Reklama

Sewar był izolatce? Miał ataki paniki? Był ofiarą przemocy? Jeden wielki bullshit! Zwiał po kilkugodzinnym pobycie w otwartym ośrodku

02/03/2023 15:36

Sewar, 23 - letni Syryjczyk, o którym było głośno w mediach za sprawą kolejnych bzdur podawanych przez aktywistów, uciekł z otwartego ośrodka dla cudzoziemców. Nie czekał na rozpatrzenie wniosku o ochronę międzynarodową. To samo zrobiło czterech innych cudzoziemców umieszczonych w otwartym ośrodku razem z nim w tym samym czasie.

15 listopada ubiegłego roku funkcjonariusze Staży Granicznej zatrzymali obywatela Syrii, który nielegalnie przekroczył polsko – białoruską granicę. Cudzoziemiec wyraził wolę pozostania w naszym kraju i poprosił o ochronę międzynarodowa na terytorium Polski. Decyzją sądu umieszczony został w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Białymstoku. W  trakcie przyjmowanego wniosku z procedurą został zbadany przez lekarza. Oświadczył, że czuje się dobrze, na nic się nie leczy i nie potrzebuje pomocy medycznej.

Wkrótce jednak zmienił swoje postępowanie i rozpoczął realizację swojego uprzednio zamierzonego planu - przedostania się na zachód Europy. Nawiązał kontakt z aktywistami i kilkoma dziennikarzami licząc na ich zaangażowanie i pomoc w  osiągnieciu swojego celu. W połowie stycznia tego roku poinformował personel ośrodka o rozpoczęciu protestu głodowego. Stale kontaktował się z  niektórymi mediami przedstawiając im „swoją relację’’ z pobytu.

Dziennikarze opierając się na rewelacjach przekazywanych przez cudzoziemca oraz aktywistów, którzy także mieli z nim kontakt, zarzucili Straży Granicznej szereg nieprawidłowości między innymi: umieszczenie za karę w izolatce, brak dostępu do Internetu, karmienie na siłę, czy też to, że w związku z pobytem w ośrodku osiwiał. Przekazywali również informacje o jego tragicznym stanie psychicznego i fizycznego zdrowia.

Sewar był w Syrii więźniem politycznym za prowadzenie antyrządowej strony na Facebooku. Opowiadał, że do Polski udało mu się dotrzeć po 21 próbach przekroczeniach granicy. Mimo doświadczeń przemocy i traum umieszczono go w detencji. W ośrodku cierpiał na ataki paniki spowodowane klaustrofobią. Miał kilka prób samobójczych. Na początku stycznia jego detencja została przedłużona o cztery miesiące. Jego stan pogarszał się w związku z pozbawieniem wolności. Sewar opowiadał, jak @Straz_Graniczna naruszała jego prawa i stosowała wobec niego przemoc. Cieszymy się z decyzji o zwolnieniu Sewara z ośrodka, ale podkreślamy, że samo umieszczenie go w detencji było złamaniem prawa i naraziło go na dodatkowe traumy i przemoc” – informowała na swoim profilu w mediach społecznościowych Grupa Granica.

Sewar wychodzi na wolność. Bo z dużym prawdopodobieństwem spełnia warunki nadania statusu uchodźcy" – to był tytuł artykułu z białostockiej Gazety Wyborczej. – „We wtorek (7.02) Sewar został wypisany ze szpitala w Choroszczy i zabrany przez Straż Graniczną już jako wolny człowiek. Pogranicznicy zaproponowali, że najpierw zawiozą go do ośrodka strzeżonego po jego rzeczy, ale chłopak na sam dźwięk słowa „camp” zaprotestował. Nie chciał oglądać nawet jego bramy” – zaczęła opisywać dramatycznie brzmiący artykuł dziennikarka tej gazety.

Jak się okazało, kolejny raz napisała głupoty, nie mające prawie nic wspólnego z rzeczywistością. Podobnie jak miało to miejscem, gdy pisała o małoletnich Kongijczykach, którzy mieli uciekać przed jakimiś prześladowaniami, których nigdy nie było. A na dodatek okazało się, że byli pełnoletni. Oni również uciekli z Polski przy pierwszej nadarzającej się okazji. Historia Sewara podawana przez między innymi „Wyborczą” oraz aktywistów od początku była kłamstwem i manipulacją samego bohatera łzawej, ale nieprawdziwej historii. Sewar zwiał po kilkugodzinnym pobycie w otwartym ośrodku.

FAKTY: Cudzoziemiec, pozostawał pod stałą opieką lekarzy i psychiatrów i poradni specjalistycznych (suma leczenia 7 200 zł.). Stan jego zdrowia był dobry i nie budził jakiegokolwiek zagrożenia dla jego zdrowia i życia.  By zapewnić mu jeszcze lepszą opiekę, decyzją lekarza został umieszczony w pokoju izolacji medycznej (a nie izolatce).

Miał swobodny dostęp do telefonu, mógł korzystać z Internetu i kontaktować się z rodziną, dziennikarzami i aktywistami.

Funkcjonariuszom wielokrotnie powtarzał, że jego  zachowanie i działania nie mają nic wspólnego z działaniami Straży Granicznej. Cudzoziemiec przekazał również, że nawiązał kontakt z mediami i stara się nagłośnić swoją sytuację, ponieważ ma nadzieję, że to pomoże mu zrealizować jego plan. Osobom, z którymi utrzymywał stały kontakt przekazywał fakty, które zupełnie nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Informacje te były przez nich powielane i publikowane bez potwierdzenia stanu faktycznego. 

Szef Urzędu do spraw Cudzoziemców w dniu 06.02.2023 r. podjął decyzję o zwolnieniu pięciu Syryjczyków, wśród których był w/w 23- latek. Decyzję o zwolnieniu otrzymał on  przebywając w szpitalu. Straż Graniczna po raz kolejny wyciągając pomocną dłoń przewiozła go do otwartego Ośrodka dla Cudzoziemców.  W trakcie drogi do ośrodka ponownie swoim ,, wiernym słuchaczom” opowiadał przez telefon zmyślone rewelacje, twierdząc między innymi, że przewożony jest w  piżamie. Jak w całej jego historii prawda była inna, niestety jego kłamstwa padały na podatny grunt.

Podobnie jak w innych tego typu historiach, od samego początku, tak samo jak zwolnieni z nim jego rodacy nie miał zamiaru pozostać w  Polsce. Jak najszybciej chciał dostać się do Europy Zachodniej, nie czekając na jakiekolwiek rozstrzygnięcie w sprawie o przyznanie mu ochrony na terytorium Polski.

Jest to kolejny przykład potwierdzający regułę, że osoby  wspierane przez służby białoruskie starają się przedostać przez sztucznie wykreowany szlak migracyjny. Jednym z ich celów jest unikanie kontaktu z polskimi władzami, nie chcą ochrony w Polsce, chcą jak najszybciej przedostać się do Europy Zachodniej. 

(Źródło i foto: SG/ oprac. Cezarion)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do