
Sytuacja w Biebrzańskim Parku Narodowym jest opanowana, jak usłyszeliśmy na miejscu w miniony czwartek. Ale pożar jeszcze nie został całkowicie ugaszony. Wszystko może się skończyć dziś, lub jutro, albo za kilka dni. Tu najwięcej zależy od pogody, a w szczególności od siły i kierunku wiatru. Piękne jest to, że w tak trudnej sytuacji, na pomoc strażakom i wszystkim, którzy walczą z żywiołem ognia, ruszyły setki ludzi.
Najtrudniej walczyć z żywiołem ognia było z minionego wtorku na środę, kiedy pożar zaczął nagle rozprzestrzeniać się w błyskawicznym tempie. Na miejscu byli już strażacy z różnych jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, jak też strażacy z Państwowej Straży Pożarnej, dodatkowo wspierani przez Wojska Obrony Terytorialnej oraz okolicznych mieszkańców. Wiejący wiatr oraz ogień pojawiający się w różnych miejscach jednocześnie były prawdziwym wyzwaniem dla wszystkich, którzy gasili pożar i pomagali w walce z żywiołem.
- Byliśmy wspierani przez państwową straż. Z nami były jednostki z sąsiadującej gminy, z gminy Jaświły, z gminy Trzcianne. Tak, że mieliśmy wsparcie z innych jednostek ochotniczych, jak również i z Państwowej Straży Pożarnej z Moniek – mówi naszej redakcji Adam Jędrys, Komendant Miejsko-Gminny w Goniądzu.
- Po rozmowie przed chwilą z panem generałem, z dowódcą, z szefem wojewódzkim Państwowej Straży Pożarnej, to z jego wiedzy, ten obszar, około 6 tysięcy hektarów, jest opanowany. W sensie takim, że nie rozprzestrzenia się on na zewnątrz. Miejmy nadzieję, że skupimy się tylko do ochrony i w ramach jakiegoś monitoringu w ramach tych sześciu tysięcy. Natomiast trudno przewidzieć na dzień dzisiejszy, jaka to będzie skala i czy to wszystko potrwa jeszcze dzień, czy tydzień, bo warunki pogodowe, susza, wiatr niesprzyjający, to nie napawa optymizmem. Aczkolwiek zapowiadane są jakieś tam opady deszczu. Miejmy nadzieję, że to niebo też się nad nami zlituje – powiedział z kolei Grzegorz Dudkiewicz, burmistrz Goniądza.
I faktycznie, dziś trudno jest ocenić jak długo jeszcze potrwa walka z żywiołem ognia. Strażacy wciąż gaszą obszar, który wydzielili do gaszenia, zaś z góry samoloty patrolują teren Biebrzańskiego Parku Narodowego i sprawdzają czy nie ma nowych zarzewi ognia. W dzień jest trudniej, ponieważ świeci słońce. Dopiero po zmroku wszystko widać wyraźniej, jeśli chodzi o płonące bagna. Za to w dzień widać z kolei ogrom zniszczenia, jaki pozostawił po sobie ogień. Na razie nikt nie podejmuje się podać liczby zwierząt, które zginęły w pożarach, jak i strat innego rodzaju. Na to wszystko przyjdzie jeszcze pora po całkowitym ugaszeniu ognia.
W tej chwili to co widać i to bardzo wyraźnie, to odruch ludzi dobrej woli na trud wszystkich, którzy pomagają w gaszeniu pożarów. Pomoc przede wszystkim popłynęła do strażaków. I trudno się dziwić, ponieważ to oni są pierwszymi bohaterami tej tragedii. W ciężkich strojach, obładowani sprzętem muszą iść nawet po kilka kilometrów, aby tam walczyć z ogniem. Na tereny bagienne nie da się dojechać niczym, żadnym samochodem, wszystko praktycznie trzeba nosić ręcznie. Czasami i tylko do tych miejsc, gdzie się jeszcze da, dojeżdżają quady dowożące strażakom wodę oraz posiłki. Bo z uwagi na to, że strażacy, ale także terytorialsi, policjanci, leśnicy i okoliczni mieszkańcy pomagają w walce z ogniem, to do remizy w Goniądzu trafiło już bardzo dużo produktów żywnościowych, w tym ciepłe posiłki, woda, a nawet i słodycze – bo jak mówili darczyńcy, wszyscy muszą szybko nabrać sił i osłodzić sobie trudy akcji gaśniczej.
- Był problem z wodą, z różnego rodzaju wyżywieniem. Zatem zostało już przekazane tutaj dla strażaków, ale też przedstawicieli innych służb, którzy walczą z pożarem, ponad 150 posiłków. Dzisiaj jedzie ponad 300 posiłków, woda i też przekazaliśmy środki do dezynfekcji, bo pamiętajmy, że cały czas jesteśmy na pierwszej linii ognia jeszcze z koronawirusem – powiedział marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki. – Ale też dzisiaj na zarządzie województwa podlaskiego podjęliśmy uchwałę o wsparciu tych ochotniczych straży pożarnych, które tutaj, na pierwszej linii ognia walczą z pożarem tu w Biebrzańskim Parku Narodowym. To jest 300 tys. złotych z budżetu województwa. To się dobrze wpisuje w to, co robimy od początku naszej kadencji – dodał Artur Kosicki.
Do Goniądza dotarli z pomocą także piłkarscy weterani Jagiellonii z drużyny Jagiellonia Allstars. Przywieźli świeże kanapki, które przekazali na ręce komendanta straży pożarnej w Goniądzu. Chwilę później dotarli też na miejsce z pomocą kibice Jagiellonii Białystok. Ale jak powiedział naszej redakcji Maciej Kudrycki, były bramkarz żółto-czerwonych, piłkarze sami się skrzyknęli w kilka chwil i przekazali z prywatnych środków ponad 1000 złotych, za które zostały kupione kanapki strażakom, leśnikom, policjantom, żołnierzom i mieszkańcom biorącym udział w akcji gaśniczej. Piłkarze dowieźli je w miniony czwartek własnym samochodem.
- Chcieliśmy wyrazić taką solidarność, żeby ci ludzie wiedzieli, że jeszcze mają kogoś za plecami, że ten drugi front też potrzebuje, aby tę katastrofę jak najszybciej ugasić. W ciągu godziny w zasadzie zebraliśmy pieniądze na zakup jedzenia, rano je odebraliśmy i przywieźliśmy tutaj razem z kolegą Robertem Speichlerem, który też jest członkiem naszej drużyny. Wszyscy się cieszymy, że mogliśmy choć tak pomóc – mówi w rozmowie z naszą redakcją Maciej Kudrycki z drużyny Allstars Jagiellonia.
- Ta pomoc płynie – można powiedzieć – szerokimi strumieniami. Zaczynając od mieszkańców miasta i gminy Goniądz, przez kola gospodyń wiejskich, które działają na terenie naszej gminy, ale też z szeroko pojętego krańca Polski. Wszyscy, z sąsiednich miast, gmin, wsi, okolic, wszyscy deklarują jakąś pomoc, czy to żywieniową, czy wsparcie z dowiezieniem wody. Dla mnie szczególnie wczorajszy dzień był mega i z tego miejsca chciałbym wszystkim podziękować, którzy walkę tych strażaków w tym pożarze doceniają – powiedział Grzegorz Dudkiewicz, burmistrz Goniądza.
- Jesteśmy zaskoczeni, że społeczeństwo potrafi się tak zorganizować i dostarczać tę żywność strażakom. Zarówno firmy prywatne, jak i osoby pojedyncze przynoszą konserwy, chleb i różnego rodzaju produkty spożywcze – i dziękował wszystkim darczyńcom Adam Jędrys, Komendant Miejsko-Gminny Straży Pożarnej w Goniądzu.
Mieszkańcy Goniądza i okolicznych miejscowości twierdzą, że nigdy dotąd aż tak ogromnego pożaru nie było, choć wielokrotnie wcześniej płonęły torfowiska i lasy. Strażacy oraz inni biorący udział w akcji gaśniczej prosili, aby jeśli ktoś może, modlił się o deszcz. Deszcz to obecnie to najbardziej potrzebna rzecz w Biebrzańskim Parku Narodowym, bo wszystko inne jest już w magazynach. Zapasów jedzenia i picia zgromadzonych w remizie wystarczy z pewnością na kilka dni.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie