Reklama

Są opinie wiążące i są niewiążące. Które są które, to prezydent sobie decyduje jak chce

22/04/2020 15:40

W potocznym słownictwie mówi się, że opinia jest jak d…, bo każdy ma swoją. To proste powiedzenie urasta jednak do rangi problemu ogólnopolskiego, gdy trafia do Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Tadeusz Truskolaski sam bowiem tworzy problem, który za chwilę sam bohatersko pokona. A na pewno wie jak, bo już to robił w ubiegłym roku.

Rozchodzi się kolejny raz o konkurs na stanowisko w placówce kultury, które podlega prezydentowi Białegostoku. Dokładniej o Białostocki Teatr Lalek. W tym roku bowiem upływa termin, na jaki w drodze konkursowej był powołany dotychczasowy dyrektor tej placówki. Tadeusz Truskolaski ma w związku z tym dwie możliwości – albo rozpisać ponownie konkurs na dyrektora placówki i wybrać osobę, która mu pasuje, albo nie rozpisywać konkursu i powołać jeszcze raz pozakonkursowo tego samego dyrektora. Z tym, że w tym drugim przypadku musi wystąpić jeszcze o opinię do Ministra Kultury.

I wystąpił, bo chciał powołać jeszcze raz tego samego dyrektora w osobie Jacka Malinowskiego. Z ministerstwa otrzymał opinię negatywną. Z tym, że ta negatywna opinia dotyczyła nie osoby obecnego dyrektora, a samego trybu powołania. Bo praktycznie od początku swojego urzędowania minister Piotr Gliński poleca wszystkim organom prowadzącym placówki kultury przeprowadzanie konkursów na stanowiska kierownicze.

- W przypadku zamiaru powołania dyrektora Białostockiego Teatru Lalek na kolejną kadencję bez przeprowadzania konkursu Minister – odpowiadając na wniosek Prezydenta Miasta Białegostoku – zamiar ten zaopiniował negatywnie. Obsadzanie stanowiska dyrektora instytucji kultury w drodze konkursu stanowi realizację konstytucyjnej zasady korzystania z praw publicznych, będącej najbardziej transparentną i rekomendowaną przez środowiska twórców metodą wyboru dyrektora. Jest to opinia, którą wielokrotnie w podobnych sytuacjach wyrażał Minister i nie podlega ona zmianie. W 2016 r. Minister również wyrażał opinię w kwestii powołania na kolejną kadencję dyrektora Białostockiego Teatru Lalek, nie podejmując w tej sprawie wiążącej decyzji – przekazała naszej redakcji Anna Bocian, rzecznik prasowa Ministra Kultury Piotra Glińskiego.

Praktycznie identyczna sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku, kiedy kończyła się kadencja dyrektorki Galerii Arsenał. Wówczas też Prezydent Białegostoku otrzymał negatywną opinię z Ministerstwa Kultury odnośnie powołania pozakonkursowego Moniki Szewczyk. Co zrobił w związku z tym? Zorganizował konkurs i wybrał w konkursie tę samą dyrektorkę, która szefowała Galerii Arsenał przed konkursem. Sam zresztą prezydent Truskolaski o tym mówił podczas telekonferencji w miniony wtorek. Zwracał jednakże uwagę, że obecnie mamy stan epidemii, co uzasadniałoby w jego ocenie inne podejście do załatwienia sprawy.

- I tutaj mogę powiedzieć, takie niezbyt jasne, żeby nie powiedzieć pokrętne tłumaczenie rzeczniczki, pani Bocian, która mówi, że to jest tylko opinia, ona jest niewiążąca. To po co występować? Dla nas, moim zdaniem, do tej pory była wiążąca. To dlaczego robiliśmy konkurs w Galerii Arsenał? Podobnie powinniśmy robić tutaj – mówił prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

- Nawiązując do tego co powiedział przed chwilą pan prezydent Truskolaski, mogę tylko powiedzieć, że byłoby bardzo miło, gdyby pan minister Gliński okazał serce i w tym przypadku postąpił trochę inaczej w stosunku do Miasta Białystok i instytucji kultury, które funkcjonują w tymże Białymstoku – dodał Rafał Rudnicki, zastępca Tadeusza Truskolaskiego, odpowiedzialny za kulturę.

Co więcej Rafał Rudnicki jest z wykształcenia prawnikiem, więc doskonale powinien wiedzieć – przynajmniej on – że żadna opinia nie jest wiążąca. Właśnie dlatego, że to tylko opinia, a nie decyzja. Gdyby jakakolwiek opinia była wiążąca istniałyby możliwości odwołania się od niej. Ale jak można odwołać się od opinii urzędowo? Nakłonić kogoś urzędowo, że ma zmienić myślenie w jakiejś sprawie? Nawet na logikę analizując ten problem z wydaną przez ministra Glińskiego opinią, to podejście do tego prezydentów w Białymstoku mija się z logiką o lata świetlne.

Żeby daleko nie szukać, wystarczy cofnąć się o kilka lat wstecz, kiedy rozstrzygane były konkursy na dyrektorów placówek oświatowych w Białymstoku. W tych przypadkach także trzeba było zasięgać opinii między innymi związków zawodowych, czy rady rodziców. Tym konkursom towarzyszyły ogromne protesty w wielu placówkach, które wydawały własne opinie, których prezydent Białegostoku zwyczajnie nie brał pod uwagę. Zrobił po swojemu i koniec. Ale można sięgnąć już całkiem blisko, bo zaledwie kilka miesięcy wstecz, kiedy podejmowane były uchwały dotyczące podwyżek, np. cen biletów komunikacji miejskiej. I aby przygotować w ogóle projekt uchwały w takiej sprawie swoją opinię na jej temat musiały wyrazić między innymi związki zawodowe. Negatywne opinie związków w tych sprawach nie stanowiły już dla prezydenta Białegostoku żadnego problemu w przygotowaniu kompletnie odmiennego od opinii projektu uchwały, którą później koalicyjni z nim radni przegłosowali jak leci.

Wychodzi więc na to, że dla władz Białegostoku są opinie, które są wiążące i są takie, które można zlekceważyć? Czym się różnią? Kompletnie niczym. Są tylko opiniami. A jak pisaliśmy na początku, opinie można mieć różne. Gdyby na przykład było kilku ministrów kultury, każdy z nich mógłby wydać swoją własną. Co wtedy zrobiłby Tadeusz Truskolaski i jego zastępca? Losowanie? Czy może prosiliby aż do skutku wszystkich, żeby pozmieniali swoje opinie na jakieś inne?

Ale to też nie kończy sprawy, ponieważ Prezydent Białegostoku jako organ prowadzący Białostocki Teatr Lalek ma możliwość przeprowadzenia konkursu na stanowisko dyrektora w taki sposób, jaki uzna za stosowne. To on bowiem określa regulamin konkursu i on ostatecznie podejmie decyzję, która może być nawet inna od komisji konkursowej – choć zwyczajowo się tego nie robi. Ale faktem jest, że tylko decyzja jest wiążąca, a nie żadna opinia.

- Jeżeli, uwzględniając opinię wyrażoną przez Ministra, organizator zdecyduje się na przeprowadzenie konkursu, to ponosi za niego odpowiedzialność. Obecna sytuacja epidemii nie upoważnia do wprowadzenia w odniesieniu do konkursów rozwiązań nieprzewidzianych w obowiązującym prawie. W celu ograniczenia zagrożenia możliwe jest natomiast wprowadzenie przez organizatora takich regulacji w regulaminie pracy komisji konkursowej, które pozwolą jej członkom na uczestniczenie w posiedzeniach komisji na odległość (tzn. posiedzenie odbywa się w siedzibie organizatora, ale członkowie mogą w nim uczestniczyć na odległość za pomocą środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość, tj. telefonu lub wideokonferencji) – wyjaśnia Anna Bocian z Ministerstwa Kultury.

I tak już zupełnie na koniec przekażemy jeszcze jedną rzecz, o której prezydent Białegostoku po prawie 14 latach pracy na tym stanowisku powinien wiedzieć. Niezależnie od opinii i cokolwiek nie byłoby w niej napisane, może sobie powołać dyrektora Jacka Malinowskiego bez konkursu w każdej chwili. Wierzyć się nie chce, że prezydent może takich rzeczy nie wiedzieć. Ale jeśli nie wie, to właśnie się ma szansę dowiedzieć z tego artykułu. Dlatego powinien zwyczajnie przestać zawracać głowę ministrowi swoimi problemami, które sam stwarza, choć sam je może rozwiązać. A na pewno bohatersko je pokona powołując w dowolnym trybie Jacka Malinowskiego na dyrektora BTL, do czego ma pełne prawo jako organ prowadzący placówkę.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do