Reklama

Urząd pyta mieszkańców o referendum?

09/10/2016 13:10

Czy poszedłby pan, czy poszłaby pani głosować, gdyby odbyło się referendum odwołujące obecnego prezydenta? – Takie pytania słyszą mieszkańcy Białegostoku, których w domach odwiedzają już od kilku dni ankieterzy. Prezydent najwyraźniej boi się odwołania go w referendum, więc bada grunt. A my pytamy, kto za takie badania płaci?

O wizytach ankieterów dowiedzieliśmy się wczoraj późnym wieczorem. Poinformowała nas o nich jedna z naszych czytelniczek. Długo też nie musieliśmy tego sygnału weryfikować. Bardzo szybko znaleźliśmy inne osoby mieszkające w Białymstoku, które także mają za sobą wizyty ankieterów. Nie wiemy, od jak dawna trwa badanie, ale z tego co udało się nam ustalić, od poniedziałku 3 października, pojawili się w wielu domach na terenie miasta.

Pytania zaczynają się najpierw niewinnie. Mieszkańcy są pytani o satysfakcję, poziom zadowolenia z życia w Białymstoku – ogólnie rzecz ujmując. Szczegółowiej zaś, pytani są: czy obecnie promocja miasta jest lepsza niż 5 lat temu, co powinno być wizytówką miasta, jakie pamiętamy imprezy kulturalne organizowane przez miasto oraz czy bierzemy w nich udział i w jakich. Ale krótko po serii takich krótkich pytań, w których można odpowiadać na kilka sposobów, pojawiają się pytania zupełnie inne.

Byłam zaskoczona, że tak nagle z kultury i promocji ankieter zszedł na inne tory. Pytał o zupełnie inne sprawy niż na początku. Mianowicie – czy bierze pani udział w referendach? Czy poszłaby pani głosować, gdyby odbyło się referendum odwołujące obecnego prezydenta? Czy zagłosowałaby pani za jego odwołaniem? I czy odpowiada pani praca obecnego prezydenta? Od razu mnie zastanowiło, że to nie jest badanie nastrojów społecznych pod kątem tego jak żyje się w mieście, ale w celu zbadania, czy prezydentowi grozi odwołanie ze stanowiska – powiedziała naszej redakcji czytelniczka Barbara, która jako pierwsza poinformowała o wizytach ankieterów.

Takie pytania, jakie przytoczyła nam kobieta, ewidentnie świadczą o tym, że prezydent boi się referendum, więc bada grunt. Treść pytań raczej nie pozostawia wątpliwości. Badania, jak ustaliliśmy, przeprowadza warszawska pracownia ARC Rynek i Opinia. Jednak badanie możliwości utraty stanowiska to jedno. Prezydent najwyraźniej chce jeszcze wiedzieć, do jakiego ugrupowania politycznego ma się przytulić w najbliższych wyborach.

Wczoraj ankieter pytał mnie jeszcze o inne rzeczy. Czy rada miasta pracuje dobrze? Albo o to, że gdyby były wybory do rady miasta, to jak głosowałaby pani (i tu wszelkie partie i stronnictwa)? To raczej nie ma nic wspólnego z promocją miasta, ani wydarzeniami kulturalnymi – dodaje nasza rozmówczyni.

Osoby, które dodatkowo pytaliśmy o ankieterów i które potwierdziły ich wizyty w swoich domach, twierdzą że badanie jest prowadzone na zlecenie urzędu miejskiego w Białymstoku. Nas w związku z tym bardzo ciekawi, kto zapłacił za takie badania. Bo jeśli pieniądze pochodziły z kasy miasta, to mamy do czynienia z kolejnym skandalem. Z tym, że akurat ostatnio skandali jakby nie brakuje. Jeszcze dziś zwrócimy się do urzędu miejskiego z pytaniem w tej sprawie i spróbujemy ustalić, ile kosztowały badania i kto płacił za sprawdzanie preferencji wyborczych mieszkańców Białegostoku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do