
Po lutowym proteście pielęgniarek i położnych pracujących w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, wygląda na to, że pożary zostały zażegnane. Tzw. porodówka funkcjonuje normalnie. Stąd też ciężarne kobiety, które pytały naszą redakcję o to, czy w razie porodu powinny się spodziewać utrudnień w przyjęciu do szpitala, uspokajamy, że: nie. Przedstawiciele USK nas o tym zapewnili.
Powtórka z sytuacji z lutego tego roku na razie nam nie grozi? Na to wygląda.
Sytuacja z położnymi wróciła do normy. Nie ma żadnych problemów. Sytuacja kadrowa jest stabilna, a pacjentkom nie grozi sytuacja z lutego - tak zapewniała nas kilka tygodni temu Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Na dzień dzisiejszy nic w tym temacie się nie zmieniło.
Przypomnijmy, że w lutym 2019 r. kilkadziesiąt położnych z USK wzięło zwolnienia lekarskie. Obsada kadrowa na kilku oddziałach stała się na tyle mała, że dyrektor placówki ogłosił, że wstrzymuje przyjęcia rodzących i będą one kierowane do szpitala wojewódzkiego. Oficjalnie położne były chore, natomiast nikt nie miał wątpliwości, że to forma akcji protestacyjnej przeciwko niskim pensjom i przeciążeniu obowiązkami. Zaistniała sytuacja musiała się odbić również na kobietach pracujących w "Śniadecji". Informowały one naszą redakcję, że w wyniku coraz większej liczby ciężarnych w tym szpitalu, zaczyna brakować rąk do pracy, a tutejsze położne przestają dawać radę, by zapewnić wszystkim rodzącym odpowiednią opiekę. Jednocześnie nasze rozmówczynie nie kryły, że czują się oszukiwane w kwestii zarobków i podwyżek płac. Jednocześnie podnoszą przeciążenie obowiązkami i zbyt małą liczbę etatów. Podkreślają, że pracuje ich zbyt mało, by zapewnić optymalną opiekę pacjentkom, a młode osoby przychodzące do pracy szybko się zniechęcają i rezygnują.
Po tym, gdy sytuacja w USK wróciła do normy, nie otrzymaliśmy sygnałów, by mogło dojść do powtórki z lutego. Natomiast Malinowska-Olczyk z USK nie odpowiedziała na nasze pytanie, na jakim etapie są rozmowy między dyrekcją szpitala a środowiskiem położnych.
(Piotr Walczak / Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie