
Warto zapamiętać kilka nazwisk radnych, którzy deklarują się jako chrześcijanie i jednocześnie chyba nie za bardzo przeszkadza im profanacja symboli oraz wartości religijnych, której dopuszczają się środowiska LGBT podczas marszy i parad. Być może tacy „tęczowi chrześcijanie” liczą na głosy wyborców w jesiennych wyborach?
Rada Miasta nawet nie zajęła się stanowiskiem w sprawie planowanego w Białymstoku marszu równości. Przygotował je klub radnych Prawa i Sprawiedliwości, który ustami szefa klubu Henryka Dębowskiego próbował przekazać stanowisko, aby podjąć nad nim dyskusję, być może coś zmienić, albo dopisać. Nie, nie dopuszczono do głosowania w tej sprawie. Nie dopuszczono głosami radnych Koalicji Obywatelskiej, w której szeregach znajdują się przecież i radni prawosławni z Forum Mniejszości Podlasia.
- Od ponad tygodnia zbieramy podpisy przeciwko temu marszowi w Białymstoku. Zbiórka odbywa się w większości parafii z tego co wiem, we wspólnotach i kółkach różańcowych. Liczyliśmy bardzo, że nie trzeba będzie stawać na głowie, aby nie dopuścić do tego, by kolejny raz kpiono z naszych symboli i tego co nas ukształtowało jako ludzi kierujących się dekalogiem. Szkoda, że radni nie chcą słuchać mieszkańców, którzy ich wybrali – mówi naszej redakcji Danuta, parafianka kościoła Świętej Rodziny.
- Po tym głosowaniu chyba trzeba będzie porozmawiać poważnie z duchownymi w naszej cerkwi. I oni niech już rozmawiają z biskupem. To nieprawdopodobne, żeby radni prawosławni godzili się na przemarsz osób, które otwarcie kpią z wartości chrześcijańskich. My, prawosławni, też jesteśmy chrześcijanami i nie godzimy się na tęczowe marsze w Białymstoku. Czy któryś z naszych radnych pomyślał, że ten marsz będzie przechodził pod naszą główną świątynią? Nie zostawimy tego tak – to już słowa Barbary, wiernej cerkwi prawosławnej pod wezwaniem Świętego Jerzego na osiedlu Nowe Miasto.
To tylko dwie wypowiedzi, ale można ich zebrać całe mnóstwo w podobnym tonie. Mieszkańcy Białegostoku nie chcą marszu równości w swoim mieście, czemu dają liczne wyrazy w komentarzach na portalach społecznościowych i pod artykułami prasowymi na łamach lokalnych mediów. Są także osoby, dla których marsz równości jest oczekiwanym wydarzeniem, ale tych jest zdecydowana mniejszość. Radni Koalicji Obywatelskiej zdecydowali się chyba posłuchać mniejszości, skoro nie pochylili się nad przygotowanym stanowiskiem w sprawie planowanego na 20 lipca marszu równości w stolicy Podlasia.
- Osobiście nie jestem zwolennikiem ideologii LGBT, co nie znaczy że chciałbym zakazywać temu środowisku marszu – mówił w kuluarach Kurierowi Porannemu radny Karol Masztalerz, na co dzień organista w kościele na Starosielcach oraz prowadzący schole Boże Echo, który również większość głosów w ostatnich wyborach zdobył wśród wiernych kościoła katolickiego.
- W najmniejszym stopniu nie podoba mi się to, nie podoba mi się kpienie z religii, które miało miejsce w Gdańsku czy w Warszawie, parodia Najświętszego Sakramentu, czy mszy świętej w durszlaku na głowie. Niemniej nie możemy zakazywać ludziom, obywatelom, manifestacji w sprawie, którą oni uważają za słuszną – mówił radny Koalicji Obywatelskiej Marcin Moskwa, który uważał, że głosowanie nad stanowiskiem Rady Miasta w sprawie marszu równości w Białymstoku nie jest potrzebne.
Wygląda na to, że w Białymstoku radni Koalicji Obywatelskiej boją się lub nie chcą wchodzić w żadne interakcje ze środowiskami LGBT. Co można zrozumieć, skoro politycy tej formacji chodzą z tęczowymi barwami w takich marszach w Gdańsku, w Warszawie, za chwilę też w Poznaniu. I wydaje się, że być może mamy w stolicy Podlasia tęczowych chrześcijan, w tym także prawosławnych, głosujących w ramach klubu Koalicji Obywatelskiej, również bez drażnienia środowisk LGBT. Być może politycy zwyczajnie liczą na poparcie tych środowisk w wyborach jesiennych do polskiego parlamentu? O to niech już jednak pytają wyborcy swoich radnych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ lgbt)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie