
Być może mężczyzna nie usłyszałby tylu zarzutów, gdyby nie zawiadomienie skierowane do śledczych od jednego z białostockich lekarzy o próbie szantażu. Sprawa znalazła swój finał w sądzie, w którym orzeczony został już prawomocny wyrok 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności wobec mężczyzny, który szantażował białostocką kurię i groził lekarzowi porwaniem jego córki.
Do przestępstw dochodziło w pierwszych miesiącach 2020 roku. Wówczas oskarżony mężczyzna kupił telefon na kartę podając fałszywe dane. Z tego telefonu szantażował lekarza, który prowadził ciążę partnerki oskarżonego. Żądał 2 milionów złotych, w zamian za nieporywanie dziecka. Bo gdyby takie pieniądze nie zostały przekazane, miała zostać porwana córka lekarza. Sprawa trafiła na Policję i później śledztwo potoczyło się błyskawicznie.
Mężczyzna został dość szybko namierzony i okazało się, że w jego telefonie znajdują się dowody na inne przestępstwa. Były tam maile wysyłane przez niego do białostockiej Kurii, które także były próbą szantażu. I też domagał się 2 milionów złotych w zamian za to, że nie nagłośni sprawy przestępstwa seksualnego, którego nie był nigdy ofiarą. Późnej jeszcze okazało się, że oskarżony oszukał hurtownię kwiatów, w której zresztą pracował. Takie pomysły przyszły oskarżonemu do głowy na początku epidemii koronawirusa. Mężczyzna, jak się później tłumaczył, wystraszył się, ponieważ w hurtowni, w której pracował, spadły dochody i pojawiły się problemy z wypłatą. W tym czasie on i jego partnerka oczekiwali na przyjście dziecka.
- To był dla mnie bardzo ciężki czas. Wpadł mi bardzo głupi pomysł do głowy. Bardzo tego żałuję. Wstyd mi – powiedział przed sądem pierwszej instancji oskarżony mężczyzna.
Ten sąd orzekł w kwietniu tego roku wobec niego karę jednego roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 10 tys. złotych. Od wyroku odwołały się wszystkie strony. Jednak apelacja oskarżonego nie została uwzględniona. Sprawę rozpoznawał zatem Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który podwyższył karę oskarżonemu do 2 lat i 8 miesięcy więzienia. Sędzia Sławomir Wołosik stwierdził, że było to przestępstwo o dużej szkodliwości społecznej, ponieważ w grę wchodziła groźba zamachu na życie lub zdrowie dziecka. I na dodatek – jak stwierdził sąd – oskarżony działał umyślnie.
- Dążenie do poprawy własnej sytuacji majątkowej nie może odbywać się kosztem krzywdy innych osób – argumentował sędzia Wołosik.
To orzeczenie kończy proces, ponieważ wyrok jest już prawomocny. Mężczyzna za to, że szantażował białostocką kurię i groził lekarzowi porwaniem córki oraz dokonał oszustwa na rzecz hurtowni kwiatów – które już zostało naprawione – będzie musiał spędzić w więzieniu prawie trzy lata.
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie