
Sąd zasądził wyższą karę od tej, jakiej domagał się prokurator. Wobec Syryjczyka, który przewoził nielegalnych migrantów i spowodował śmiertelny wypadek podczas ucieczki przed policjantami, orzekł 3,5 roku więzienia oraz 6-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Syryjczyk w procesie nie przyznał się do winy. Tłumaczył się, że z Niemiec na Podlasie przyjechał w celach turystycznych.
Do zdarzenia doszło w pierwszej połowie października ubiegłego roku na obwodnicy Wasilkowa. Wówczas Policja informowała o pościgu za samochodem. Szybko okazało się, że ten samochód uciekał, ponieważ w środku siedziało kilku nielegalnych migrantów, którzy przedostali się do Polski z Białorusi. Niestety, jeden z pasażerów zginął, ponieważ kierowca tego samochodu najpierw stracił nad nim panowanie, potem uderzył w barierki i jeszcze wjechał w ciężarówkę. Sprawca został zatrzymany i trafił tymczasowo do aresztu, w którym przebywał do czasu wydania orzeczenia przez sąd.
We wtorek, 29 marca, sąd rozpoznał tę sprawę. Syryjczyk w wieku 24 lat – bo to on prowadził pojazd – od ośmiu lat mieszkał w Niemczech. Tłumaczył się przed sądem, że na Podlasie przyjechał w celach turystycznych i że nie wiedział, że przewozi nielegalnych migrantów. Wyjaśniał, że znajomy poprosił go o przewiezienie kilku osób, a on tak z dobrego serca, bo jest osobą uczynną, po prostu to zrobił. O tym, że przewozi nielegalnych migrantów, czyli pomaga w przestępstwie, miał dowiedzieć się, kiedy grupa innych Syryjczyków była już w środku. Oskarżony twierdził, że został zmuszony do ucieczki przed Policją, bo jeden z pasażerów przyłożył mu nóż do brzucha i groził śmiercią.
Sama ucieczka też powodowała zagrożenie w ruchu lądowym, ponieważ momentami oskarżony mężczyzna jechał nawet około 160 km/h. Oprócz tego Syryjczyk twierdził, że nie wziął żadnych pieniędzy za kurs. Z tym, że kompletnie nie zgadzało się to z zeznaniami przewożonych przez niego nielegalnych migrantów. Zeznali oni w procesie, że zapłacili za przejazd spod granicy polsko – białoruskiej do Niemiec.
- To miała być przysługa dla przyjaciela, nieodpłatna. Po prostu chciałem pomóc, bo taką mam naturę. Długo pracowałem w Czerwonym Krzyżu. O tym, że moi pasażerowie nielegalnie przekroczyli granicę z Białorusi dowiedziałem się dopiero w samochodzie. To był szok. Przestraszyłem się, że wpakowałem się w nielegalną sytuację. Nie wiedziałem, jak się zachować. Może to dlatego się nie zatrzymałem. Bardzo żałuję tego co się zdarzyło – mówił oskarżony przed sądem.
Jego obrońca wnioskowała o możliwie niski wymiar kary za wypadek i ucieczkę przed policyjną kontrolą oraz o uniewinnienie od zarzutu pomocnictwa do nielegalnego przekroczenia granicy. Z kolei prokurator domagał się 3 lat pozbawienia wolności i 5-letniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Sąd był jednak innego zdania niż obrońca i prokurator, bo Syryjczykowi wymierzył karę 3,5 roku więzienia oraz 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. W uzasadnieniu sędzia Andrzej Kochanowski z Sądu Rejonowego w Białymstoku stwierdził, że przemyt ludzi to nie jest działalność amatorska.
- Wykluczam taką sytuację, że oskarżony miałby tylko z chęci pomocy, bo akurat był w Polsce, pojechać na granicę i odebrać te osoby. Uciekał, bo wiedział w czym bierze udział. Od początku wiedział na co się pisze, znał ryzyko z tym związane. A kiedy pojawił się patrol policji, podjął decyzję o tym, że będzie po prostu uciekać. Uciekać, jak się później okazało, za cenę ludzkiego życia i ludzkiego zdrowia – mówił sędzia Andrzej Kochanowski.
Tym samym sąd absolutnie nie dał wiary w tłumaczenia oskarżonego obywatela Syrii. Choć ten przed sądem starał się przekonać, że jest jedynym żywicielem rodziny, która mieszka w namiotach UNICEF-u w Syrii, więc nie może iść do więzienia. Choć na wycieczkę pod polską granicę było go stać i to nawet w czasie, kiedy obowiązywał pod granicą stan wyjątkowy uniemożliwiający wjazd kogokolwiek spoza grona mieszkańców i przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą na obszarze nim objętym.
- Przemyt ludzi przez białoruską granicę już od dłuższego czasu jest pewnym mechanizmem i nie jest to mechanizm ani amatorski, ani opierający się na wolontariacie. Tu w grę wchodzą – po pierwsze – duże pieniądze, po drugie – w grę wchodzi – duża polityka międzynarodowa – uzasadniał swoje orzeczenie sędzia Kochanowski. – Gdyby faktycznie było tak, że oskarżony zaplątał się na granicy, zabrał przypadkowe osoby, to powstaje logiczne pytanie – po co więc miałby uciekać przed policją? Uciekał, w mojej ocenie dlatego, bo wiedział w czym bierze udział i znał ryzyko z tym związane – dodał.
W tym przypadku to ryzyko kosztowało życie jednego człowieka i zdrowie kilku innych, którzy zostali ranni. Sędziego przed wydaniem takiego orzeczenia nie przekonały łzy oskarżonego, bo trzeba wiedzieć, że Syryjczyk płakał na sali rozpraw. Nie przekonały także twierdzenia obrońcy, że oskarżony jest w złym stanie psychicznym. Orzeczona kara 3,5 roku więzienia oraz 6-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych nie jest prawomocny. Zatem oskarżony będzie mógł go jeszcze zaskarżyć. Jeśli nawet tak się stanie, to Syryjczyk nadal będzie musiał przebywać w areszcie, ponieważ sąd nie zgodził się na uchylenie mu tymczasowego aresztu
(Cezarion/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie