Reklama

Skuteczna walka z wirusem ASF wymaga uporządkowania spraw z Polskim Związkiem Łowieckim

10/12/2019 13:05

Pomimo prób czynionych już od ponad 10 lat, kwestia wirusa ASF wciąż nie jest załatwiona. Nowe ogniska pojawiają się w kolejnych regionach Polski, co bardzo mocno przeszkadza hodowcom bydła. Winy w tym europoseł Krzysztof Jurgiel, ale i poseł Kazimierz Gwiazdowski upatrują w Polskim Związku Łowieckim, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.

Choć wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, dla trzody chlewnej jest śmiertelny. To w oczywisty sposób utrudnia prowadzenie gospodarstwa, zwłaszcza, jeśli produkcja rolna nastawiona jest na hodowlę i sprzedaż trzody chlewnej. Od ponad 10 lat nie tylko nasze województwo, ale także inne regiony kraju, nie są w stanie poradzić sobie z tym problemem. Pojawiały się różne sposoby i pomysły na walkę, jak też i ograniczenie możliwości rozprzestrzeniania się wirusa, ale jak dotąd mało skuteczne.

Jednym z nich jest tak zwana bioasekuracja, która przynosi już efekty. Ale problemem jest wciąż odstrzał dzików, które są największymi roznosicielami choroby. Nakaz ten został zapisany już dwa lata temu w ustawie o sanitarnym odstrzale dzików. Nie był to typowo polski wymysł, ponieważ ustawę przyjęto na wniosek Komisji Europejskiej, zaś wykonawcą jej miał być Polski Związek Łowiecki. I jak mówił niedawno poseł Kazimierz Gwiazdowski, wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa, z obowiązku sanitarnego odstrzału dzików związek łowiecki się nie wywiązuje.

- Dzisiaj zgłasza się do mnie bardzo dużo rolników i mówią, że te dziki nadal są. Nie wiem gdzie tutaj tkwi błąd. Bo przecież lekarz powiatowy może zarządzić sanitarny odstrzał dzików. I nie wiem, czy jest bojaźń tych lekarzy powiatowych, żeby o tym sanitarnym odstrzale dzików decyzje podejmować. Musimy to przeanalizować – mówił poseł PiS Kazimierz Gwiazdowski.

Podkreślał, że w trakcie kampanii wyborczej, kiedy jeździł po całym województwie podlaskim, rolnicy zgłaszali mu właśnie ten problem – związany z brakiem odstrzałów sanitarnych. Dotyczyło to rolników wielu wsi na Podlasiu, niezależnie od części naszego regionu. Sytuacja jest co najmniej dziwna, ponieważ na odstrzały sanitarne pieniądze są, więc nie powinno być problemów z realizacją tego zadania.

Załatwienie tego problemu widzi europoseł Krzysztof Jurgiel, który był wcześniej ministrem rolnictwa. Aby odstrzały sanitarne były faktycznie realizowane, jego zdaniem najpierw należy uporządkować sprawy związane z Polskim Związkiem Łowieckim, który nie do końca chce współpracować w tej materii.

- Mówiłem o tym od czterech lat. Ta organizacja nie spełnia swojej roli. Widzimy, że nie wykonanie zaleceń Komisji Europejskiej, czyli 1/10 dzika na kilometr kwadratowy, doprowadziła do tego, że już mamy ognisko na granicy województwa wielkopolskiego i lubuskiego. Tam już jest kilka ognisk. To jest bardzo niebezpieczne, bo dzik jest tym pierwszym wektorem, jeśli chodzi o ASF – mówił europoseł Krzysztof Jurgiel.

Zaledwie w ubiegłym miesiącu w gminie Suraż stwierdzono kolejne, już 48 ognisko wirusa ASF. Było to w gospodarstwie rolnym, w małej przydomowej hodowli, w której utrzymywano 4 świnie. Podjęto właściwe działania sanitarne, aby choroba się nie rozprzestrzeniała, ale jeśli nie będą podejmowane odstrzały sanitarne, żeby liczba dzików na kilometr kwadratowy była zgodna z zaleceniami Komisji Europejskiej, sytuacja już latem tego roku może stać się dramatyczna. W tym okresie bowiem wirus jest najbardziej aktywny.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ wild-pigs)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do