Reklama

Ten kudłacz z telewizji

14/07/2013 18:00
Rzadko zdarza się, że laureat talent show wyda naprawdę dobrą płytę. Rzadko nie oznacza, że to niemożliwe. Podsiadło dowodem.

W trakcie trwania poprzedniej edycji X-Factor Dawid czarował. Skromnością, wrażliwością; miał też w sobie jakieś niedopowiedzenie, jakąś tajemnicę. Do tego stopnia podobało się to żeńskiej części publiczności, że Podsiadło program wygrał, a po tabloidach rozeszły się plotki o jego rzekomym płomiennym romansie z jurorką – Tatianą Okupnik (jeśli nie rzekomym – szczerze zazdrościmy). Ale medialna wrzawa wiecznie nie trwa, trzeba coś robić. Albo pożegnać się z chwilową sławą, albo pobić o jej utrzymanie. Dawid się bije. Jak słychać całkiem skutecznie.

A nie jest to norma, bo większość "talentów" z talent show albo wpada w splamione niewinną krwią łapska bonzów show businessu, co dobrze się nie kończy. Albo dowodzi, że kunszt wykonawczy nie przesądza o jakości – poza tym, że pięknie się mówi, trzeba jeszcze mieć o czym. O Podsiadle po "jego" edycji X-Factora było dosyć cicho. I dobrze, miał chłopak czas pracować, rozwijać się i szkolić. Nie wycierał galowych dywanów, nie bujał się z pośledniej jakości warszawską socjetą. Efekt w postaci "Comfort & Happiness" jest co najmniej zadowalający. Co na płycie?

Na płycie oczywiście piosenki. Dobre. Bo i inspiracje Dawida poślednie nie są. Już od pierwszych taktów słychać, że dyskografię klasyków światowego songwritingu ma w małym paluszku. Namecheckuje więc w najlepsze Nicka Drake"a i – może nawet bardziej panów Buckleyów: Tima i Jeffa, z którymi poza manierą śpiewaczą łączy go bujna czupryna. Produkcją płyty zajął się Bogdan Kondracki (onegdaj Kobong), znany z tego, że produkuje praktycznie wszystkie polskie płyty z ambitniejszym popem (Ania Dąbrowska, czy Kucz/Kulka) i był to strzał w dziesiątkę, bo Kondracki zrobił absolutnie wszystko, by przepiękne dźwiękowe pejzaże, które wypełniają "Comfort & Happiness" nie przyćmiły raz: naprawdę solidnej roboty kompozytorskiej, dwa: naturalnego atutu Dawida, to jest jego głosu. Jest w tej muzyce też pokaźna dawka tego, co w gatunku najważniejsze. Szlachetnej prostoty i szczerości. A tego nie da się oszukać ani mozolną studyjną pracą, ani fajerwerkami zza konsolety.

Piękna płyta, z pięknymi piosenkami. Do takiego grania mam osobisty sentyment. Rocznie przerzucam dziesiątki płyt z podobnymi dźwiękami i bardzo cieszy, że w końcu zdarza się, że niektóre z nich noszą metkę "made in Poland". Dawidowi gratulujemy. Chłopacy będą zazdrościć, a dziewczęta tęsknie wzdychać. A tabloidy niedługo zamiast pisać o jego rzekomym romansie z Okupnik, raczej ją będą charakteryzować jako "tę wokalistkę, co ponoć miała romans z Podsiadłą". Świetny debiut. Świetna płyta. Dawid, zrobiłeś robotę.


(Paweł Waliński)

Dawid Podsiadło
"Comfort & Happiness"
Sony Music
8/10
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do