Jedna aplikacja na telefony pobudziła do protestów tysiące taksówkarzy na całym świecie. Skarżą się, że przez nią nie mogą normalnie pracować, ani zarabiać na własne utrzymanie. Niebawem będzie dostępna także w Polsce.
Obecnie aplikacje na telefony to najszybciej rozwijająca się gałąź technologii. Pisaliśmy już o tym, że niektóre z nich sąkompletnie bezużyteczne. Jednak coraz więcej, zwłaszcza młodych osób, uwielbia szukać mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy dostępnych w telefonie komórkowym. Tym razem tysiące taksówkarzy na nogi postawiła aplikacja „Uber”, która szybko zjednuje sobie wielu użytkowników.
„Uber” to prosta platforma kontaktowa pomiędzy użytkownikami. Za jej pomocą można skontaktować potencjalnego pasażera, który chce być przewieziony z punktu X do punktu Y, z kierowcą, który może go podwieźć. I w tym jest sedno, ponieważ tym kierowcą wcale nie musi być taksówkarz. Zwłaszcza w dużych miastach aplikacja ma rację bytu, bo jeśli ktoś przemierza z jednego końca miasta na drugi może zabrać pasażera za znacznie mniejszą opłatą niż zrobiłby to taksówkarz dowolnej korporacji.
Aplikacja postawiła na nogi rzesze taksówkarzy. W Belgii wymusili oni nawet zakaz jej używania. Tam w żadnym z miast nie da się jej używać. Niebawem kontrowersyjna aplikacja pojawi się w Polsce. Ciekawe czy u nas też taksówkarze będą protestować wzorem swoich kolegów między innymi z Londynu lub Berlina.
Komentarze opinie