Reklama

Szesnaście to już legal

07/10/2013 18:00
O planach, inspiracjach i stygmacie "X-Factor" z tegorocznym objawieniem polskiej sceny muzycznej, Dawidem Podsiadło rozmawiał Paweł Waliński.
Zaczniemy tabloidowo – czy przy okazji supportowania jej koncertu rwałeś Lanę del Ray?
Starałem się, ale chyba mi nie wyszło. Zagadałem, ale powiedziała, że nie słyszała nas, bo robiła sobie włosy i nie ogarnęła supportu. Ale dałem jej płytę, więc jest szansa, że kiedyś ją usłyszy
I tour po Stanach?
No!
Jest pewien rozdźwięk. W wywiadach powołujesz się na inspirację muzyką z rejonów new rock revolution: The Strokes, Arctic Monkeys, a krytycy muzyczni – w tym ja - z kolei chcieliby cię bardziej wpisać w szufladkę folkową: Nick Drake, Tim Buckley, może nawet wczesny Bolan...
Uwielbiam folkowe klimaty! Będzie to na pewno słychać na drugiej płycie. Buckley – bardzo mi się podoba jeśli ktoś mnie do niego porównuje. Słucham dużo rzeczy w stylu Iron & Wine, Vandaveer, The Head & The Heart, James Vincent McMorrow – tacy, którzy siedzą z gitarą – Patrick Park i Patrick Watson. Proste gitary, jakieś smyczki w tle i gość, który sobie śpiewa i zwykle ma wielką brodę. Też będę miał taką kiedyś... choć Buckley nie miał. Mam takie momenty że raz słucham rzeczy rockowych, a czasem takich ładnych prostych piosenek.
Nowy materiał... Ponoć ma być mroczniejszy... Czyli bardziej... rockowy?
Mroczniejszy tak, rockowy nie. Bardziej elektroniczno-folkowy. Na razie stuprocentowo skończonych mamy pięć utworów i kilka pomysłów. Dużo akustycznych brzmień, syntezatory i inne, fajne dźwięki. Założyłem na przykład but Bogdana [Kondrackiego, producenta płyty Dawida Podsiadło – red.] i tak u niego o panele tupałem do takiego fajnego, folkowego numeru. I oj, zupełnie inaczej by ten numer bez tego buta brzmiał. Teksty będą też bardziej sprecyzowane – na przykład jednym z pierwszych numerów: krew, morderstwo, gość nie wie co zrobił – czy to zrobił – i to zostaje do własnej interpretacji. Nowy album będzie – jak myślę – bardziej angażował. Nie ma relaksu – w tej płycie będziesz aktywnie uczestniczył i będziesz napędzany każdym kolejnym utworem. Do lektury wielokrotnej. Proste, krótkie, dosadne numery.
W kierunku folkatroniki skandynawskiej – Psapp i taj dalej?
Nie, chyba jeszcze nie Skandynawia. Będzie to brzmiało bardziej brytyjsko.
Bogdan to czarodziej – wiadomo. Ale chodzi też opinia, że w studio bywa trochę tyranem... Jak się wam pracowało?
No, jak Bogdan ma wizję, to słyszysz zdecydowane "NIE!" (śmiech). Ale też zdziwiłem się, kiedy pokazał mi co robił kiedyś – Kobong. Byłem w szoku. Facet wracał ze sceny z rozwaloną twarzą i lała się krew, a już na backstage"u był tym Bogdanem , którego znam, super miłym człowiekiem... Ale faktycznie nasze stosunki są przyjazne, wyluzowane. Patrząc na dorobek pomyślałbyś, że jakiś debiutant z talent show nie będzie miał nic do powiedzenia, ale Bogdan zresetował się i po prostu wsparł mnie doświadczeniem. Nigdy nie traktował mnie jak dzieciaka, dał mi mówić.
Macie już jakieś terminy?
Druga płyta – żeby powiedzieć bezpiecznie – ukaże się we wrześniu 2014. Plus praca z zespołami, w których gram: Reaching for the Sun i Curly Heads. Po kolei - poplanujmy: Curly Heads, solowa, Curly Heads, solowa, Reaching for the Sun...
Czy po X-Factorze było mocne ciśnienie, żeby płyta była zaraz?
Mieliśmy po prostu podpisać kontrakt z wytwórnią. A ciśnienia nie odczuwałem, bo akurat miałem wtedy ciężki okres: matura, prawo jazdy, jakieś sercowe sprawy – co może brzmi błaho – ale było dla mnie wtedy bardzo istotne...
...bo to zawsze jest najważniejsza rzecz w momencie, kiedy się dzieje...
Dokładnie! Ale przez kilka miesięcy nie rozmawiałem z wytwórnią, choć utrzymywaliśmy kontakt. Bo byłem w sumie mocno zaparty. Bałem się słowa: wytwórnia, korporacja, kontrakt. Ale po rozmowie z bliskimi spotkałem się z wytwórnią, pogadaliśmy, ustaliliśmy kto ma jakie oczekiwania i obawy. No i zaraz potem podpisaliśmy kontrakt i zaczęliśmy pracować.
A masz wrażenie, że ludzie którzy cię słuchają to jednak dwie rozdzielne grupy? Że jedni słuchają cię dla przebojowego singla i X-Factor, a inni dlatego że wydałeś po prostu bardzo fajną płytę?
Nie myślałem o tym wcześniej, ale na koncertach mamy kilka rzędów bardzo młodych dziewczyn. Nieletnich (śmiech)...
Szesnaście to już legal...
Aaaaaa, to spoko (śmiech). Ale publiczność jest zwykle wymieszana, co mi się podoba. Są ludzie w wieku mojej mamy, którzy na koncert przychodzą ze swoimi rodzinami. Są zakochani nastolatkowie. Są dziewczyny... które lubią może tylko singiel, ale jarają się. Przychodzą fanki One Direction (śmiech). W większości są to młodzi ludzie i raczej kobiety. Ale też podoba mi się że czasem widuję nawet i starsze panie, które nawet jeśli nie znają angielskiego, starają się śpiewać. I to je porywa. Było! Ale fajnie, że są ludzie, którzy lubią to co robię w oderwaniu od programu.
Polska scena. Co polecasz?
Mela Koteluk, Myslovitz... Słuchałem właśnie ostatniej płyty i - choć inna od poprzednich - podobała mi się. Maria Peszek. Brodka i "Granda". Tomasz Makowiecki ze swoją nową płytą...
Ostatnie pytanie... Kto i co złego ci robi, że w "Trójkątach i kwadratach" tak jęczysz? Tak, tam jest zapętlone takie "miauuu".
W "Nieznajomym"?
W "Trójkątach...".
(śmiech) To takie "miauuu"?
Tak. Kto i co złego ci tam robi?
(śmiech) Nie, nikt mi tam złego nie robi. Bogdan to wymyślił. Powiedział, żebym zajęczał - a lubię chórki i harmonie – zajęczałem. On mówi: "krócej!". Ja na to: "miauuu". On: "idealnie!". I dodawałem kolejne głosy... Chyba wyszło przyjemnie.

[wzslider]

 

(foto: Piotr Narewski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do