Reklama

Tajemnicza historia przyczepki z Mickiewicza, która jest i nie jest pojazdem samochodowym

28/06/2021 15:41

Są przyczepki słuszne, które można stawiać i są przyczepki niesłuszne, których stawiać nie można, nawet po opłaceniu miejsca postojowego. I w sprawie takiej słusznej przyczepki wiadomo, że jej postój nie był opłacony, ale nie wiadomo w zasadzie kto ją ustawił i do kogo należała. Bo to akurat zabronione.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, że w Białymstoku mieszkańcy nie są równo traktowani, to mamy kolejny argument i fakty, które tę tezę potwierdzają. Przyczynkiem stała się przyczepka ustawiona przez działaczy Stowarzyszenia dla Polski, na której umieszczono wizerunki wraz z nazwiskami radnych, którzy głosowali za wyrzuceniem majora Łupaszki z grona patronów Białegostoku. Jak już informowaliśmy na naszych łamach, krótki, bo zaledwie 15-minutowy postój przyczepki na ulicy Legionowej, został opłacony, a mimo to kierowca został ukarany mandatem przez Straż Miejską.

Pisaliśmy też na naszych łamach, że blisko rok temu identyczna przyczepka, tylko z inną treścią, stała kilka dni na miejscu postojowym, też w płatnej strefie parkowania, na ulicy Mickiewicza. Ale tam Straż Miejska nawet się nie pojawiła. Dziś wiadomo jeszcze, że postój ten nie był opłacony. Wynika to z odpowiedzi na interpelację radnej Katarzyny Ancipiuk, która pytała o to na początku miesiąca.

Zarówno przepisy ustawy o drogach publicznych, jak również wskazanej uchwały, w której podejmowaniu, jako Radna Rady Miasta Białystok brała Pani udział, wyraźnie wskazują, iż opłaty w strefie płatnego parkowania pobierane są za postój pojazdów samochodowych, natomiast przywołana w interpelacji przyczepka, bez wątpienia pojazdem samochodowym nie jest” – odpisał z upoważnienia prezydenta Białegostoku Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta.

Mimo, że konstrukcyjnie jest przystosowana do tego, by stanowić część pojazdu samochodowego. Ale kwestia braku opłaty za postój przyczepki, to jedyna wiadoma w całej sytuacji. Nie wiadomo dlaczego interwencji nie podjęła Straż Miejska, która powinna raczej ukarać mandatem tego, kto ją tam ustawił. Chyba, że przyczepkę ustawił prezydent Białegostoku, który sam sobie wydał pozwolenie na ten cel. Z tym, że tu pojawia się kolejna zagadka, czy aby na pewno był to prezydent Białegostoku?

Czy właścicielem owej przyczepki był Pan Prezydent Tadeusz Truskolaski?” – zwróciła się z pytaniem radna Katarzyna Ancipiuk w swojej interpelacji do prezydenta Tadeusza Truskolaskiego.

Dane osobowe właścicieli pojazdów samochodowych ustalane są według numerów rejestracyjnych i pozyskiwane na podstawie stosownych przepisów do prowadzenia konkretnego postępowania, w którym przetwarzanie danych ma podstawy prawne. Udostępnianie tych danych na potrzeby inne, niż te które były podstawą ich uzyskanie jest zabronione” – takiej odpowiedzi radnej udzielił ten sam Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta.

I taka treść znajduje się bezpośrednio pod wyżej cytowanym fragmentem, z którego wynika, że przyczepka nie jest pojazdem samochodowym. Żeby za chwilę się dowiedzieć, że jednak jest pojazdem samochodowym. Być może klimatyzacja w biurowcu na Słonimskiej nie działa, a upał zaszkodził piszącemu takie bezsensowne odpowiedzi. Ale tu okazuje się być tajemnicą, kto ustawił przyczepkę i dlaczego na stronie Miasta Białystok jest jej zdjęcie i informacja wprost nawiązująca do treści umieszczonej na bannerze, na tej przyczepce.

Bo w tej sytuacji, jeśli to Tadeusz Truskolaski, jako prezydent Białegostoku ustawił przyczepkę, to powinien nie tylko wnieść opłatę za pojazd jednak samochodowy, ale na dodatek ujawnić właściciela przyczepki i przekazać opinii publicznej jaka kwota wypłynęła z budżetu miasta z tytułu jej wynajmu. Jeśli zaś ustawił przyczepkę za prywatne pieniądze, to w jakim celu informuje o tym na oficjalnej stronie Miasta Białystok? Bo to by oznaczało, że dowolny mieszkaniec może domagać się umieszczenia informacji na oficjalnej stronie Miasta Białystok o swojej aktywności. W końcu i Tadeusz Truskolaski, i dowolny mieszkaniec miasta, to tacy sami mieszkańcy.

Sprawa ewidentnie wymaga więc dalszych wyjaśnień, jak i tego, dlaczego Straż Miejska raz interweniuje, a innym razem takich interwencji nie podejmuje. Wszyscy, z prezydentem Truskolaskim włącznie powinni być traktowani tak samo. Białystok to nie jest prywatne miasto prezydenta, ani jego urzędników, ani strażników miejskich. Dlatego ten temat będziemy drążyć dalej.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do