadżety. Rowery też te z najwyższej półki. Trzecia grupa to beztroska młodzież jeżdżąca na czym się da: przeróbki„samodziełki”, składaki. Szarżują wszędzie: po chodnikach, przejściach dla pieszych, trawnikach. Często pojawiają się chmarami popisując się jazdą „bez trzymanki” lub na tylnym kole.


Warto wspomnieć również o mieszkańcach Białegostoku, zakochanych w rowerowych wędrówkach za miasto. Kilka lat temu utworzyli znany już w całym kraju i za granicami Klub Turystyki Rowerowej „Eskapada”. – Organizujemy zarówno zwykłe rowerowe przejażdżki, rajdy rowerowe jak i długodystansowe wyprawy rowerowe – mówi Zbigniew Ostaszewski szef Eskapady. – W okolicach Białegostoku mamy ogromny kompleks leśny doskonały na rowerowe wędrówki. Jest nim Puszcza Knyszyńska – piękna o każdej porze roku. Mnóstwo wariantów, wiele tras.


Wystarczy się skrzyknąć, trochę maili, smsów, do tego informacja na stronie internetowej i już jest ekipa na wyjazd. Oprócz takich akcji spontanicznych organizujemy rajdy rowerowe w bardziej odległe miejsca. W nasz kalendarz wpisały się już takie cykliczne rajdy jak: Rowerem Doliną Bugu, Rowerem nad Narew, Tropem Żubra. Dzięki kontaktom z rowerzystami z Białorusi organizujemy wyprawy transgraniczne. Największym powodzeniem cieszą się rajdy po Puszczy Białowieskiej po obu stronach granicy, wyprawy na Pińskie Błota, Brasławskie i Błękitne Jeziora. Podróże rowerem to świetna rekreacja i odskocznia od codzienności – dodaje Ostaszewski.


Ja też zapraszam wszystkich na rower. Niech Białystok stanie się Rowerowym Miastem.


(Jerzy Tokajuk)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do