Obecnie sporo osób ma kłopoty z nawiązywaniem relacji z innymi ludźmi. Problem ten dotyka coraz młodsze osoby. Niektórzy winią za ten stan rzeczy internet oraz fakt, że komunikujemy się przez urządzenia, a nie werbalnie, w świecie rzeczywistym.
Od kilku lat furorę, głównie w sieci, robią portale randkowe oraz tak zwane spotted, czyli portale lub profile założone specjalnie po to, aby poszukać sobie znajomych lub partnerów. Użytkowników stale przybywa i to coraz w młodszym wieku. Jeszcze kilka lat temu w większości serwisów najwięcej szukających swojej drugie połówki było w wieku powyżej 25 roku życia. Obecnie bez problemu pojawiają się ogłoszenia nawet 13 – latków. Niekiedy czasem i młodszych.
- Od prawie dwóch lat szukam kogoś, z kim mogłabym się związać. Ale do tej pory nie za bardzo mi się to udawało. Owszem, spotkałam się w realu z kilkoma chłopakami, ale na żywo nie byli tak atrakcyjni jak mi się wydawało i zwyczajnie rozmowa się nam nie kleiła – powiedziała nam Małgorzata.
- Mam kolegów i koleżanki. Czasami gdzieś wypadamy razem, do Prognoz, albo M7, ale nie umiem tak zagadać, jak na necie. Tam człowiek jest swobody i nieskrępowany. A na żywo zawsze się peszę, czy nie pójdę w odstawkę już przy pierwszym podejściu. Piszę teraz z kilkoma dziewczynami. Jeszcze z żadną się nie spotkałem ,a z jedną z nich bardzo bym chciał. Ale nie wiem czy nie będzie tak samo jak w klubie – powiedział z kolei Daniel.
Wystarczy popatrzeć czasami na nasze miejskie autobusy i jadących w nich młodych ludzi. Większość siedzi z nosem w telefonie lub słuchawkach na uszach. Przyzwyczajają się do izolacji. Coraz częściej nie potrafią współpracować w grupie. To może się pogłębiać uważa psycholog Agnieszka Widera.
- Wystarczy popatrzeć jak mało czasu dziś rodzice poświęcają swoim dzieciom. Wolny czas dziecko spędza głównie przed komputerem lub telewizorem. Mało rozmawiamy ze sobą, coraz mniej. Dziecko szuka kontaktu samo, bo potrzebuje komunikacji. Znajduje ją w internecie. Ale to jest pozorny kontakt z drugim człowiekiem, bo nie widać jego reakcji, nie ma komunikacji werbalnej. W efekcie następuje izolacja od świata realnego i zatraca się umiejętność zwykłej, ludzkiej rozmowy – mówi nam.
W Białymstoku, podobnie jak i w całej Polsce znacznie zwiększyła się liczba rozwodów. Część z nich odbywała się bez orzekania winy. Ludzie często decydowali się na życie w pojedynkę, ponieważ zabrakło pomiędzy nimi komunikacji. Przestawali ze sobą rozmawiać, a problemy narastały. Milczeniem nie dało się ich rozwiązać.
- Od dłuższego czasu nie układało się nam. Byliśmy małżeństwem tylko trzy lata. Nie tak sobie wyobrażałam życie we dwoje. Ja dużo pracuję, były mąż też. Mało czasu mieliśmy dla siebie. Robiłam mu awantury, to fakt. Bo jak mieliśmy trochę wolnego, to on siadał do komputera, grał w gry. Strasznie mnie to denerwowało. I tak od słowa do słowa i wybuchały kłótnie. W końcu w ogóle przestaliśmy się do siebie odzywać. Bez sensu było to ciągnąć – powiedziała Sylwia.
Na naszym białostockim spotted jest masa ludzi, która każdego dnia stara się ze sobą nawiązać kontakt. Pozdrawiają się nawzajem. Część z nich jednak wcale nie decyduje się na spotkanie osobiste. Być może w przyszłości nie będzie czekać nas samotność, jak wieszczy psycholog, z którą rozmawialiśmy. Może przy niedzieli warto przynajmniej spróbować wyjść do żywych ludzi, gdzieś w Białymstoku.
Komentarze opinie