Reklama

Temperatura wrzenia w Kurpiach Zielonych

04/10/2016 13:06

Kurpie Zielone są dla Podlasia tym samym czym Mazowsze dla województwa mazowieckiego. Folklorystyczną wizytówką nawiązującą do dawnej tradycji Kurpi, której spora część leży właśnie w województwie podlaskim. Przez lata ten Zespół Pieśni i Tańca uzyskał markę i rozpoznawalność, więc nawet mieszkańcy Białegostoku i okolic nie mający wiele wspólnego z tą formą kultury, znają tę nazwę. No to mamy dla Państwa informację – niebawem Kurpie mogą przejść do historii. Dlaczego? Bo ktoś tę historię chce napisać od nowa. Spora część członków grupy ma dość narastającego konfliktu z nową dyrekcją Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury uosabianej przez Cezarego Mielko oraz Joannę Gaweł, jego zastępcę.

Kim jest dyrektor Mielko? Dziennikarze kojarzą go jako czynnego polityka Platformy Obywatelskiej. W czasie ostatniej kampanii wyborczej był nawet szefem lokalnego sztabu wyborczego. W karierze zawodowej pracował już w WOAK i jako dyrektor w Centrum Kultury i Rekreacji w Supraślu. Od 2009 roku zajmował się Regionalnym Programem Operacyjnym specjalizując się w jego promocji i działaniach informacyjnych. Od 2011 znowu w WOAK najpierw jako wicedyrektor a od maja 2014 roku dyrektor. Ma szansę zapisać kolejną kartę w bogatym CV jako likwidator Kurpi Zielonych.

Czujemy się bezsilni

"Pisząc te słowa czujemy się niezręcznie, ale wobec porażającej ignorancji, niekompetencji, absurdalnych pomysłów i działań dyrekcji WOAK czujemy się bezsilni, oszukani, zlekceważeni i w zasadzie pozbawieni możliwości kontynuowania naszej pasji – wspólnego tańczenia i śpiewania w zespole. Dyrekcja WOAK nie uważa za stosowane z nami rozmawiać, nie rozmawia też z naszym kierownikiem artystycznym Panem Andrzejem Dyrdałem, osobą, która 35 lat swojego zawodowego życia poświęciła Kurpiom Zielonym. Pan Cezary Mielko i Pani Joanna Gaweł uważają, że mają monopol na mądrość" – tak pisze 21 członków zespołu do marszałka Leszczyńskiego. Kolejne kilkanaście podpisuje się po zarzutami na portalu internetowym, na którym zamieszczono list.

Szukając informacji o Kurpiach zapytaliśmy o nie znajomego, który kiedyś współpracował zarówno z zespołem jak i ich dyrektorem.

Wiesz, ogólnie tancerze to takie dziwne środowisko. Jak wszyscy artyści są trochę zwariowani i reagują nerwowo na zmiany. Ale ci z Kurpiów to fajna grupa i dobrze się z nimi pracuje. Są mega profesjonalni i pracowici, a poza tym spokojni i naprawdę ciężko ich wkurzyć. Bo tańczą dlatego, że chcą, mogą i lubią a nie dlatego, że muszą – mówił mi znajomy tancerz, obecnie właściciel jednej z bardziej znanych szkół tanecznych w Białymstoku.

Znając dobrze ludzi z Kurpi Zielonych i słysząc, że napisali list ze skargą na władze WOAK kiwa głową ze zdziwieniem:

Musiała im ta dyrekcja dopiec do żywego – mówi.

Nie będzie kabaretu! Będzie chór!

W telegraficznym skrócie sprawa wygląda tak: nowa dyrekcja postanowiła w zespole wprowadzić nowe porządki. Mniej więcej jak niegdyś dozorca Anioł z kultowego serialu "Alternatywy 4": Nie będzie kabaretu, będzie chór".

Jak powiedziała tak zrobiła. Zaczęło się od odsunięcia człowieka, który przez 35 lat współtworzył wysoką markę Kurpi Zielonych. Andrzej Dyrdał został odsunięty od prowadzenia zespołu. Mając ogromny szacunek i znając fachowość dawnego kierownika, żaden z członków zespołu nie zgodził się go zastąpić. Ale konflikt narastał. Apogeum osiągnął podczas zimowego koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, kiedy to Dyrdał – ze względu na spory mróz – odmówił występu zespołu. Wkrótce od zespołu odszedł szykowany przez dyrekcję drugi kierownik – Wiesław Dąbrowski. Dyrektor Mielko zastąpił go stołecznym baletmistrzem z Teatru Narodowego, który miał nauczyć tańca klasycznego folklorystyczny zespół. Nowy baletmistrz pojechał z Kurpiami na obóz, co nastroje pogorszyło jeszcze bardziej.

Nie zawsze możemy też spełniać wszelkie kaprysy dyrekcji

20 września konflikt sięgnął zenitu: na powakacyjną próbę dyrekcja przyprowadziła całkiem nowego baletmistrza i choreografa. Sprawa nie była konsultowana z nikim z zespołu. Nowy od razu oświadczył, że jest zajęty i jako terminy prób wskazał piątki i weekendy prowadząc pięciogodzinne próby. Zapowiedział też udział tancerzy sesyjnych, co zdaniem członków zespołu kompletnie nie da się pogodzić z ludowym charakterem Kurpi Zielonych. W efekcie część zespołu zaczęła poważnie zastanawiać się nad jego opuszczeniem.

Na stronie internetowej Kurpi Zielonych jest jego krótka charakterystyka: "Naszym przesłaniem jest rozpowszechnianie folkloru i tradycji Podlasia. Tańczymy i śpiewamy już ponad pół wieku. Zespół łączy pokolenia. Tańczą tu jednocześnie całe rodziny, małżeństwa. Zawiązują się przyjaźnie. Łączy nas pasja do tańca i zamiłowanie do folkloru."

Na tym właśnie polega magia Kurpi Zielonych – zespołu, w którym nie ma zawodowych tancerzy. Jak piszą w liście skierowanym do Jerzego Leszczyńskiego, marszałka województwa podlaskiego "Nie jesteśmy zawodowym zespołem. Przez wiele lat przychodziliśmy na zajęcia z własnej nieprzymuszonej woli, z pasji i miłości do tańca (...) W skład zespołu wchodzą uczniowie, studenci, lekarze, nauczyciele, ludzie różnych zawodów. Mamy swoje rodziny, swoją pracę i nie jesteśmy na etatach WOAK, nie zawsze możemy też spełniać wszelkie kaprysy dyrekcji i być do dyspozycji w każdym dniu tygodnia, o każdej porze i na życzenie w różnych konfiguracjach (na dwie, trzy, cztery pary, etc.) uświetniać różnego rodzaju przedsięwzięcia, konferencje prasowe, itp. tak, żeby naszej dyrekcji było miło."

Konflikt w Kurpiach i WOAK-u jest dowodem, że z kulturą w kulturze bywa różnie. Ale dla rządzących województwem polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego byłoby wizerunkowym samobójstwem dopuszczenie do sytuacji, aby przez eksperymenty menadżera z PO rozpadł się im ludowy zespół pieśni i tańca. Ale jeśli do tego dopuszczą, powinni dać na plakaty wyborcze "My ludowcy sprawnie rozwiązujemy problemy. Zespoły folklorystyczne także!".

"Zadajemy sobie pytanie, które chcemy jednocześnie zadać Panu Marszałkowi: czy dyrekcji WOAK, desygnowanej do pracy przez aktualnie rządzącą koalicję wszystko wolno?". Dołączamy się do pytania i zadajemy nowe: ile warta jest koalicja z menadżerami z PO? I czy Kurpie Zielone są już w tej cenie?

(Adam Remy/ Foto: wrotapodlasia.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do