Warto chodzić na posiedzenia różnych komisji Rady Miasta. Od jakiegoś czasu śledzimy, to co się na nich dzieje i jakie sprawy są poruszane. W ubiegłym tygodniu mieliśmy okazję przyjrzeć się rozpatrzeniu skargi złożonej przez Miejski Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego na działania Prezydenta Białegostoku. I nasuwa się nam wniosek, dość smutny – coś złego dzieje się w urzędzie miasta.
To złe dzieje się już od jakiegoś czasu. Dziwne jest tylko to, że prezydent nie reaguje na to, co złe i nie stara się tego naprawić. Jeśli ginie dokumentacja na około 4 mln złotych w sprawie dofinansowania Jagiellonii Białystok i nikt nie wyciąga konsekwencji służbowych wobec osób winnych zaniedbania – może to budzić niepokój. A tak się właśnie stało w naszym mieście, że nie można doliczyć się wydatkowania ogromnej sumy z powodu braku dokumentów. Tak samo – niezbyt dobrze świadczy inne zdarzenie, jakie było przedmiotem działań Komisji Rewizyjnej. Chodzi o skargę na działania Prezydenta Białegostoku, jakie złożyło Stowarzyszenie – Miejski Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego.
Skarga wpłynęła na początku tego roku. Dotyczyła sposobu rozwiązania umowy na dzierżawę terenu, na jakim Stowarzyszenie organizuje zajęcia sportowe dla dzieci. Przypominamy, że w 2013 roku Prezydent Białegostoku z dnia na dzień wypowiedział umowę i zażądał zwrotu terenów. Zdaniem Tadeusza Truskolaskiego podstawą do rozwiązania umowy z MOSP-em było wynajęcie boisk na treningi sportowej spółce akcyjnej Jagiellonia Białystok bez zgody władz miasta. I wszystko byłoby pewnie dobrze, gdyby nie fakt, że MOSP miał prawo boiska wynajmować. Nie potrzeba było zgody władz miasta do tego celu.
- Każdorazowo Miejski Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego musiał prosić władze Białegostoku o zgodę na odpłatny wynajem boisk. Ale w przypadku wynajmu krótkoterminowego, taka zgoda nie była potrzebna. Został zawarty aneks do umowy pomiędzy Miastem Białystok, a MOSP, który został podpisany przez obydwie strony. Zgodnie z tym aneksem wynajem boisk na krótkoterminowe, odpłatne treningi dla SSA Jagiellonia, nie wymagał zgody Prezydenta Białegostoku – wyjaśniał członek zespołu kontrolującego Komisji Rewizyjnej – Konrad Zieleniecki.
Co ciekawe taka sytuacja – czyli wynajmowanie odpłatne boisk dla Jagiellonii – trwała sobie od 6 lat i nikomu wcześniej to nie przeszkadzało. Ponadto, jak uzasadniał Prezydent Białegostoku w piśmie o rozwiązaniu umowy najmu terenów, stowarzyszenie nie składało żadnych raportów finansowych, ani z prowadzonej działalności. Tylko, że stowarzyszenie zawsze składało raporty kilka razy do roku. Za każdym razem, gdy ubiegało się o dotacje i za każdym razem, kiedy zostało o to poproszone. To także zostało potwierdzone przez członków Komisji Rewizyjnej podczas czynności kontrolnych.
Komisja Rewizyjna bardzo dokładnie sprawdziła całą dokumentację dotyczącą umowy pomiędzy Miastem Białystok, a Stowarzyszeniem. Ze wstępnych ustaleń wynika, że Prezydent Białegostoku nie miał żadnych podstaw do jej rozwiązywania. To zresztą potwierdził sąd pierwszej jak i drugiej instancji kilka miesięcy temu. Mimo tego, Prezydent nadal nie widzi podstaw do nawiązania normalnych relacji z członkami Stowarzyszenia i przyznania dotacji na działalność statutową. I nie przekonuje go fakt, że obecnie na zajęcia do MOSP – u uczęszcza ponad 500 dzieci, które nie mają wsparcia finansowego niezbędnego do wyjazdów na zawody sportowe.
- Będę wnioskował o uznanie skargi Miejskiego Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego za zasadną. Na kolejnym posiedzeniu Komisji Rewizyjnej poddam pod głosowanie projekt uchwały w tej sprawie. Jej treść zostanie przedstawiona Radzie Miasta, o ile zostanie przegłosowana przez członków naszej komisji – powiedział po odczytaniu raportu kontroli szef Komisji Rewizyjnej – Piotr Jankowski.
Skoro Komisja Rewizyjna była w stanie ustalić takie fakty w dość szybkim terminie, powstaje pytanie – jakim cudem aneksu do umowy, ani raportów stowarzyszenia – nie zauważyli prezydenccy urzędnicy? Skleiły im się kartki w dokumentacji? Bo jak widać, dokumentacja nie została zagubiona, jak w przypadku dofinansowania Jagiellonii. Mamy jeszcze jedną teorię odnośnie tego stanu rzeczy – w urzędzie pracuje dywersant, który celowo podpowiada Prezydentowi Białegostoku, co ma robić, aby ten ośmieszał najwyższy urząd w naszym mieście.
Komentarze opinie